Historia
Ks. Brzóska odchodzi z Jaty

Ks. Brzóska odchodzi z Jaty

Zaalarmowany działaniami powstańców, głównodowodzący wojskami Królestwa Polskiego rozkazał wysłać z Warszawy na Podlasie jednego z najbardziej doświadczonych oficerów - ppłk. Zankisowa z sotnią kozaków, wydzieloną z kaukaskiego liniowego wojska.

Był to znienawidzony w Warszawie dowódca ochrony namiestnika Berga. Przybywszy w Łukowskie, Zankisow rozpoczął poszukiwania. 7 października 1864 r. odkomenderowany do oddziału Zankisowa adiutant naczelnego dowódcy wojsk kozackich w Królestwie Polskim rtm. von Goldman pisał z Tuchowicza do naczelnika wojskowego pow. łukowskiego ppłk. Blumentala, że dotąd nie udało im się zebrać żadnych danych o oddziale ks. S. Brzóski i dlatego zmuszony jest prosić o informacje w tym zakresie.

Na prośbę gen. Maniukina namiestnik Królestwa Polskiego wydał 14 października zarządzenie grożące, że jeśli komukolwiek z ludności zostanie udowodniony fakt udzielania pomocy powstańcom, ten jako współwinny oddany będzie pod sąd wojenny, a jego dom – zburzony do fundamentów. 16 października gen. Maniukin zobowiązał władze powiatu łukowskiego, aby odczytać to zarządzenie chłopom i szlachcie.

Przynaglony groźną sytuacją szybszego wykrycia dużego zgrupowania ks. Brzóska rozformował swój 40-osobowy oddział i rozdzielił go na cztery grupy. W ten sposób nie chciał dopuścić do całkowitego rozbicia oddziału w przypadku zetknięcia się z wojskiem. Miał również trudności w zdobywaniu żywności dla tak sporej grupy i odczuwał brak kontaktu z powstańczymi władzami centralnymi. Liczył, iż po pewnym czasie oddział odbuduje i wierzył w ożywienie ruchu w kraju. Na dowódców poszczególnych grup wyznaczył: Pawła Ługowskiego z Latowicza, Franciszka Wilczyńskiego z Łukowa, Franciszka Czyżewskiego, który używał nazwiska Turnelli ze Świerka, a sam objął kierownictwo nad grupa czwartą. Z ks. Brzóską pozostało tylko sześciu ludzi: Antoni Szwagierek zwany Pafnucym, Stanisław Bujanek – kleryk z Latowicza, Józef Ziemba spod Łukowa, Jan Decentka z pow. siedleckiego zwany Dzieciątkiem, Piotr Soczewka z Róży i Paweł Buszkowski z Dębowicy.

Wkrótce okazało się, że podział oddziału na mniejsze grupy pociągnął za sobą ich rozpad i w konsekwencji wyłapanie większości powstańców. Pierwsi partyzanci z trzech podzielonych jednostek znaleźli się w rękach rosyjskich już 18 października. Jednym ze schwytanych był 19-letni Józef Rybarczyk z Kępy Skórzeckiej. 19 października w lesie pod Kochanami schwytano z bronią w ręku następnych trzech powstańców rodem z Warszawy. 22 października w rejonie Żelechowa pojmano Piotra Soczewkę, jednak trzy dni później, 25 października, zdołał on zbiec z aresztu żelechowskiego i dołączył ponownie do oddziałku ks. Brzóski. Kapłan i jego grupa skryli się ponownie w bazie w Błotach Jackich, gdzie pozostali do listopada. Mimo ciągłych poszukiwań podejmowanych przez wojsko rosyjskie w tym rejonie nie zostali oni wykryci. 26 października obława nieprzyjacielska ruszyła od drogi pomiędzy wsiami Łagodne i Domanice ku błotom Jaty, w kierunku wiosek Klimki, Ławki i Gręzówka. W pobliżu błot jackich natrafiono na były obóz ks. Brzóski składający się z ośmiu szałasów zbudowanych z gałęzi. Po śladach zorientowano się, że powstańcy opuścili obozowisko przed ośmioma dniami. Zankisow nałożył kontrybucję na nadleśnego tych lasów w wysokości 500 rubli, a na dwóch podleśnych 300 i 100 rubli.

1 listopada 1864 r. sołtys wsi Przykory, 40 letni chłop Ludwik Lewicki, bez eskorty doprowadził do wójta gminy Miastków dezertera Jana Dąbrowskiego (lat 50), szeregowego pskowskiego pułku piechoty, pochodzącego z powiatu łomżyńskiego guberni augustowskiej. Według relacji Lewickiego złożonej wójtowi Miastkowa – Dąbrowski miał się zgłosić do niego dobrowolnie. Wójt, nie wierząc w wersję Dąbrowskiego i Lewickiego, obydwu polecił związać. Powiadomiony o wydarzeniu naczelnik garwolińskiego „Uczastka” nakazał aresztować i uwięzić również sołtysa Lewickiego. Został on oskarżony o ukrywanie powstańców. Jak widać, gorliwość w wysługiwaniu się zaborcy nie opłacała się. Również 1 listopada znalazło się w więzieniu garwolińskim jeszcze dwóch powstańców: 42-letni Ignacy Maciejak- mieszczanin z Seroczyna, dymisjonowany szeregowy ósmej wojenno-roboczej roty, i 24-letni Józef Grzymajło vel Grzymało z Trzebieszowa. Zostali oni ujęci pod Garwolinem przez dwóch żołnierzy z szóstej roty 20 Galickiego pułku piechoty Litwiakowa i Karjakina, penetrujących ten teren. Powstańcy odstawieni do Łukowa zeznali, że oddali się żołnierzom dobrowolnie w karczmie pod Garwolinem. 2 listopada aresztowano w Zgórzu ich towarzysza z oddziału Brzóski 23-letniego Franciszka Świdzińskiego, chłopa z okolic Chodla w lubelskim.

5 listopada dowódca oddziału wojska ze Stoczka kpt. Romudowski ujął we wsi Rosy, przy pomocy dziewięciu kozaków i miejscowych chłopów, niejakiego Piotra Łojana vel Łojko – dymisjowanego żołnierza z bronią. Przy rewizji odebrano mu modlitewnik, w którym znaleziono pismo z pieczęcią powstańczego rządu narodowego i podpisem gen. Brzezińskiego, skierowane do obywatela Bojanowskiego. Okazało się, że ów Bojanowski pochodzi ze wsi Soćki i natychmiast gen. Maniukin polecił go aresztować. Po Wszystkich Świętych, z powodu silnych mrozów, ks. Brzóska ze swym oddziałkiem opuścił Jatę. Zdecydował się przejść na kwatery w okolice Sokołowa Podlaskiego, gdzie miał znajomych jeszcze z czasów swego pasterzowania. Broń (dziewięć sztucerów i ładownic) zakopano w mrowisku na pagórku między błotami. Spod Jaty powstańcy pomaszerowali na północny wschód i minąwszy Siedlce, zatrzymali się w lesie przy folwarku Leśna Wólka za wsią Pruszyn. Od ekonoma folwarku otrzymali żywność dla siebie i furaż dla koni. W lesie tym pozostali ok. czterech dni.

Józef Geresz