Historia
Źródło: JS
Źródło: JS

Legenda polskiego podziemia niepodległościowego

W Miejskiej Bibliotece Publicznej we Włodawie odbyła się konferencja popularnonaukowa ph. Leon Taraszkiewicz Jastrząb, legenda polskiego podziemia niepodległościowego. Konferencję zorganizowano z okazji 70 rocznicy śmierci L. Taraszkiewicza.

Spotkanie zorganizowali: Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, Stowarzyszenie Chrześcijańsko-Patriotyczne Ziemi Włodawskiej oraz parafia św. Ludwika. Gościem honorowym spotkania był mjr Stanisław Pakuła - podkomendny Jastrzębia i adiutant Żelaznego.

Na konferencję przybyło wielu mieszkańców Włodawy, obecni byli samorządowcy ze starostą Andrzejem Romańczukiem, dyrektorzy szkół, młodzież OHP i harcerze.

Wiesław Holaczuk – prezes Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Patriotycznego Ziemi Włodawskiej, Andrzej Odyniec – przedstawiciel wojewody lubelskiego, dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego urzędu wojewódzkiego w Lublinie, a także dr Mariusz Sawa – przedstawiciel lubelskiego Instytutu Pamięci Narodowej, przekazali społeczeństwu włodawskiemu publikacje poświęcone oddziałowi „Jastrzębia” i „Żelaznego” oraz polskiego podziemia niepodległościowego. Organizacja konferencji i zakup książek był możliwy również dzięki m.in. wsparciu finansowemu sponsorów.

Rok ważnych wydarzeń

Prowadzący spotkanie Mariusz Zańko, radny włodawskiej rady powiatu, zaznaczył, że konferencja rozpoczyna rok obchodów 70 rocznicy śmierci „Jastrzębia”. Zańko zaprosił do wzięcia udziału w kolejnej edycji biegu „Tropem wilczym” w koszulkach z wizerunkami „Jastrzębia” – 26 lutego, na obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych we Włodawie 1 marca, a także na uroczysty pochówek „Jastrzębia”, planowany na 13 maja – dzień urodzin komendanta.

Przedstawiciel wojewody lubelskiego Andrzej Odyniec poinformował, że trwają prace związane z ustaleniem tożsamości komendanta Taraszkiewicza. – Mamy nadzieję, że w ciągu miesiąca IPN upora się z tym dość trudnym i skomplikowanym zadaniem i będziemy w maju uczestniczyli w uroczystym pochówku L. Taraszkiewicza – mówił Odyniec.

Mjr Stanisław Pakuła ps. Krzewina, który walczył u boku braci Taraszkiewiczów, poprosił zebranych o uczczenie minutą ciszy pamięci „Jastrzębia” z okazji rocznicy śmierci jego komendanta. – Komuniści nazywali nas bandytami – opowiadał „Krzewina”. – Gdy miałem rozprawę, wiceprokurator wojskowego sądu rejonowego zwrócił się do mnie z takimi słowami: „Bandyto, ciebie tylko to ratuje, że brakuje ci do pełnoletniości czterech miesięcy”. Bogu dzięki, po latach więzienia, jestem z wami – dodał.

Powstaje monografia

Grzegorz Makus, który od lat pracuje nad monografią oddziału „Jastrzębia” i „Żelaznego”, przedstawił historię rodziny braci Taraszkiewiczów oraz szczegółowe losy Leona. – Zgromadziłem ok. 40 tys. skanów dokumentów dotyczących ich oddziału, co – paradoksalnie – utrudnia mi osobiście prowadzenie prac, zwłaszcza że poświęcam się badaniom społecznie. Pojawiło się od czasu wydania w 2008 r. mojej niewielkiej książeczki na temat oddziału Taraszkiewiczów wiele nowych informacji. Monografia, którą przygotowuję, może być dla niektórych osób zaskoczeniem, szczególnie dla tych, którzy uważają Leona i Edwarda za postaci kontrowersyjne. Ogromny zasób dokumentów – praktycznie pokazujących działania naszych bohaterów z dnia na dzień – pozwala na obalenie takiej hipotezy, zwłaszcza że brak przesłanek wskazujących na interpretację faktów obciążających Taraszkiewiczów – mówił Makus. Z wykładem na temat Taraszkiewiczów wystąpił również pracownik lubelskiego IPN Artur Piekarz.


