Historia
Źródło: KO
Źródło: KO

Krzewiciel serc i umysłów

W XIX w., kiedy Polska jako państwo nie istniało, prezentacje obrazów Jana Matejki gromadziły niezliczone tłumy w wielu miastach Europy. Dzieła malarza głosiły przecież tajne hasło: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”. Można dodać: „i malujemy jej wielką przeszłość” - powiedział ks. dr Robert Mirończuk, dyrektor Muzeum Diecezjalnego, podczas inauguracji wystawy „Jan Matejko w Siedlcach”.

Od 13 lutego w MD można oglądać obrazy jednego z najwybitniejszych polskich malarzy wypożyczone z Muzeum Narodowego w Krakowie.

Wśród prezentowanych dzieł znalazły się: „Carowie Szujscy na sejmie warszawskim”, „Śluby Jana Kazimierza”, „Autoportret”, „Jan III Sobieski wręcza kanonikowi Denhoffowi list do papieża z wiadomością o zwycięstwie nad Turkami pod Wiedniem w r. 1683”, „Bolesław Chrobry ze Świętopełkiem przy Złotej Bramie w Kijowie”, a także kilkanaście szkiców do innych obrazów.

Budował pozytywną wizję

Uroczyste otwarcie wystawy, które odbyło się 12 lutego, poprzedził cykl wykładów dotyczących życia i twórczości Matejki. – Im więcej widziałem obrazów malarstwa historycznego w światowych muzeach, tym bardziej rósł mój podziw dla Jana Matejki. Więcej, wręcz zachwyt dla jego warsztatu malarskiego, wyobraźni artystycznej czy wiedzy historycznej oddanej nawet w najmniejszych detalach – przyznał ks. R. Mirończuk. Dyrektor muzeum zwrócił uwagę, że obrazy Matejki ujawniają, oprócz patriotyzmu i głębokiej erudycji historycznej, całą siłę uczuć artysty. – W XIX w., kiedy Polska jako państwo nie istniało, ekspozycje obrazów Jana Matejki gromadziły niezliczone tłumy w wielu miastach Europy. Dzieła malarza głosiły przecież tajne hasło: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”. Można dodać: „i malujemy jej wielką przyszłość” – podkreślił ks. R. Mirończuk.

Fenomen Matejki, który był m.in. malarzem, konserwatorem, dyrektorem krakowskiej szkoły sztuk pięknych, a jednocześnie patriotą i miłośnikiem polskiej historii, wzbudza zainteresowanie kolejnych pokoleń historyków sztuki. – Wiele uwagi poświęcono przebadaniu zaplecza ideowego, które towarzyszyło twórczości Matejki – zwróciła uwagę dr Barbara Ciciora z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. – Mimo zróżnicowanej narodowo i wyznaniowo rodziny, gdyż ojciec przybył do Krakowa z Moraw, a matka – ewangeliczka była w połowie Niemką i w połowie Polką, w domu Matejków interesowano się polską historią i ideami demokracji. I to do takiego stopnia, że dwaj starsi bracia Jana wzięli udział w Wiośnie Ludów na Węgrzech – przypomniała historyk sztuki. Duży wpływ na twórczość artysty miała jego przynależność do przedburzowców – ugrupowania działającego przed powstaniem styczniowym, skupiającego młodych twórców krakowskich. Reprezentowali oni radykalną postawę demokratyczną, uważali, że konieczne jest zrównanie stanów wobec prawa, głosili hasło solidarności wszystkich klas społecznych. – Zbudowali kanon nie tylko estetyczny, ale moralny i etyczny, który przez dziesięciolecia pozwalał budować pozytywną wizję i nadzieję dla kolejnych pokoleń ludzi pragnących być Polakami, znających swoje wielokulturowe i religijne korzenie – tłumaczyła historyk sztuki. – Trudno się dziwić, że pierwszym obrazem o tematyce historycznej, w którym u zaledwie 24-letniego Matejki dostrzec można dojrzałą refleksję nad historią osadzoną w kontekście historycznym i współczesnym, był „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony, gdy wieść przychodzi o utracie Smoleńska”. A zaledwie dwa lata później powstało „Kazanie Skargi”. Obydwa dzieła są wynikiem refleksji płynącej ze spotkań przedburzowców oraz dyskusji prowadzonych z historykami – podkreśliła historyk sztuki.

Uwiecznił triumf Polaków na Kremlu

Matejko był twórcą narodowej szkoły malarstwa historycznego, które miało spełnić szczególną rolę w państwie pozbawionym suwerenności politycznej w wyniku traktatów rozbiorowych z lat 1772-1795. Ukazując dawną wielkość Rzeczypospolitej i chwałę jej oręża, artysta pragnął kształtować serca i umysły Polaków, wskrzesić wiarę w odrodzenie niepodległej ojczyzny. Jako przykład może posłużyć choćby obraz przedstawiający hołd, czyli ukorzenie się carów Szujskich przed Zygmuntem III. Wydarzenie to miało miejsce w wielkiej sali senatu 29 października 1611 r., gdzie carowie przywiezieni zostali jako jeńcy pojmani przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego. Na obrazie widzimy siedzącego na tronie w sejmowej sali w otoczeniu senatu i dworu króla Zygmunta III w koronacyjnym stroju. Przed nim stoi hetman Stanisław Żółkiewski i wskazuje na carów Szujskich. Jeden z nich pada na kolana i czołem uderza w posadzkę, drugi pochyla się w głębokim ukłonie. – Był to największy triumf Rzeczpospolitej w kontekście ściany wschodniej. Potem było już tylko źle, a na pewno gorzej – podkreślił prof. Mirosław Nagielski z Uniwersytetu Warszawskiego.

