Rozmaitości
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Kto zapłaci?

Rolnicy z powiatu bialskiego skarżą się, że ptaki niszczą im uprawy. Drugim problemem jest fakt, że nikt nie pokrywa powstałych w ten sposób strat.

Obecne przepisy mówią, że Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność finansową za szkody wyrządzone przez żubry, wilki, rysie, niedźwiedzie oraz bobry. Natomiast za te spowodowane przez którykolwiek gatunek ptaka objętego ochroną gatunkową nie przysługuje ustawowe odszkodowanie ze Skarbu Państwa. Temat pojawił się na czerwcowej sesji rady powiatu bialskiego, choć spędza sen z powiek rolników od dawna. - Mamy niesamowitą plagę wron, kruków, gawronów, które są szkodnikami dla rolników. W ciągu jednego dnia potrafią zniszczyć kilka hektarów upraw - nakreślił problem radny powiatu bialskiego Arkadiusz Maksymiuk.

Pojawił się pomysł, aby wystosować apel do ministerstwa rolnictwa, by przyjrzał się sprawie i podjął działania. Okazało się jednak, że ktoś inny dostrzegł problem wcześniej i do sejmu 26 lutego 2021 r. wpłynął poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie przyrody uwzględniający wymieniane przez radnych problemy.

– Rozszerzenie katalogu zwierząt, które będą objęte procedurą odszkodowawczą, to dobry krok – ocenia Przemysław Bierdziński, dyrektor wydziału rolnictwa i środowiska starostwa powiatowego w Białej Podlaskiej. – Wszystko jest na etapie procesu legislacyjnego, który trwa od początku ubiegłego roku, kiedy to grupa posłów złożyła projekt zmian dotyczący szkód wyrządzanych m.in. przez krukowate w uprawach rolnych – tłumaczy, precyzując, że szkody związane są z tym, iż ptaki wydziobują zasiane ziarno lub młode siewki, przyczyniając się do zmniejszenia plonów. – Dlatego na ostatniej sesji rady powiatu, a wcześniej na komisji rolnictwa padła deklaracja ze strony radnych, że przygotują oni stanowisko popierające „poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o ochronie przyrody”. Prace nad nim trwają i będzie ono procedowane na kolejnej sesji – dodaje.

 

Już w sejmie

W kwietniu marszałek sejmu skierowała projekt do czytania w komisjach. Jak zawarto w uzasadnieniu, „proponowany projekt ustawy ma na celu dokonanie zmian w ustawie o ochronie przyrody, uzupełniając obowiązujące przepisy o odpowiedzialności Skarbu Państwa za szkody wyrządzone działalnością gatunków będących pod ochroną, poprzez rozszerzenie zakresu o kategorię ptactwa prawnie chronionego. W obecnym stanie prawnie brakuje regulacji umożliwiających wypłaty rekompensat rolnikom, hodowcom za straty spowodowane przez ptaki pozostające pod ochroną”. Wysokość odszkodowania miałyby ustalać regionalne dyrekcje ochrony środowiska.

 

Tylko ze zgodą

Obecnie jedyną metodą walki z ptakami niszczącymi uprawy jest ich odstraszanie, na które również trzeba mieć zgodę. Regionalna Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie zapytana o skalę problemu odpowiada, że jest ona trudna do oszacowania. – Rzeczywiście dostajemy takie wnioski, jednak ponieważ dzielimy je na grupy gatunkowe, bo istnieje ochrona częściowa lub ścisła, nie prowadzimy statystyk, które mogłyby zobrazować skalę problemu rok do roku – tłumaczy Paweł Duklewski, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. Precyzuje, że w Polsce obowiązuje zakaz płoszenia i niepokojenia ptaków. – W uzasadnionych przypadkach zgody na płoszenie wydają regionalni dyrektorzy ochrony środowiska. Problem nie dotyczy tylko okolic Białej Podlaskiej, ale także innych obszarów województwa lubelskiego. Być może w innych regionach nie został on odpowiednio nagłośniony albo nie ma takiej skali lub decydują o niej dodatkowe czynniki, jak np. dostępność innego rodzaju pokarmu. Tutaj można zakładać różne hipotezy, co nie zmienia faktu, że problem istnieje – dodaje.


3 PYTANIA

Paweł Duklewski – rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie

 

Czy w okolicach Białej Podlaskiej wyjadanie zasiewów przez krukowate mogło wynikać z faktu, iż z polami sąsiaduje składowisko odpadów?

Trudno powiązać te dwie kwestie, bo przecież samo składowisko jest stołówką dla krukowatych i są one w stanie znaleźć tam odpowiednią ilość pożywienia. Problemem mogą być zasiewy monokulturowe, czyli wysiewanie co roku w tym samym miejscu dużych powierzchni jednego rodzaju zboża, np. kukurydzy. Ptaki wyrabiają sobie wtedy odruch, że w danym rejonie są w stanie znaleźć kukurydzę i lecą tam, gdzie mają pewność, że znajdą pożywienie.

 

Problem dotyczy tylko pół uprawnych?

Oprócz zasiewów na polach problem dotyczy również drzew owocowych, tylko tutaj będą to szpaki i kosy wyjadające owoce bezpośrednio z drzew. I te straty bywają nawet większe, bo te ptaki są liczniejsze od krukowatych i potrafią ogołocić drzewka w bardzo krótkim czasie. Wyjadanie przez ptactwo dotyczy również stawów hodowlanych, gdzie mogą zerować czaple czy kormorany, których kiedyś w naszych rejonach nie było, ale od kilku lat pojawiają się coraz intensywniej. Hodowcy ryb z terenu województwa lubelskiego już zaczynają mieć z tym poważne problemy i stosują armatki hukowe czy petardy, którymi przepłaszają ptaki i ograniczają w ten sposób wyjadanie ryb.

 

Płoszenie to na razie jedyna metoda?

Tak, ale trzeba mieć na nie pozwolenie w przypadku ptaków chronionych. Jeżeli chodzi o prowadzenie działań w postaci płoszenia ptactwa, odbywają się one w różnych miejscach i z różnych przyczyn. Jakiekolwiek płoszenie, czy to hukowe, czy akustyczne, w postaci dźwięków wydawanych przez ptaki drapieżne lub metodą sokolniczą, czyli wypuszczanie udomowionego ptaka drapieżnego, który latając nad polem, płoszy ptaki powodujące szkody w zasiewach czy sadach, musi być uzgodnione z odpowiednimi instytucjami.

JAG