Kultura unieważniania
Jedną z wizytówek współczesności jest konsekwentne przesuwanie granic. W każdym wymiarze: aksjologicznym, moralnym, kulturowym, estetycznym. A właściwie, precyzyjnie rzecz ujmując, ich anihilacja. Świat bez granic stał się celem różnej maści -izmów. Zjawiskiem wpisującym się w problem tzw. culture cancel polegającym na unieważnianiu, zaprzeczaniu, poddawaniu krytyce tego, co dotąd stanowiło fundament, dziedzictwo przeszłości. Trudno mówić o jakimkolwiek kluczu, stałych kryteriach owego kulturowego ostracyzmu.
Pierwszeństwo zazwyczaj mają polityczna poprawność, doraźne korzyści, niezdolność do podjęcia dialogu z dorobkiem pokoleń z powodu ignorancji, a przede wszystkim przekonanie – wzmocnione poczuciem moralnej wyższości! – iż TU i TERAZ wszystko się zaczyna. Można powiedzieć: nic nowego pod słońcem. Ale przejdźmy do konkretów.
Agresywny bełkot?
Najpierw parę faktów. Oto kilka tygodni temu w krakowskim Teatrze Słowackiego widzowie mogli po raz pierwszy obejrzeć nową interpretację „Dziadów” Adama Mickiewicza. Właściwie poza kanwą i tytułem z arcydzieła niewiele zostało. Reżyserka spektaklu Maja Kleczewska przerobiła bowiem dzieło na antypisowską agitkę, deklarując przy tym, że „opowiada je własnymi słowami”, ponieważ „wierność autorom bywa niebezpieczna” (!). ...
Ks. Paweł Siedlanowski