Kościół w stylu zakopiańskim
Pierwotnie w Wytycznie istniała parafia greckokatolicka. Po powstaniu styczniowym rozpoczęło się prześladowanie unitów, a kościół został przekształcony w cerkiew prawosławną. Spaliły ją podczas I wojny światowej cofające się wojska rosyjskie. Po wojnie, dzięki wysiłkowi miejscowych parafian, do Wytyczna przeniesiono z pobliskiego Michałowa budynek dawnego kościoła luterańskiego należącego wcześniej do kolonistów niemieckich.
W latach 1947-1949 został on rozbudowany i wyposażony m.in. w organy firmy Franz Lux Landeck z 1909 r. pochodzące z kościoła ze Śląska, rokokowy ołtarz główny z ok. poł. XVIII w. z Dolnego Śląska oraz żyrandol kryształowy z 1792 r. W 1958 r. dobudowano przy kościele wieżę.
Żebrałem u bp. Świrskiego
O zgodę Urzędu Ziemskiego we Włodawie na kupno budynku kirchy poewangelickiej z Michałowa, który odtąd miał służyć rzymskim katolikom, postarał się Stanisław Leszczyński, późniejszy kapitan wojsk polskich, oraz sołtys wsi Bolesław Myć. – Zakup kirchy sfinansował proboszcz wereszczyński ks. Władysław Urbańczyk prowadzący księgi metrykalne z zachowaniem autonomii wytyckiej parafii, nad którą sprawował opiekę od października 1942 do kwietnia 1945 r. – wyjaśnia miejscowy historyk Adam Panasiuk. – Jednak wielki wkład finansowy pochodził od miejscowych wiernych, pozostających do 1949 r. przy parafii w Wereszczynie To również zasługa mieszkańców, że przewieźli budynek i wybudowali podwaliny pod kościół w Wytycznie. Świątynię odnowiono i wyposażono także za pieniądze parafii w Wereszczynie.
Od kwietnia 1945 r. do lutego 1947 r. rektorem wytyckiej filii duszpasterskiej był ks. Jan Dziedzic, wikary z Wereszczyna. Podczas jego urzędowania zwieziono z Michałowa poniemiecką kirchę, na bazie której rozpoczęto budowę kościoła. Wytyczno opuścił po postawieniu kościoła, gdyż – jak twierdzi A. Panasiuk – pobyt w więzieniu hitlerowskim odbił się na jego zdrowiu. W kronikach parafialnych zachowały się wspomnienia o tym kapłanie. Czytamy m.in.: „Były wypadki, że ktoś przyjechał do niego, kładł gościa w swoim pokoiku, a sam szedł do kaplicy na całą noc i tam się modlił”. Kapłan żył w biedzie, w zniszczonej podczas wojny plebanii, która nie była szalowana, a którą obił słomą. „Słoma jednak nie grzała i w kuchni woda była w zimie zamarznięta” – czytamy o warunkach, w jakich mieszkał.
Pierwszą Mszę w nowym kościele sprawowaną 8 września 1947 r. celebrował nowy proboszcz ks. Jan Rębisz, który posługiwał tu w latach 1947-52. W swoich listach pisał o biedzie, jaką zastał we wsi: „Przeżywałem głód, p. Janocińska przyniosła mi kosz ziemniaków i życzyła szczęśliwego zjedzenia, gdy zjem te przyniesie drugi kosz. Jakżesz smakowały z mlekiem, bo innego jedzenia nie znałem. Nie było intencji mszalnych, żebrałem u ks. biskupa Świrskiego, który wielkodusznie wspierał mnie z życzeniami, abym trwał i przetrwał na tej placówce”. Ks. Rębisz posługiwał do 1952 r., był również nauczycielem religii w Urszulinie i Wytycznie.
Obraz św. Boboli
Filię duszpasterską, dekretem biskupim z 13 czerwca 1957 r., przekształcono w parafię rzymskokatolicką pw. św. Andrzeja Boboli. Prawdopodobne jest, że A. Bobola w XVII w. przejeżdżał przez Wytyczno, gdyż podróżował z Włodawy do Lublina dawnym traktem handlowym, na trasie którego położona jest wieś.
