Rozmaitości
Źródło: wikipedia
Źródło: wikipedia

Kto ma pszczoły, ten ma miód…

Słoneczne dni, duża wilgotność - dzięki temu większość pszczelarzy, podsumowując tegoroczny sezon stwierdza: nie najgorszy.

Dobiegają końca pszczelarskie „żniwa”. W południowej części Polski wiąże się on z przypadającym 10 sierpnia liturgicznym wspomnieniem św. Wawrzyńca, uznawanego za patrona pszczelarzy. Koniec miodobrania nie oznacza jednak koniec chodzenia przy pszczołach: przygotowując je do zimowania, trzeba jeszcze wykonać wiele zabiegów. Kto ma szansę zebrać miód spadziowy czy wrzosowy, do uli zajrzy jeszcze we wrześniu. Jak miodobranie oceniają pszczelarze w naszym regionie?

Jadwiga Prokopiuk, prezes Gminnego Koła Pszczelarzy w Terespolu I

Zawsze może być lepiej, ale generalnie rzecz biorąc, z sezonu jestem zadowolona. Dużo pomogły deszcze, których w tym roku latem było sporo – a w pszczelarstwie wszystko uzależnione jest od wilgotności. Dobre były zbiory miodu wiosennego – o ile ktoś miał w pobliżu rzepaki, facelię, grykę. Głównym pożytkiem pozostaje rzepak. Ci, którzy nie mają takich pól w sąsiedztwie, mieli ule nie za bogate. Wszystko zależy od zasiewów w terenie. W tym roku bardzo ładnie nektarowała też akacja. Niestety, nie ma u nas dużych skupisk drzew lipowych, dlatego miodu lipowego nie mam. Mało sieje się też u nas gryki, ale też nie nektarowała dobrze, bo gryka lubi wyższe temperatury i dużą wilgotność, a noce były jednak dość zimne. Poza tym nie mamy już gryk tak miododajnych, jak dawniej. Podobnie jest z rzepakiem: pole kwitnącego rzepaku, ale pszczoły na nim nie uświadczysz. W tym roku na naszym terenie jest sporo posianego słonecznika. A ponieważ właśnie kwitnie, czekamy, że może ze słonecznika coś pszczoły jeszcze przyniosą. Kwitnąć zaczyna też nawłoć uznawana już za pożytek jesienny. Jeżeli przy pasiece są połacie tej rośliny, pszczoły też mogą przynieść coś do ula z tej rośliny.

Generalnie z sezonu jestem zadowolona. Gorzej ze sprzedażą. Przez jakiś czas był na miód popyt. Teraz, kiedy ceny poszło w górę, to się zmieniło. Wiele osób uważa, że miód nie jest artykułem pierwszej potrzeby. Znam jednak i takich smakoszy, którzy miodu używają systematycznie, np. słodzą nim herbatę. Nie patrzą na cenę, bo miód znają i doceniają jego wartości odżywcze.

W naszym regionie cena za litr miodu zależy od gatunku i kształtuje się od 45 zł wzwyż. Najdroższe są miód lipowy i spadziowy, ale tak było zawsze. Niektórzy szukają wielokwiatowego, ale są też osoby rozsmakowane w lipowym albo gryczanym – kto co lubi.

 

Jerzy Stanilewicz – Gminne Koło Pszczelarzy w Łomazach

To był bardzo słaby sezon – cienko dała pszczoła w tym roku. Dlaczego? Przyczyną jest susza. Jeszcze ten wczesny miód, wiosenny, akacjowy, to jak cię mogę, ale lipa – do niczego! Deszczu nie było, rośliny nie nektarowały w związku z tym, jak trzeba, i nie było pożytku. Musi być deszcz, żeby był miód. Zimne noce pszczołom tak bardzo nie przeszkadzają, najgorsza jest susza – bardzo ciężko bierze się cokolwiek z ula.

W mojej ocenie nie ma co już liczyć, że się w sierpniu weźmie coś z ula – koniec z miodem. Pożytku już nie ma. To zależy od regionu, ale dzisiaj rozmawiałem ze znajomym z Komarówki Podlaskiej i też narzeka, że jest cienko. A 15 sierpnia trzeba zacząć dokarmianie pszczół.