Matejko często umieszczał na swoich płótnach osoby, których w danym miejscu nie było. Nie chodziło mu bowiem o przedstawienie faktu, lecz danie syntezy historiozoficznej. Mimo krytyki historyków, wiele wydarzeń historycznych w publicznej świadomości funkcjonuje tak, jak przedstawił je na swych dziełach malarz. – Ludzie uważają, że Matejko był fotografem historycznym. Skoro tak jest u malarza, to tak było w rzeczywistości. Z tym bywało różnie – zauważył prof. Michał Kopczyński, redaktor naczelny miesięcznika historycznego „Mówią wieki”, i jako przykład podał proces powstawania obrazu „Jan Sobieski pod Wiedniem”. – Szkic różni się od obrazu, który powstał trzy lata później. Po pierwsze, w wersji ostatecznej po prawej stronie widzimy grupę osób z cesarzem Leopoldem I, który zdejmuje kapelusz w obliczu króla. Po drugie, widzimy tęczę i gołębicę, których na szkicu nie ma – zwrócił uwagę prof. M. Kopczyński. Matejko maluje ten obraz w najgorszym dla Polski czasie, po tym, jak w 1871 r. w Wersalu zatwierdzono antypolską politykę. – Wszystko u Matejki ma znaczenie symboliczne. Malarz uprawiał politykę historyczną. Ten obraz jest tego dowodem – podkreślił historyk.

Skłania do refleksji historycznej

Natomiast prof. Juliusz Chróściki, z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, zwrócił uwagę, że obecnie z powodu braku polityki historycznej „dajemy się policzkować z różnych stron”. – Panuje odwrót od tego, jak się powinno nasz kraj pokazywać – zwrócił uwagę profesor. Zdaniem historyka Matejko uczy nas rozumienia znaczenia wydarzeń historycznych w dzisiejszych czasach, uczy, jak oglądać historię i ją przeżywać. – Obecność dzieł Matejki powinna skłaniać nas nie tylko do refleksji historycznej, ale do widzenia współczesności, bo wbrew pozorom te obrazy są ściśle związane z tym, co dzieje się dzisiaj z tym wielkim nowym systemem imperialnym państwa, które jest obok nas – podsumował prof. J. Chróścicki.

Wystawę „Jan Matejko w Siedlcach” można oglądać w Muzeum Diecezjalnym do 27 marca.


Matejko z El Grekiem

PYTAMY ks. dr. Roberta Mirończuka, dyrektora Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach

Czy ekspozycję obrazów Jana Matejki, które trafiły do nas z Muzeum Narodowego w Krakowie w zamian za obraz El Greca, można uznać za wyjątkowe wydarzenie?

Niewątpliwie, ze względu na to, że dzieła Matejki po raz pierwszy pojawiają się na rubieżach wschodnich. Siedlczanie musieli jeździć do Warszawy czy Krakowa, żeby zobaczyć dzieła mistrza. Wyjątkowość podnosi fakt, że Matejko był malarzem historycznym, zajmował się tematami ważnymi dla Polaków. Jego obrazy, tak jak np. powieści Henryka Sienkiewicza, miały za zadanie podnosić rodaków na duchu w czasach zaborów. W swoich dziełach ukazywał chwile triumfu Polaków, o czym warto się przekonać, oglądając obrazy udostępnione na naszej wystawie. Warto również zwrócić uwagę na szkice artysty. Matejko był krótkowidzem, dlatego najpierw rysował postacie w konkretnych pozach na papierze, a potem wkomponowywał w plan płótna.

Dzieła mistrza nabierają nowego znaczenia, kiedy dodamy do tego jeszcze kontekst polityczny dotyczący obecnych wydarzeń na wschodzie Europy. Na jednym z prezentowanych obrazów widać ukraińskiego wieszcza Wernyhorę patrzącego na Kijów z przepowiednią upadku Polski i Ukrainy. To daje do myślenia.

Obraz „Ekstaza św. Franciszka” gościł w Warszawie, a teraz wyjechał do Krakowa. Jak jest odbierany poza Siedlcami?

W Warszawie – a myślę, że w Krakowie będzie podobnie, bo było to już widać w pierwszych dniach po otwarciu wystawy – obraz został przyjęty bardzo entuzjastycznie. Przez sześć tygodni przez Zamek Królewski, gdzie eksponowano „Ekstazę św. Franciszka”, przewinęło się 12 tys. osób.

Dobiega końca Międzynarodowy Rok El Greca. Czy w ciągu tych kilkunastu miesięcy udało się rozsławić obraz oraz Siedlce?

Na pewno wzrosła liczba turystów, którzy odwiedzili muzeum. Zainteresowanie El Grekiem było duże zarówno dzięki nagłośnieniu medialnemu, jak i wydarzeniom towarzyszącym, które rozpowszechniły wiedzę o artyście i obrazie. Warto przypomnieć, że konkursy – malarski, fotograficzny czy literacki – wygrały osoby spoza Siedlec. Laureaci pochodzili z Gdańska, spod Wrocławia, z Łodzi czy Mazur. To oznacza, że te osoby musiały gdzieś o tym przeczytać, zainteresować się tematem. Tym samym osiągnęliśmy nasz cel, czyli rozpropagowaliśmy informacje o obrazie „Ekstaza św. Franciszka” w kraju.

KO