Kuropaty – świadectwo stalinowskich zbrodni
Działania białoruskich władz, które już po raz kolejny próbują zniszczyć miejsce upamiętniające ofiary zbrodni NKWD, doprowadziły do protestów społecznych. Głos zabrał również abp Tadeusz Kondrusiewicz, przewodniczący Konferencji Biskupów Katolickich Białorusi, który wezwał do zaprzestania usuwania krzyży.W swoim wystąpieniu podkreślił, że świętokradztwo to odbywa się podczas Wielkiego Postu. Metropolita niejednokrotnie zwracał uwagę na to, że Kuropaty to białoruska Golgota, której nie można wyobrazić sobie bez krzyża. Zaniepokojenie w związku z demontażem krzyży wyraziła również Białoruska Cerkiew Prawosławna.
W latach 1937-1941 w Kuropatach położonych na obrzeżach Mińska stracono i pochowano według niektórych badaczy nawet ćwierć miliona ludzi. Władze państwowe liczbę ofiar drastycznie zaniżają. W listopadzie 1988 r., podczas pierwszego śledztwa, prokuratura orzekła, że zabito tam co najmniej 30 tys. osób. W połowie lat 90, już w nowej rzeczywistości politycznej, śledczy podali, że w Kuropatach rozstrzelano i pochowano nie więcej niż 7 tys. ludzi. W tym czasie pojawiła się również próba zrzucenia odpowiedzialności za masowe mordy na Niemców. Przez wiele lat w ten sposób komuniści zakłamywali zbrodnię katyńską.
Problem w ustaleniu liczby ofiar polega na tym, że w Kuropatach nigdy nie przeprowadzono kompleksowych badań archeologicznych. Aleksander Łukaszenka nie jest zainteresowany demaskowaniem bestialstwa stalinowskiego. Część mogił uległa zniszczeniu podczas budowy mińskiej obwodnicy w latach 1956-1963 oraz innych prac prowadzonych na obszarze cmentarzyska. Proces zniszczenia byłby zapewne większy, gdyby nie zaangażowanie aktywistów społecznych, którzy przez ostatnie trzy dekady bronią tego miejsca przed realizacją nowych inwestycji.
Drewniane krzyże
Sprawę zbrodni NKWD w Kuropatach ujawnił Zianon Pazniak, który w 1988 r. podjął tam badania archeologiczne. Na fali pierestrojki informacje dotyczące masowych mordów w podmińskim lesie zostały przez niego opublikowane w białoruskiej prasie. Odkrycie miejsca kaźni przyczyniło się do wzrostu w społeczeństwie białoruskim nastrojów antyradzieckich i niepodległościowych. 30 października 1988 r. odbyła się demonstracja – Dziady ’88, której uczestnicy udali się na miejsce pochówku w Kuropatach, żądając osądzenia zbrodni stalinowskich. Protestujących przy pomocy pałek i gazów łzawiących rozpędziła brutalnie radziecka milicja.
W celu upamiętnienia zamordowanych w Kuropatach zaczęto ustawiać drewniane krzyże. Ta społeczna inicjatywa przez wiele lat była solą w oku władz, które starają się podtrzymywać tradycje Radzieckiej Białorusi. W tak prowadzonej narracji historycznej brakuje miejsca dla ofiar reżimu komunistycznego. Obóz rządzący od lat nie jest zainteresowany upamiętnianiem zbrodni stalinowskich. Podobnie problem ten przedstawia sięw Rosji.
W kwietniu 2019 r. robotnicy pod ochroną milicji usunęli kilkadziesiąt krzyży stojących na granicy lasu, a w ich miejsce ustawili metalowe ogrodzenie. W ten sposób władze próbują ograniczyć dostęp ludności do miejsca pochówku ofiar stalinowskiego terroru.
Kuropacki las
Kuropaty są jednym z miejsc na Białorusi, w których NKWD dokonywało masowych egzekucji. Bezimienne ofiary spoczywające w kuropatskim lesie to przeważnie Białorusini i Polacy. Wśród nich, na co wskazują dotychczasowe badania archeologiczne, było osoby należące do różnych warstw społecznych. Tu spoczywają również osoby, które tworzyły białoruską elitę kulturalną.
Polacy rozstrzelani w Kuropatach to w znacznej mierze ofiary operacji polskiej, prowadzonej w latach 1937-1938 przez NKWD, w ramach której zamordowano 111 tys. naszych rodaków żyjących od pokoleń na Białorusi i Ukrainie. W Kuropatach również mordowano Polaków aresztowanych po wkroczeniu we wrześniu 1939 r. Armii Czerwonej na terytorium II Rzeczypospolitej. Wśród nich znajdują się najprawdopodobniej osoby z białoruskiej listy katyńskiej.
Wymazać z pamięci
Sprawa usuwania krzyży w Kuropatach to element polityki, której celem jest rehabilitacja zbrodniczego systemu. W ciągu 30 lat blokowano możliwość przeprowadzenia kompleksowych badań archeologicznych, które pozwoliłyby na ustalenie wielu szczegółów dotyczących zbrodni. Dzisiaj niszczy się krzyże upamiętniające bezimienne ofiary reżimu komunistycznego. W ten sposób naśladuje się postępowanie władz radzieckich, które za czasów rządów Chruszczowa wprawdzie deklarowały politykę destalinizacji, ale jednocześnie zacierały ślady stalinowskich zbrodni. Tak było w przypadku uroczyska Błagowszczyna na Białorusi, gdzie w miejscu sowieckich egzekucji, utworzono wysypisko śmieci. Tak było również i w przypadku Kuropat, przez które przebiega obwodnica Mińska.
Witold Bobryk