Leon Taraszkiewicz ps. „Jastrząb” (ur. 13 maja 1925 r. w Duisburgu, zm. 3 stycznia 1947 r. w Siemieniu) był dowódcą oddziału Wolność i Niezawisłość na Polesiu Zachodnim. Wybuch II wojny światowej zastał go we Włodawie, gdzie został aresztowany za posiadanie materiałów wybuchowych. Wyjechał na roboty do Niemiec, z których uciekł w 1942 r. Zatrzymany został w Chełmie i tu odbywał karę więzienia, następnie na Zamku Lubelskim. Jesienią 1942 r. uciekł i ukrył się u ojca chrzestnego Stefana Koropczuka, następnie wrócił w okolice Włodawy. Wstąpił do działającego w lasach włodawskich sowieckiego oddziału partyzanckiego „Anatola”. Po wkroczeniu Armii Czerwonej, nie godząc się na współpracę z Resortem Bezpieczeństwa Publicznego, w grudniu 1944 r. został aresztowany. Więziony był na Zamku Lubelskim, potem w obozie NKWD i UB w Błudku-Nowinach. W marcu 1945 r. zbiegł z transportu jadącego na wschód i dotarł do Włodawy. W lasach nawiązał kontakt z ukrywającym się komendantem Rejonu AK Klemensem Panasiukiem „Orlisem” i przyjmując pseudonim „Jastrząb”, wszedł w skład oddziału partyzanckiego Tadeusza Bychawskiego „Sępa”. W czerwcu 1945 r. grupa ta rozbroiła posterunki MO w Wytycznie, Dubecznie, Sosnowicy i Pieszowoli. Gdy zgładzono dowódcę, „Jastrząb” przejął jego obowiązki. 5 lutego 1946 r. dowodzony przez niego oddział WiN opanował na kilka godzin Parczew, w następnych dniach stoczył walkę i zmusił do wycofania się 70-osobową pościgową grupę operacyjną KBW i UB. 11 lutego 1946 r. doszło do starcia z oddziałem KBW przeprowadzającym obławę w okolicy wsi Marianka. 8 czerwca 1946 r. oddział dowodzony przez „Jastrzębia” stoczył na przystanku kolejowym w Gródku Szlacheckim walkę z plutonem NKWD, zaś 8 lipca urządził zasadzkę i rozbił obławę KBW. 18 lipca  wraz z oddziałem Stefana Brzuszka „Boruty” z NSZ, w zasadzce na trasie Chełm – Lublin, Taraszkiewicz zatrzymał samochód, którym podróżowała siostra Bolesława Bieruta. 22 października 1946 r. wraz z oddziałem Józefa Struga „Ordona” w ciągu jednego dnia jego oddział zdobył posterunki MO w Milejowie, Łęcznej i Cycowie, rozbroił oddział Wojsk Ochrony Pogranicza na trasie Włodawa – Chełm, a następnie opanował Włodawę, gdzie zajął posterunek MO i rozbił siedzibę PUBP. W noc sylwestrową 1946/1947 oddział „Jastrzębia” brał udział w ataku połączonych oddziałów WiN obwodu radzyńskiego kpt. Leona Sołtysika „Jamesa” na Radzyń Podlaski, a następnego dnia w ataku na grupę pościgową UB-KBW w Okalewie. 3 stycznia 1947 r. w ataku na oddział propagandowo-ochronny LWP w Siemieniu L. Taraszkiewicz został ciężko ranny w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach, w trakcie transportu do lekarza zmarł. Został potajemnie pochowany na cmentarzu w Siemieniu. Jego powtórny uroczysty pogrzeb odbył się 30 czerwca 1991 r. Postanowieniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 20 sierpnia 2009 r. „za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej” został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.

Włodawa pamięta

Na terenie Włodawy znajduje się pomnik poświęcony oddziałowi Obwodu WiN Włodawa. Jest również skwer Żołnierzy Wyklętych oraz ulica Żołnierzy WiN.

Lokalni historycy przygotowują publikacje i konferencje poświęcone braciom Taraszkiewiczom. Od kilku lat organizowany jest „Żelazny Triathlon”, którego patronem jest Edward Taraszkiewicz „Żelazny” oraz Bieg Tropem Wilczym upamiętniający żołnierzy wyklętych.

Grób Leona i symboliczna mogiła Edwarda

Wybudowany nowy grób L. Taraszkiewicza „Jastrzębia” na cmentarzu wojennym we Włodawie byłby jednocześnie symboliczną mogiłą jego brata i zastępcy – ppor. E. Taraszkiewicza „Żelaznego”, który po śmierci Leona przejął dowództwo nad oddziałem i walczył do 6 października 1951 r., kiedy to poległ otoczony przez obławę UB-KBW. Miejsca ukrycia jego zwłok jak dotąd nie odnaleziono.

W organizację ponownego pochówku związanego ze sprowadzeniem zwłok „Jastrzębia” do rodzinnej Włodawy zaangażowało się wiele środowisk patriotycznych. Powstał m.in. Komitet Inicjatywny, który rozpoczął działania związane z przeniesieniem zwłok L. Taraszkiewicza z Siemienia do Włodawy. W skład tego komitetu wchodzą: mjr Stanisław Pakuła – żołnierz oddziału Obwodu WiN Włodawa dowodzonego przez braci Taraszkiewiczów, kpt. Edmund Brożek – prezes włodawskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Mariusz Zańko – radny powiatowy, Grzegorz Makus – historyk włodawski, autor publikacji i twórca strony poświęconej żołnierzom wyklętym (podziemiezbrojne.blox.pl), Andrzej Odyniec – dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego LUW.

Przywracamy cześć

Sformułowanie „żołnierze wyklęci to bandyci” pokazuje obraz stanu świadomości dużej części Polaków. Wydawanie rozkazów przez żołnierzy polskiego państwa podziemnego, które po latach mogły być różnie interpretowane, zostało zapamiętane. Po wielu dekadach losy wyklętych odżywają, zjawisko ich zaangażowania poddaje się badaniom. Przez lata pamięć o nich była wymazywana. Z dokumentów aparatu bezpieczeństwa dowiadujemy się, że w podziemiu zbrojnym brało udział ok. 80 tys. ludzi w momencie zakończenia wojny, w latach następnych – to liczba ok. 120-150 tys. Ci, których nazywano bandytami, to ludzie, którzy nie złożyli broni i walczyli do końca pod okupacją sowiecką, wybierając drogę szlachetną, bo heroiczną, z poświęceniem życia. Po wojnie brutalnie ich przesłuchiwano, wsadzano do więzień, mordowano. Sądzeni byli pod kłamliwymi zarzutami, głównie za współpracę z okupantem niemieckim. Tym, którzy nie udali się na emigrację, założono teczki operacyjne. Próbowano skazać ich na zapomnienie. Do końca życia byli na celowniku służb. Dziś przywracamy im pamięć. Ofiary zbrodni komunistycznych czekają na upamiętnienie.

Joanna Szubstarska