Region
Źródło: WAJ
Źródło: WAJ

Kto odpowie za budowlany bubel?

Spadający grys niszczy samochody, brudzi chodniki, pobocza i rowy - tak wygląda przebiegająca przez gminę Borowie krajowa droga nr 76. Jej remont wykonano przed zimą ubiegłego roku.

Przez gminę Borowie biegnie droga krajowa nr 76 Wilga-Garwolin-Stoczek Łukowski-Łuków. W ubiegłym roku, tuż przed nadejściem zimy, zarządca drogi, którym jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, podjął decyzję o poprawie nawierzchni metodą ciśnieniową. To bardzo szybki i w miarę tani sposób polegający na spryskaniu nawierzchni drogi lepiszczem asfaltowym, posypaniu grysem i zawałowaniu. Przetarg na wykonanie robót wygrała firma z Mińska Mazowieckiego, która wynajęła podwykonawcę z Osiecka. Niedociągnięcia ze strony robotników sprawiły, że stan drogi jest po naprawie gorszy niż przed remontem. Wierzchnia warstwa zaczęła się rozsypywać, a luźny grys niszczył podwozia i maski samochodów. Do urzędu gminy w Borowiu zaczęły napływać skargi od kierowców.

Wójt żąda wyjaśnień

Wójt Wiesław Gąska wystosował pismo do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. „Pragnę poinformować, iż jestem głęboko zaniepokojony bezczynnością, jaka panuje w przedmiocie stanu nawierzchni drogi krajowej na odcinkach, na których w ubiegłym roku wykonano podwójne powierzchniowe utrwalenie na drodze nr 76 w granicach administracyjnych gminy Borowie. Pomimo upływu kilku miesięcy sprawa nawierzchni nie została załatwiona. W chwili obecnej stan tej drogi uwłacza pozycji społecznej i kwalifikacjom pracującym w państwa firmie pracownikom. Pomimo wysyłania monitów z państwa strony do firmy, która była wykonawcą tego zadania, w tym temacie nic się nie zmieniło. Spadający grys niszczy samochody, brudzi chodniki, pobocza i rowy. W związku z powyższym domagam się natychmiastowych działań i podjęcia decyzji, które spowodują bezzwłoczne sfrezowanie pozostałości po nawierzchni. Przekładanie odpowiedzialności na firmę wykonującą jest nieporozumieniem, gdyż z góry było wiadome, że położenie tego typu nawierzchni utrzyma się tylko do najbliższej zimy. Ponadto domagam się jasnego określenia i poinformowania, do kogo właściciele samochodów winni zgłaszać szkody w postaci zbitych szyb, uszkodzonych karoserii i poniesienia kosztów mycia karoserii. Oczekuję pilnego załatwienia powyższej sprawy” – czytamy w piśmie skierowanym do dyrektor warszawskiego oddziału GDDKiA Elżbiety Brendy.

Sprawa ta ma też inny aspekt, bo zmywany przez deszcz lub zmiatany przez wiatr grys gromadzi się w przydrożnych rowach, zanieczyszczając je substancjami smołopodobnymi. Przyznanie się do niedociągnięć, pociągnąć może za sobą dodatkowo odpowiedzialność za zanieczyszczenie środowiska. Jak wspomniano, emulsja i grys jest w miarę tanią i szybką metodą łatania dziur, ale czy o to chodzi? Gdzie w tym wszystkim dobro użytkownika drogi, który, płacąc podatki, ma prawo poruszać się po bezpiecznych trasach? Samo postawienie znaku „sypki żwir” i ograniczenia prędkości do 40 km/h problemu nie rozwiązuje, zwłaszcza że na usunięcie niedogodności na tym odcinku GDDKiA dała sobie czas do końca maja 2013 r. Tak przynajmniej zapisano na oficjalnej stronie internetowej zarządcy dróg krajowych.

Dyrekcja odpowiada

GDDKiA w Warszawie wysłała pismo do wójta, w którym informuje, że na odcinku wykonano remonty cząstkowe w technologii podwójnego powierzchniowego utrwalenia asfaltu. „Są to zabiegi utrzymaniowe nawierzchni asfaltowych polegające na rozkładaniu warstwy lepiszcza i warstwy kruszywa przy użyciu remontera. Stan powierzchniowego utrwalenia nie wykazywał jakichkolwiek śladów degradacji w trakcie i po odbiorze. W połowie grudnia 2012 r. służby drogowe, podczas wykonywania objazdu, zauważyły drobne, luźne kruszywo na nawierzchni drogi, co spowodowało natychmiastowe działania zabezpieczające poprzez oznakowanie uszkodzonych odcinków znakami pionowymi ograniczenia prędkości do 40 km/h oraz znakami ostrzegawczymi „sypki żwir” oraz powiadomiono wykonawcę robót o występującym zjawisku i wezwano go do zamiatania luźnego kruszywa i naprawy nawierzchni w nieprzekraczalnym terminie do 15 maja br. w ramach gwarancji. Z uwagi na technologię robót w okresie zimowym nie ma możliwości wykonania napraw. Wnioski zgłoszenia szkody komunikacyjnej z ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej przy ewentualnym zaistnieniu zdarzenia należy przesłać do zarządcy drogi, tj. Rejonu w Garwolinie GDDKiA” – napisał Leszek Sekulski, zastępca dyrektora oddziału ds. zarządzania drogami i mostami.

Wójt wysłał pismo 17 stycznia, a odpowiedź otrzymał już 30 stycznia. Jak wynika z korespondencji, służby drogowe wiedziały o sypkim żwirze już w połowie grudnia ubiegłego roku, ale żadnych konkretnych działań w kierunku poprawy bezpieczeństwa nie wykonały, jedynie oznakowały drogę.

Poza urzędową formą pisma zawierającego suche fakty dyrektor warszawskiego oddziału GDDKiA nie zdobył się na przeproszenie za ponad półroczne utrudnienia użytkowników drogi i władz gminy, przez którą nieszczęsna droga przebiega.

Waldemar Jaroń