Obraz duchownego znajduje się w ołtarzu głównym. Jego autorem jest Józef Klauda – porucznik Armii Krajowej. – Moja siostra, urodzona w 1930 r., osiemnaście lat ode mnie starsza, opowiadała mi o tym obrazie – mówi córka J. Klaudy Barbara Pakuła, mieszkająca kilkaset metrów od kościoła. – Kiedy przyjechała do Wytyczna w pierwszą rocznicę śmierci ojca, uklękła przed tym obrazem i rozpłakała się. Przypomniała sobie, jak to było, gdy tata malował wizerunek świętego. Jadzia opowiadała, że kiedy w zasadzie miał już namalowany cały obraz, nadal nie mógł uchwycić twarzy postaci jezuity. Pewnego razu, gdy razem pracowali w stajni, nagle wbił widły w obornik i powiedział do mojej siostry: Jadziu, mam! W brudnych butach pobiegł do domu, do pokoju i w kilka minut namalował twarz Boboli. A w związku z tym, że moja siostra bardzo lubiła kaczeńce, tato stwierdził, że zostawi jej na obrazie pamiątkę. Powiedział: Mnie nie będzie, ale „chlapnę” ci z prawej strony kilka tych żółtych kwiatów – wspomina B. Pakuła.
Najmłodsza córka twórcy obrazu opowiada o łaskach wymodlonych za przyczyną św. A. Boboli. Jedna z nich dotyczy daru macierzyństwa, druga – uzdrowienia. – Syn mojej cioci jako dziecko bardzo chorował. Mama mówiła jej, żeby przyjechała do Wytyczna w maju, w dniu odpustu, i powierzyła opiece św. Boboli małego Andrzeja. „Zobaczysz, że wyzdrowieje”, zachęcała. I tak też się stało – potwierdza pani Barbara.
Ołtarz i dzwony ze Śląska
Ołtarz główny, o charakterze rokokowym, z ok. poł. XVIII w., został przeniesiony z Dolnego Śląska z rzeźbami św. Piotra i Pawła między skośnie ustawionymi kolumnami i figurami czterech ewangelistów. Do Orchówka ołtarz przewieziono pociągiem, a stamtąd do Wytyczna. Podobną drogę przemierzyły dzwony, które stanęły w 1952 r. na placu kościelnym i którym nadano nazwy: Andrzej od imienia Boboli, Ignacy – nazwany imieniem ówczesnego biskupa Świrskiego, i Jan – od proboszcza Rębisza. Ostateczny kształt kościół uzyskał w 1958 r., gdy dobudowano wyróżniającą się wieżę, z miejscem na chór.
Kościół pokryty był papą, w 1951 r. dach oszalowano deskami sosnowymi. Głównym cieślą był mieszkaniec Wytyczna Władysław Szadkowski, a jego praca była możliwa dzięki zbiórce funduszy przez parafian. Jednym ze sposobów pozyskiwania pieniędzy były występy po okolicznych wsiach amatorskiego koła z przedstawieniem „Panna – rekrutem”.
W1953 r., kiedy przybył tu ks. Eugeniusz Matyska, rozpoczęły się prace przy ogrodzeniu kościoła. Postawiono murowane słupki i płot z drewnianych sztachet. Drewno na sztachety ofiarowali mieszkańcy Michałowa. Latem 1954 r. proboszcz z pieniędzy parafian zakupił figurkę Matki Bożej, którą ustawiono przed bramą kościelną. Większość prac parafianie wykonywali bezpłatnie, a pieniądze na materiały pochodziły z datków kościelnych. W kolejnych latach, za posługi następnych proboszczów, wykonano m.in. drogę na cmentarz grzebalny, dobudowano kruchtę do kościoła, wybudowano plebanię, zamontowano organy, wnętrze kościoła wyłożono boazerią i wyzłocono ołtarz główny.
– Kilka lat temu wykonany został chodnik przy kościele oraz schody. Aktualnie jest potrzeba przede wszystkim wyremontowania plebanii, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz – tłumaczy proboszcz ks. Aleksander Żywczok. Jak mówi, przy parafii działają dwa kółka różańcowe, a życie religijne rozwija się również dzięki posłudze przebywających tu od 1983 r. sióstr nazaretanek.
Do parafii należą miejscowości: Dominiczyn, Helenin, Lubowierz, Michałów, Wólka Wytycka, Wytyczno wieś i kolonia. Latem na Msze i nabożeństwa przybywają turyści wypoczywający w okolicy Poleskiego Parku Narodowego, zatrzymują się też osoby, które jadąc w stronę Lublina, widzą drewniany kościółek w stylu zakopiańskim.
Joanna Szubstarska