Diecezja

Ksiądz, harcerz, męczennik

Od dzisiaj bł. Stefan Wincenty Frelichowski staje się mieszkańcem Włodawy - powiedział bp Grzegorz Suchodolski na początku Eucharystii odprawionej 8 lutego w kościele Najświętszego Serca Jezusowego, w czasie odbywającego się zlotu harcerskiego „Zapłoń!”.

Tego dnia do włodawskiej świątyni zostały wprowadzone relikwie patrona harcerzy. Okazją do złożenia mu hołdu przez środowisko harcerzy było 80-lecie męczeńskiej śmierci w KL Dachau 23 lutego 1945 r. Eucharystię poprzedziła konferencja, w trakcie której ks. Radosław Piotrowski z Centrum Duszpasterstwa Młodzieży Diecezji Siedleckiej wskazał na umiłowanie życia przez bł. Stefana. S.W. Frelichowski urodził się 22 stycznia 1913 r. w Chełmży, w wieku dziewięciu lat został ministrantem.

W czasie nauki w gimnazjum należał do Sodalicji Mariańskiej, był czynny w harcerstwie. Po zdaniu matury w 1931 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie. W 1934 r. zdobył stopień podharcmistrza. Latem 1935 r. zorganizował 20-osobowy wyjazd na jubileuszowy zlot Związku Harcerstwa Polskiego w Spale i otrzymał stopień harcerza Rzeczpospolitej. Był komendantem kleryckiego kręgu starszoharcerskiego Zrzeszenia Kleryków ZHP. 14 marca 1937 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Od lipca 1938 r. pełnił funkcje wikariusza parafii pw. Wniebowzięcia NM Panny w Toruniu. 11 września 1939 r. został zaaresztowany przez Gestapo i więziony w różnych obozach koncentracyjnych, gdzie po kryjomu pełnił posługę kapłańską. W grudniu 1940 r. został przeniesiony do obozu Dachau, tam otaczał opieką chorych i słabych, potajemnie organizował życie religijne, czasem odprawiał Mszę św. Kiedy na przełomie 1944 i 1945 r. wybuchła w obozie epidemia tyfusu plamistego, ksiądz Wincenty zaangażował się w pomoc chorym, do której włączyło się jeszcze 32 innych kapłanów. Zaraził się tyfusem i zmarł w opinii świętości 23 lutego 1945 r. – Nie zważał na okoliczności, jakich doświadczał, on po prostu kochał życie – podkreślił ks. R. Piotrowski, przypominając o pomocy świadczonej przez niego współwięźniom i wskazując na największego miłośnika jego życia – Jezusa Chrystusa.

 

Ukochać Eucharystię

W czasie konferencji osobiste świadectwo przeżywania Eucharystii przedstawił druh Krzysztof. – Od czasu I Komunii św. nie opuściłem z własnej woli Mszy św. Codziennie karmię się Chlebem Życia – mówił. Harcerz odniósł się do ewangelicznego obrazu drogi do Emaus, na której uczniowie nie rozpoznają towarzyszącego im Jezusa; dopiero łamanie chleba otwiera im oczy na obecność Pana. – Pokarmem w naszej drodze jest Eucharystia i dlatego pragnę się nią karmić – wyznał.

Przykłady tego, jak głęboko bł. Stefan przeżywał Eucharystię już jako dziecko, przedstawił jego siostrzeniec. – Od dziewiątego roku życia, kiedy został ministrantem, codziennie uczestniczył w Mszy św. Był tak przejęty ministranturą, że nieraz nie zdołał pomodlić się w czasie Eucharystii, tak jak by tego pragnął. Dlatego pozostawał w ławce po liturgii. I tak się kiedyś rozmodlił, że zgaszono świece, zamknięto kościół, a gdy się ocknął, nie mógł wyjść. Pukał, walił, wreszcie po kilku godzinach usłyszał go organista – opowiadał Zygmunt Jaczkowski.

 

Od dzisiaj mieszkaniec Włodawy

Szczególnym momentem zlotu harcerskiego było wprowadzenie do kościoła NSJ relikwii bł. S.W. Frelichowskiego. Przed Eucharystią bp G. Suchodolski dziękował za ten dar bp Józefowi Szamockiemu, administratorowi diecezji toruńskiej. – Od dzisiaj błogosławiony Stefan staje się mieszkańcem Włodawy – zauważył biskup. Pobłogosławił i poświęcił relikwiarz, który został umieszczony w świątyni obok naczynia kultu ku czci bł. Męczenników Podlaskich. – Bardzo jesteś nam potrzebny, błogosławiony Wicku – mówił w czasie kazania.

Swoje rozważania biskup Grzegorz oparł na psalmie rozpoczynającym się wersetem: „Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego”, odnosząc jego słowa do bł. S. Frelichowskiego. – Pięć lat z twojego krótkiego, 32-letniego życia, to dramat przeżyć obozowych, najpierw w Forcie VII Twierdzy Toruń, później w Stutthofie, Sachsenchausen i Dachau. A ty swoimi czynisz słowa Psalmu 23 – zauważył biskup.

Kolejne wersety biblijnego tekstu: „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” przywołują ostatnie pięć lat życia patrona harcerzy, od momentu aresztowania aż po śmierć. – Ciemna dolina, ale nie przerażająca dla kogoś, kto wie, że jego siłą, skałą i fundamentem jest Jezus Chrystus – zaznaczył biskup. Zwracając się do licznie zgromadzonych harcerzy, zachęcał do rozkochania się w Eucharystii wzorem błogosławionego Stefana. – „Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia”. Kult Frelichowskiego rozpoczął się od razu po jego śmierci w Dachau, kiedy pozwolono wystawić na widok więźniów jego ciało. Dobroć i łaska Boga dzięki życiu i męczeńskiej śmierci Wicka idą za nim i przychodzą do nas, aby zainspirować, i po to, aby zawstydzić – mówił bp G. Suchodolski.

 

Bogaty program

Na zlot przybyło ok. 300 harcerzy i zuchów z terenu województwa lubelskiego i diecezji siedleckiej. W programie był m.in. turniej sportowy, gra terenowa, bal w stylu dwudziestolecia międzywojennego, czyli czasów, kiedy dorastał Stefan Wincenty. Na zakończenie, 9 lutego, sprawowana była Eucharystia, po niej odbyło się jeszcze śpiewanie pieśni harcerskich i patriotycznych razem z mieszkańcami Włodawy.

 

JS