Kwatera w Jędrzejowie i walki pod Kockim
Ze znanych osób jako pierwsza odwiedziła ją pod koniec kwietnia żona gen. Prądzyńskiego Emilia, wraz z przybyłą z Wielkopolski C. Działyńską. Wyznała wtedy: „Nasza armia jest tak piękna, że żadnej się w Europie porównać nie da”. Kilka dni później odwiedziła swego męża gen. Ludwika Kickiego jego żona Natalia z Bispingów, którą bardzo cenił A. Mickiewicz. Bystra obserwatorka dostrzegła, że sztab główny zajął nędzny malutki domek, jedyny ocalały w tej okolicy po rabunkach Rosjan. Zauważyła, że w tej chałupce znakomici sztabowcy Prądzyński z Chrzanowskim mieli jeden wspólny pokoik, łóżko, stolik i jedno krzesło, a resztę lokum zajmował Wódz Naczelny gen. Skrzynecki. Niedaleko od nich słomianą budę zamieszkiwał jej mąż. Dzięki jej pamiętnikom wiemy, że obóz polski w Jędrzejowie przecinała na dwie połowy żwirówka, a kawalerzyści przywiązywali konie rzędami do długich żerdek.
Początek maja rozpoczął się w Jędrzejowie bardzo pracowicie. 1 maja z ocalałego domku gen. Prądzyński napisał list do Tolla, szefa sztabu Dybicza, prosząc go o uwolnienie dwóch chirurgów polskich, uprowadzonych z Mieni przez cofające się wojska rosyjskie. Polacy odtwarzali tam zdewastowany szpital i było w nim już 168 chorych. 2 maja chłop z Żeliszewa nazwiskiem Kamiński przybył do Jędrzejowa z wiadomością, że zauważył ruchy wojsk rosyjskich z Łączki do Mingosów. Inny wieśniak z okolic Siedlec Rafał Kania przyniósł wieści o sile wojsk nieprzyjaciela pod Skórcem.
3 maja Wódz Naczelny wyprawił z Jędrzejowa na pomoc gen. Dwernickiemu korpus gen. Chrzanowskiego, pozbawiając się w ten sposób zdolnego, ale niepokornego szefa sztabu. 4 maja kolejny emisariusz J. Stankiewicz dostarczył do głównej kwatery wiadomości o złym traktowaniu jeńców polskich. Jeszcze inni (w porozumieniu z ks. Lisickim, prefektem siedleckim) informowali o wywożeniu szpitali i magazynów z Siedlec do Brześcia. Wydaje się, że wtedy, aby nie być ewakuowanym w głąb Rosji, uciekł ze szpitala w Siedlcach podleczony tam podoficer 8 pp August Wilkoński, późniejszy sławny literat i więzień władz pruskich i rosyjskich. Chyba przedtem, pod Iganiami, po pozostawieniu go przez swoich na polu bitwy jako nierokującego nadziei – jak wyznał – „znikła dla niego wielkiego czynu sposobność”. Ale nawet w niewoli rosyjskiej nie załamał się; napisał potem: „W uśmiechu każdym zaparłem siebie/ zaparłem gorycz com ją wciąż pił/ raz tylko jeden na mojem niebie promyk radości jasno się lśnił”. Ten promyk pojawił się wtedy, gdy zrozumiał, że nie ma sensu starać się o ludzkie względy, ale ma szanse być „kawalerem krzyża naturalnego” i taki pseudonim literacki później sobie przybrał.
5 maja gen. Łubieński spod Kałuszyna pisał do swej żony: „Nieprzyjaciel atakował nas wczoraj, cały dzień zeszedł nam na rozmaitych poruszeniach, w nocy budzono mnie ze 30 razy, tak że jestem porządnie zmęczony. Dzisiaj rano dostaję raport, że nieprzyjaciel cofnął się podczas nocy, a zatem rozpoczniemy taniec”.
