Komentarze
Kserówki grafomana

Kserówki grafomana

Zmarły 400 lat temu William Shakespeare w usta Makbeta włożył dosadną ocenę ludzkiej egzystencji, nazywając je powieścią idioty. Jakkolwiek pesymistycznie, to jednak w niektórych przypadkach można byłoby się pokusić o przyznanie racji genialnemu dramatopisarzowi.

Zapewne nawiązując do tych słów, Jacek Kaczmarski w balladzie Autoportret Witkacego wyraził odmienną wizję rzeczywistości, uznając iż ginący w tłumie poszczególni przedstawiciele gatunku homo sapiens, w odróżnieniu od podkreślającego własne i tworzone z pasją życie Witkacego, są wierszem idioty odbitym na powielaczu.

Ta drastyczna ocena współczesnych Stanisławowi Ignacemu Witkiewiczowi ludzi być może jest zbyt przerysowana, jednakże stanowi jakąś wskazówkę do określania sposobu życia niektórych zwących się ludźmi. Biorąc bowiem pod uwagę to, co ostatnimi czasy dzieje się w naszym kraju, można odnieść nieodparte wrażenie, że mamy do czynienia z twórczością osób o zaburzonym intelekcie, dodatkowo o niskiej jakości wykonawczej. Można powiedzieć, że dzisiaj zamiast quasi literatury drukowanej metodą powielacza, mamy twórczość na zasadzie „kopiuj – wklej”, odbitą na marnej jakości kserokopiarce.

Dziecko w ciemnym zamknięte pokoju

Ranking takich wydarzeń w polskiej polityce w ostatnich tygodniach otwiera (jak dla mnie), będąc na szczycie prostactwa i idiotyzmu, wypowiedź byłego redaktora naczelnego gazety, co to jej kiedyś zabrano znaczek. Wprawdzie ten, który znaczek odbierał, dzisiaj jest noszony na rękach przez redaktorów owego periodyku, ale czegóż nie robi się dla wciśnięcia ludziom własnych chorych idei, szczególnie gdy spada podaż, a i reklamy z kręgów rządowych też się skończyły. Owszem, można wyciągnąć rękę po internacjonalistyczną pomoc biznesmena, który w niejednym już państwie namieszał, doprowadzając je do ruiny finansowej i tożsamościowej. Wracając jednakże do owego redaktora, to był on łaskaw stwierdzić, że Martina Lutera Kinga zabił „rasistowski zwolennik dobrej zmiany”. No cóż, pogratulować inteligencji. I nie jest to sarkazm, ponieważ łącząc w sobie z jednej strony rasizm zabijający baptystycznego pastora walczącego o słuszne prawa czarnoskórej ludności USA z hasłem wyborczym przeciwników politycznych w Polsce, redaktor ów emocjonalnie ustawił tłuszczę w kierunku ataku, uświęcając własny cel polityczny ideą walki z rasizmem. Lecz poza bon motem jest w tym stwierdzeniu niewyobrażalnie wielkie chamstwo. Zrównanie bowiem osób popierających „dobrą zmianę” w Polsce z kierującym się rasistowskimi pobudkami zabójcą amerykańskiego pastora jest nie tylko nadużyciem, ale zwykłym prostactwem. Nigdzie, ani w programie, ani w oficjalnych wypowiedziach, ani nawet w kuluarowych rozmowach przedstawicieli partii obecnie rządzącej nie ma wzmianki o rasistowskich ideach. Owszem, niejaki Jan Tomasz Gross udowadniał w jednym z polskich (z nazwy) tygodników, że Kaczyński jest mentalnym antysemitą, ale cóż począć z osobą, która całą swoją pozycję naukową (?) i popularność zbudowała na forsowaniu wbrew faktom historycznym tezy, że za Holokaust zaplanowany i wykonany przez Niemców odpowiadają ideowo Polacy. Prostactwo słów redaktora jest tym bardziej wielkie, że opiera się na zakłamaniu rzeczywistości (biorąc pod uwagę poglądy zabójcy M.L. Kinga był on nie zwolennikiem zmiany, ale konserwacji zastanego porządku społecznego, coś jak PO i .N dzisiaj w Polsce), a nadto imputuje zwolennikom PiS łatkę rasizmu. Jest to tyle podłe, że wyroki jednego z sędziów epoki stalinowskiej, zresztą związanego z redaktorem rodzinnie, określał on jako naiwność młodzieńczą, co oznaczałoby iż stalinowskie zbrodnie sądowe to tylko wynik młodzieńczej nadgorliwości. Z tym, że jakoś dzisiaj ludzie nie giną, a wówczas – ginęli jak najbardziej. Dla mnie jest to zwykła podłość.

