Opinie
Źródło: FOTOLIA
Źródło: FOTOLIA

Krajobraz po zmianach

Współczesna polska szkoła jest zupełnie inna niż w czasach naszych rodziców bądź dziadków. Złożyło się na to szereg przyczyn, ale bez wątpienia za najpoważniejszą należy uznać gruntowne reformy, które przeprowadzili kolejni ministrowie edukacji narodowej.

Zmieniono, jeśli nie wszystko, to bardzo wiele. Czy rewolucja w oświacie zakończyła się sukcesem? Zdania w tej kwestii są podzielone.

Brak konsekwencji

Wszystko zaczęło się pod koniec lat 90. Właśnie w 1999 r., gdy urząd ministra edukacji pełnił Mirosław Handke, powstały w Polsce gimnazja. Rok później wprowadzono system awansu zawodowego nauczycieli, zaś pierwszy egzamin gimnazjalny odbył się w 2002 r. Premiera nowej matury miała miejsce w 2005 r. Gdy dodamy do tego zmiany w programach nauczania i kanonach lektur szkolnych, sprawdzian dla szóstoklasistów oraz nie do końca zrealizowany pomysł ministra Romana Giertycha, by ubrać dzieci w mundurki, widzimy, że na przestrzeni kilku ostatnich lat szkoła stała się dla poszczególnych ministrów czymś w rodzaju poligonu doświadczalnego. Tylko, czy te wszystkie eksperymenty wyszły naszej oświacie na dobre?

Z reguły wyglądało to tak, że dany minister miał jakąś wizję, próbował ją realizować, ale najczęściej nie starczało mu czasu, gdyż powstawał nowy rząd, w którym nie było już dla niego miejsca. Przychodził następca i zaczynał wszystko od nowa. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że cały mechanizm działał i nadal działa na zasadzie klasycznego sprzężenia zwrotnego. Częste rotacje na ministerialnych stanowiskach z pewnością nie sprzyjają temu, co w edukacji jest najważniejsze, czyli konsekwencji i ciągłości działania. ...

Marcin Gomółka

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł