Legendy polskich dróg
Zlot był nie lada gratką dla wszystkich miłośników dawnej motoryzacji. Kiedy na pl. Wolności zaczęły przyjeżdżać pierwsze pojazdy, tłum zwiedzających gęstniał z minuty na minutę. Każdy z bliska mógł zobaczyć interesujący go samochód bądź motor. Fotografiom nie było końca. Z wypiekami na twarzy oglądano auta, które były popularne jeszcze kilkanaście lat temu. Dziś ich widok przywołuje wspomnienia i uśmiech. Na zlocie można było obejrzeć trzy Fiaty 125 p, dwa „maluchy”, Wartburga, Wołgę, Dacię, Cobrę, BMW i Mercedesy. Po drugiej stronie placu stały motory i motorowery, wśród których znalazło się kilka egzemplarzy K-750 z koszem, Ural oraz Jawa.
Pochwal się zabytkiem!
Wszystkich, którzy przyjechali na zlot organizowany przez Automobilklub Bialskopodlaski, powitał prezydent miasta Andrzej Czapski. Zwracając się do zgromadzonych na pl. Wolności, dziękował za przybycie i gratulował niezwykłej pasji. Gospodarz Białej Podlaskiej wyraził swoje uznanie dla tych, którzy odnawiają stare auta i podkreślił, że taka impreza jest dla miasta zaszczytem.
– Zloty zabytkowych pojazdów dwuśladowych nie są tak popularne jak te motocyklowe. My zorganizowaliśmy coś takiego po raz pierwszy. Wiedzieliśmy, że w okolicy są jeszcze dawne samochody, bo dość często mijaliśmy je na naszych drogach. Chcieliśmy, by ich właściciele mogli się ze sobą spotkać i wymienić doświadczeniami. Zlot to okazja, by na żywo zobaczyć wiekowe auta, które czasami przemierzają nasze ulice. Statyczna wystawa, która trwała 1,5 godziny pozwoliła na dokładne obejrzenie każdego okazu. Takie spotkanie daje satysfakcję ludziom, którzy pasjonują się zabytkowymi pojazdami, tutaj mogą na szerszym forum pochwalić się tym, co posiadają i czego dokonali – tłumaczy Zdzisław Kozłowski, prezes Klubu Motocyklowego „Grom”, który działa w ramach Automobilklubu Bialskopodlaskiego.
Tylko dla cierpliwych
Pasjonaci dawnych aut to bardzo wytrwali ludzie. Hobby wymaga od nich wiele wysiłku i samozaparcia. Zajmowanie się starymi pojazdami kosztuje sporo czasu i pieniędzy. Niektórzy restaurują swoje wehikuły, inni stwarzają je od podstaw. Korzystają przy tym z pomocy wielu fachowców, których usługi nie należą do najtańszych.
Karol Lesiuk z Białej Podlaskiej przyjechał na zlot Fiatem 125 p. Auto w groszkowym kolorze przyciągało uwagę oglądających przez całą imprezę. – Kupiłem go w grudniu ubiegłego roku. Ma nowy lakier i podreperowaną mechanikę. Tą pasją zaraził mnie kolega. Nie jest to tanie hobby, ponieważ samochód ma już swoje lata, ciągle trzeba coś odnawiać i dokładać do niego, ale to wszystko jest do przyjęcia. Dawne auta mają mniej elektroniki niż te współczesne i dzięki temu mniej rzeczy może się w nich zepsuć. Plusem jest też duża dostępność części zamiennych – wyjaśnia. Pan Karol przyjechał na zlot razem ze swoimi kolegami. Zainteresowanie budził nie tylko ich samochód, ale także wygląd jego pasażerów, ubranych w stroje z epoki PRL.
Wehikułem w trasę
Zbigniew Tichoruk z Międzyrzeca Podlaskiego przyjechał na zlot motocyklem K-750, popularnie zwanym „kaśką”. Zamiłowaniem do dawnych motorów zaszczepił mu kolega z liceum. Pan Zbigniew przez dwa lata szukał takiego właśnie modelu. Potem poświęcił mnóstwo czasu, aby doprowadzić do tego, by pojazd mógł wyjechać na drogę. – Ta pasja zajmuje wiele czasu i wymaga cierpliwości. Żona znosi to wszystko i co więcej, daje się namówić na przejażdżkę. W tym roku zrobiłem „kaśką” już ponad 4 tys. km. Jeżdżę nią już od trzech lat – opowiada pan Tichoruk. Jego K-750 pochodzi z Białorusi, w Polsce przeszedł gruntowny remont. To typowy radziecki sprzęt nie do zdarcia, który swojemu właścicielowi posłuży jeszcze przez wiele lat.
Wiele emocji wzbudzał również prawie 30-letni Land Rover. Jego właścicielem jest Wojciech Zalewski, który na zlot zabrał całą rodzinę. Ubrani w wojskowe mundury dumnie prezentowali swój nabytek. – To samochód desantowy, jedyny taki w Białej Podlaskiej. Mam go już trzy lata. Został ściągnięty z duńskiej armii, kiedyś woził rakietnice, teraz służy celom pokojowym – żartuje pan Wojciech. Części do tego terenowego auta są drogie i trudne do zdobycia, ale dla chcącego nic nie jest niemożliwe. Rodzina Zalewskich podziela pasję taty i chętnie jeździ z nim na wycieczki. Land Rover, pomimo że ma już swoje lata, świetnie sprawdza się w każdych warunkach. Jazda nie jest może zbyt komfortowa, ale za to niestraszne mu żadne błoto.
Taki zlot, że odlot!
Statyczna wystawa to tylko jednym z elementów zlotu. Kolejnym ciekawym punktem była parada zabytkowych pojazdów przez miasto. Metą było bialskie lotnisko. Tu odbywały się próby sprawnościowe dla kierowców samochodowych i motocyklistów. Potem był konkurs na najstarszy i na najładniejszy pojazd.
Kolejny zlot odbędzie się prawdopodobnie za rok. Zainteresowanie imprezą było dość duże, co świadczy o tym, że takie inicjatywy są potrzebne. Stare samochody i motory są warte zachodu, to nie tylko relikty dawnej epoki. Mówi się, że mają one dusze. Niektórych modeli pomimo upływu lat nie da się zapomnieć. Teraz są weteranami szos… i oby były nimi jak najdłużej.
Agnieszka Wawryniuk