Tego dnia członek kwatery głównej płk T. Szydłowski, właściciel wsi Patrykozy, wystąpił z projektem obejścia lewego skrzydła armii rosyjskiej i dotarcia do drogi Łuków – Siedlce, ale Wódz Naczelny ten plan odrzucił. Także tego dnia rozżalony car pisał do Dybicza w Żukowie: „Naród rosyjski nie może pojąć, jak zresztą i ja sam, że wojska nasze nie są już prowadzone ku zwycięstwu”. 6 maja nadeszła do Jędrzejowa wiadomość, że korpus gen. Chrzanowskiego, dotąd maszerujący trasą Latowicz – Żelechów – Ryki, po stwierdzeniu obecności oddziałów gen. Kreutza w rej. Puław zmienił kierunek na Łysobyki – Kock.
7 maja J. U. Niemcewicz przysłał list do Jędrzejowa, że gen. Prądzyńskiego wybrano na członka Towarzystwa Przyjaciół Nauki. 8 maja gen. Chrzanowski zajął Kock, gdzie wziął 150 jeńców, zdobył 21 furgonów, 101 koni, produkty żywnościowe i dużą ilość pieniędzy. Tu otrzymał nowy rozkaz WN, aby maszerował do twierdzy w Zamościu. Tego dnia płk Koss na podst. doniesień emisariuszy przysłał do głównej kwatery wiadomość o oszańcowaniach rosyjskich pod Suchą, do budowy których Rosjanie użyli płotów, parkanów i drewna z rozebranych chłopskich domów. 9 maja przybył do Jędrzejowa członek rządu Joachim Lelewel, przywożąc ze sobą emisariusza z Litwy F. Wrotnowskiego. Celem odwiedzin było nakłonienie gen. Skrzyneckiego do wsparcia powstańców litewskich.
9 maja gen. Ramorino z korpusu gen. Chrzanowskiego w leśnym boju pod Firlejem pokonał rosyjskiego gen. Faesi, biorąc do niewoli 500 ludzi. Tego dnia Chrzanowski stanął pod Lubartowem. On i wielu oficerów udało się na ucztę, którą wydała właścicielka Lubartowa hr. Małachowska, co omal nie stało się przyczyną zguby całego korpusu, gdyż nie wystawiono posterunków. Przypadkiem 10 maja, o 4.00 rano, Chrzanowski odkrył zbliżanie się nieprzyjaciela i zaalarmował śpiący obóz. Polacy stawili przeważającym siłom Kreutza dzielny opór, ale wódz polski rozpoczął odwrót do Łęcznej, gdyż dalsza obrona w mieście groziła mu zagładą. Do powstrzymania pościgu pozostawił w Lubartowie dwa baony 5 pp i w klasztorze kapucynów 7 komp. 1 pp pod dowództwem kpt. Leśniewskiego. Nieprzyjaciel wyparł polskich piechurów z miasta dopiero po podpaleniu drewnianych budynków, ale 110 ludzi z 7 komp. w klasztorze kapucyńskim broniło się przez ponad 12 godzin przeciwko atakom kilku tys. Rosjan z użyciem armat. Trwali do ostatka. Poddali się dopiero po wystrzeleniu wszystkich naboi i wybiciu przez artylerię rosyjską wyłomu w murze i bramie. Mówiąc słowami Jana Pawła II – wyczuwali „swoje Westerplatte”. Zdumieni Rosjanie, widząc 80 wychodzących rannych Polaków, sprezentowali przed nimi broń i oddali honory wojskowe.
W walkach pod Lubartowem brało udział kilku Podlasiaków, m.in. por. W. Krasnodębski i ppor. S. Zwierkowski. Część żołnierzy 1 pp pozostała w rejonie Kocka jeszcze 11 maja. Urzędnik powstańczy Lasocki donosił KWP, że pod wieczór tego dnia do karczmy w Lipinach, w której przebywał z 11 żołnierzami 1 pp, przybiegł włościanin z Woli Gułowskiej i ostrzegł, że przyjechał do tej wsi szwadron dragonów rosyjskich, ponadto są w Okrzei i na wszystkich traktach od strony Łukowa. Sam Lasocki uzbrojony w dubeltówkę poprowadził polskich żołnierzy na wroga do Brzezin.
Józef Geresz