Z pszczelarstwa dzisiaj zysków wielkich nie ma. Dokłada się jeszcze. Nie wiem dlaczego, ale zrobiła się też moda na miody smakowe, np. waniliowy. Ale z prawdziwym miodem to one mają niewiele wspólnego…

 

Jakub Domański, prezes Gminnego Koło Pszczelarzy w Ulan-Majoracie

Jestem młodym pszczelarzem, więc wypowiadam się ostrożnie. Głównym pożytkiem w tej części Podlasia, w której mieszkam, jest rzepak. Niestety rolnicy sieją dzisiaj więcej rzepaku beznektarowego, w związku z czym pożytek jest ubogi. Pszczelarze mogą też liczyć na lipę i akację, ale jeżeli w okolicy nie ma ich w ilościach towarowych, to nie ma co liczyć na wysokiej jakości miód akacjowy czy miód lipowy. Większość – to miody mieszane.

Pogoda w tym roku – w przeciwieństwie do ubiegłego – sprzyjała pszczelarzom. Było sporo opadów deszczu. Jeśli chodzi o miód wiosenny, to zbiory oceniam jako przeciętne. W najbliższych dniach będę jeszcze próbował podebrać to, co pszczoły przyniosły w lipcu, ale nie liczę na wiele. Widziałem, że w niektórych ulach miodu jest tylko taka ilość, żeby rodzina pszczela przetrwała. Moja pasieka liczy 16 uli. Koło zrzesza 16 właścicieli pasiek. Większość pracuje z kilku, kilkunastu ulach, ale mamy też kilku pszczelarzy, którzy mają nawet 80 rodzin. No – trzeba zaczynać myśleć o podkarmianiu pszczół i przygotowywaniu uli do sezonu zimowego.

 

Irena Ponagajbo, prezes Koła Pszczelarzy w Wierzbnie

Pogoda sprzyjała pszczelarzom. Zimne noce nie przeszkodziły pszczołom w pracy – w końcu na zbiór wychodzą z ula w ciągu dnia. A dni słonecznych było w tym sezonie sporo. Wiem, że ci, którzy mają w pobliżu pasiek rzepaki, mają też bardzo dobre zbiory. Ja nie jestem zachwycona, ale też nie mam w pobliżu pól obsianych rzepakiem. Mój główny „produkt” to miód wielokwiatowy – bazuje na tym, co pszczoły przyniosą na wiosnę z sadów, z mniszka, z akacji czy lipy. Mam łąkę kwiatową, sąsiad w pobliżu też. Mogę powiedzieć, że łąki kwiatowe, dzięki różnorodności, naprawdę sprawdzają się jako źródło pożytku dla pszczół. Plusem jest to, że tworzące je rośliny kwitną w różnym okresie. Facelia, jeśli posieje się ją wcześniej, kwitnie tylko dwa tygodnie, a łąka dostarcza pożytku przez ponad miesiąc. Jak przekwitnie facelia, zaczyna kwitnienie gryka, potem bławatek, ogóreczniki i wiele innych. Teraz np. zaczyna kwitnąć kosmos, również miododajny.

W tej chwili w ulach zostały niewielkie ilości miodu. Ponieważ na początku sierpnia zapowiadane są deszcze, muszę jeszcze przejrzeć, czy da się coś z nich wybrać. Generalnie jednak zaczynam sezon leczenia i dokarmiania. Podobno w rym roku bardzo mocno atakuje warroza.

Moja przydomowa pasieka liczy w porywach do dziesięciu uli. Cena miodu oscyluje między 40 a 50 zł za litr. Większość miodu ze swojej pasieki rozdałam w prezencie rodzinie i znajomym. Pszczelarstwo traktuję hobbystycznie: nie zarabiam, nawet dokładam, ale nie rezygnuje, bo „chodzenie przy pszczołach” daje strasznie dużo satysfakcji!

LI