Polityka to w krysztale pomyje

Prostackich pomówień jest jeszcze więcej. Chociażby prezydent miasta stołecznego Warszawy, która wsławiła się jak na razie tym tylko, że umiała donosić kanapki do Białego Miasteczka i oskarżać polityka PiS o seksizm, gdy ten chciał uszanować ją jako kobietę, oświadczyła była, że już niedługo zaczną się aresztowania wśród polityków opozycji, a wielu z nich skończy jak Barbara Blida. A wszystko po to, żeby nie odbyły się najbliższe wybory. Widać, że partia dziś opozycyjna szykuje się do kolejnej przegranej, bo zaklęcia pani prezydent na to wskazują. Zastanawiające jest jednak uzasadnienie tak karkołomnej tezy. Otóż zdaniem H. Gronkiewicz-Waltz o przygotowywanym puczu w Polsce świadczyć ma fakt, że podjęte zostały kontrole wielu „przedsięwzięć” poprzedniej władzy, a zwłaszcza dotyczące jej samej kontrole w ratuszu warszawskim, związane m.in. z procesem prywatyzacji niektórych gruntów stolicy. Być może pani prezydent posiłkuje się naprędce wymyślonym twierdzeniem o jej nieomylności w sprawach samorządowych. Do dziś pamiętam, jak w latach 90 wielu zachwycało się jej przynależnością do Odnowy w Duchu Świętym i tym, że na biurku prezesa NBP ma obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej. Sądząc po sprawie prof. Chazana z tamtej przynależności jakoś nic nie pozostało, chyba poza przekonaniem o niechybnej asystencji jakiegoś ducha, który daje nieomylność i dar jasnowidzenia przyszłości (choć z wypowiedzi pani prezydent raczej płynie ciemnowidzenie). Dodając jednak do tego obrazek z ostatniego szczytu NATO, na którym widać Donalda Tuska siedzącego jak błogosławiony między niewiastami pomiędzy Hanną Gronkiewicz-Waltz i Ewą Kopacz, można odnieść wrażenie, że nasz „cysorz Europy” chyba na drugą kadencję się nie ostanie i już szykuje sobie bastiony obronno-zaczepne w postaci owych dam. Jednym słowem pani Gronkiewicz-Waltz czyści przedpole powracającemu z Brukseli. Tylko czy o tym mówi w swojej wypowiedzi?

Wstałem właśnie od stołu

Ostatnim przykładem niech będzie informacja, która przyćmiła szczyt NATO w Warszawie. Otóż pan Ryszard Petru zjadł śniadanie w gronie premierów i ministrów zaprzyjaźnionych państw. Rzeczywiście news. Furda jakieś bataliony i potwierdzenie trwałości sojuszu. Jajko w koszulce ważniejsze jest od tego. Pytanie proste: co wynika z tego śniadania poza tym, że partia pana Petru podlizała się niektórym sprzymierzeńcom w Parlamencie Europejskim, którzy z radością wraz z nią będą działać przeciwko polskiemu interesowi w Europie? Otóż nic więcej nie wynika. Ale przecież wystarczy powiedzieć, że .N jest tak potężną siłą, że umie podać śniadanie do stołu.

I jak tu nie uznać, że u niektórych życie polityczne zeszło do poziomu prac klasowych z podstawówki, odbijanych na słabo drukującej kopiarce?

Ks. Jacek Świątek