Kryzys zagląda nieśmiało
Krzysztof Żochowski, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Garwolinie, ma dwie obawy związane z 2012 r. Pierwsza z nich to przyszłość ratownictwa medycznego. – W zeszłym roku była przymiarka do zmiany rejonu operacyjnego dla pogotowia pod kątem konsolidacji rynku i obsługi przez większe podmioty – tłumaczy. – Nie do końca się zgadzam z tą polityką, bo w Polsce powiatowej najlepszym rozwiązaniem jest ratownictwo skupione w jednym ręku i podzielone na część przedszpitalną (zespoły wyjazdowe) oraz Szpitalny Oddział Ratunkowy. Mam dużo obaw związanych z pomysłami konsolidacji i uważam, że jest to zły kierunek. Obawiamy się, jaki będzie końcowy efekt tych działań – dodaje.
Kryzys a limity
Druga obawa dotyczący zmian, jakie przyniesie ten rok w skali makro. Kryzys może odbić się na kontraktach na świadczenie usług medycznych, ponieważ są to środki limitowane. W przypadku sytuacji kryzysowych dopływ funduszy do publicznych szpitali będzie okrojony, a to nie wpłynie na właściwe funkcjonowanie placówek medycznych. Większość tegorocznych kontraktów garwoliński SP ZOZ ma już podpisanych z NFZ, chociaż ten najważniejszy na lecznictwo szpitalne będzie rozstrzygnięty w styczniu. Według dyrektora nie są to gorsze kontrakty od tych z lat ubiegłych, a nawet nieco wyższe.
Może być gorzej
Po pierwszym półroczu ubiegłego roku za lecznictwo specjalistyczne szpital nie miał zapłaconych nadwykonań i nie ma nadziei, aby NFZ wywiązał się z tych zobowiązań. – W poczuciu odpowiedzialności za sytuację finansową firmy będę musiał te świadczenia limitować, bo możemy udzielać tylko tych świadczeń, za które NFZ zapłaci – wyjaśnia K. Żochowski. – Istnieje obawa, że kolejki do specjalistów mogą wzrosnąć. Już teraz, aby dostać się do specjalisty, trzeba czekać dwa, trzy miesiące, a do niektórych nawet i cztery. Nie wiadomo, na ile przyrost dochodów wyrówna inflację, zwrot kosztów, który na co dzień obserwujemy. Wiele produktów i leków używanych przez szpital jest produkowanych w innych krajach europejskich, a drastyczny wzrost ceny euro i deprecjacja złotówki też mogą się odbić na działalności placówki – dodaje.
2 mln długu
Z takimi obawami garwoliński SP ZOZ wchodzi w rok 2012. Rozpoczyna go też z długiem (ok. 2 mln zł), który został zaciągnięty na remont przychodni przy ul. Staszica. – Na konto bankowe miało wpłynąć znaczące refinansowanie w kwocie ok. 1 mln zł z funduszu operacyjnego. Napisaliśmy projekt unijny na termomodernizację, który pomniejszy o połowę dług. Drugi dług niebawem zaciągniemy – podpisałem w starostwie umowę z BGK na kredyt w wysokości 2,5 mln zł. Ma on zapewnić finansowanie wkładu własnego na zakup nowoczesnego sprzętu dla szpitala. UE sfinansuje 85%, natomiast resztę musimy zapłacić my – dodaje dyrektor Żochowski.
Czy pacjenci garwolińskiego szpitala odczują skutki kryzysu? Przekonamy się o tym niebawem.
Waldemar Jaroń