Legionowe orły w leśniańskiej świątyni
Oficer łączności I Brygady por. S. Żmigrodzki zapisał, że szkoła była zapełniona prawosławnymi książkami o treści agitacyjnej, przeznaczonymi dla dzieci byłych unitów. Tu, w Żerocinie, gdy przybyli przedstawiciele NKN Stanowski i Sokolnicki, obchodzono pierwszą rocznicę powstania Legionów. 16 sierpnia 1915 r. Niemcy zajęli Sokołów Podlaski i Sterdyń, 9 Armia ks. Leopolda Bawarskiego sforsowała Bug k. Drohiczyna, a 17 KP z 4 Armii austro-węgierskiej zajął Janów Podlaski. Niestety, dowódca niemiecki potraktował mieszkańców Janowa jak Rosjan i obawiając się jakiegoś sabotażu, kazał zatrzymać dziekana, ks. Kalickiego, i miejscowego rabina jako zakładników. W kościele Świętej Trójcy i w cerkwi urządzono prowizoryczne szpitale polowe. Tego dnia I Brygada Legionów przekroczyła linię kolejową Międzyrzec - Biała i pod wsią Dołha zbudowała przeprawę przez rzekę Krzna.
Zachował się ciekawy zapis żołnierza 4 pułku piechoty Legionów – znanego literata W. Orkana o pobycie w Dołdze. Zapisał on: „Sztab pułkowy staje koło cerkwi. Chcemy zobaczyć wnętrze i dowiadujemy się, że pop uciekł, a cerkiew zamknięta. Widzimy w murze na zewnątrz (…) napis polski pod datą 1838. Schodzą się ku nam pod cerkiew ludzie starzy. – Toście wy polskie wojsko? – pytają się. Łzy mają w oczach. Wspominają męczeństwa swoje, skarżą się, że jest ich we wsi większość unitów, a pop prawosławny. – Ale mamy nadzieję w Bogu i w was, skoroście tu przyszli, że pop już nie wróci”.
Następną miejscowością po drodze była Sycyna. Prawdopodobnie pobytu w tej wsi dotyczy zapis R. Starzyńskiego: „W jednej ze wsi «prawosławnych», a więc całkowicie opuszczonej przez mieszkańców, spotykam staruszka z siwą brodą. Siedzi samotnie przed chatą, patrzy na maszerujące kolumny i płacze (…). Podchodzę do niego i mówię (…) Czy wie, że to jest wojsko polskie i pytam, czemu płacze. On chwyta mnie za rękę, ściska serdecznie i mówi: «Stary już jestem, panie, ale w mojej młodości starzy mówili, że przyjdzie wojsko polskie z gór i przyszło! Więc to wszystko prawda. I ja swoimi starymi oczami to widzę. Wszystkich zabrali, bo my z unitów. Mnie starego zostawili, abym to wszystko zobaczył». Uściskałem staruszka i zapewniłem, że wojsko polskie na stałe tu przyjdzie, a «kacapy» już nigdy nie wrócą. I musiałem spieszyć za kolumną”.
Następnymi wioskami przechodnimi były Sitnik i Worgule. Pobyt w Sitniku zapisał m.in. por. hr. August Krasicki: „O 18.00 obiad, podczas którego gen. Durski [komendant Legionów – JG] wzniósł toast za cześć NKN w ręce Stanowskiego jako rocznicę utworzenia Legionó. Przyjechał Morsztyn [L.H. Morstin, literat – JG] z Rostworowskim z II Brygady, który ma dwa medale austriackie za waleczność”. Por. S. Rostworowski, późniejszy generał, wspominał potem, że widział rozległe „lasy międzyrzeckie, jakąś wieś prawosławną opustoszałą, opuszczone okopy rosyjskie, w lesie dużo uciekinierów z okolicznych wsi”. Natomiast pobyt w Worgulach tak zapamiętał R. Starzyński: „W Worgulach, wsi polskiej, a raczej zaścianku szlacheckim, witają nas wszyscy, jak umieją. Chłopów Moskale zabrali wszystkich prawie na wojnę. W chałupach przeważnie kobiety krzątają się, by wygodnie przyjąć żołnierzy polskich. W naszej chałupie krząta się stara kobieta – woła do córek: «A śpiesz się, Zosia. Marysia, zamiast patrzeć, bierz się do dojenia krów, przecież żołnierzom polskim trzeba dać mleka». Tu nie chcą od nas żadnej zapłaty. «A gdzież byśmy od żołnierzy polskich brać mieli. Toć tyle lat my na tą chwilę czekali, prześladowania znosili, aż wyście przyszli i my byśmy od was pieniądze brali?». Ludność tu polska, szlachecka, honorowa”.
Por. S. Żmigrodzki zanotował: „Z Worgul wysłany zostałem przez Komendę Brygady w asystencji kilkunastu kawalerzystów celem restytuowania kościoła w Leśnej”. Dodajmy, że w grupie tej byli m.in. kpt. M. Śniadowski, por. F. Kamiński [zginął w Katyniu], por. S. Żmigrodzki, sierż. M. Dąbrowski i kapelan 1 pp ks. H. Ciepichałł. Tak tę restytucję opisał M. Dąbrowski: „Z lasów wyłoniła się Leśna. Przy dawnym sanktuarium katolickim wyrastała będąca w budowie cerkiew, wznoszona z czerwonej cegły. Szybko rozeszła się wieść, że do Leśnej przybył ksiądz katolicki. Na ścieżkach z lasu i na drogach ukazały się liczne postacie: to ludność katolicka spieszyła do Leśnej na nabożeństwo, żeby wraz z legionistami I Brygady wypełnić wnętrze świątyni. Ośmiu ministrantów z gorejącymi świecami otoczyło ołtarzyk, na którym brewiarz ks. Ciepichałła i mały krucyfiks stanowiły jedyną świętość katolicką. Rozległy się słowa łacińskiej modlitwy, krople wody święconej spadały na ścianę i posadzkę świątyni. Majestatyczna cisza zaległa kościół: rozmodlenie opadło na serca i twarze zebranych. Na chórze kościelnym legioniści bagnetami wyłupili tablicę, która głosiła, że car rosyjski Aleksander III oddaje ten klasztor mniszkom prawosławnym. Kapłan zaintonował pieśń „Serdeczna Matko” (…). Zamiast śpiewu dał się słyszeć płacz pełen radości. Starzy chłopi płakali jak dzieci. Legioniści wynieśli tablicę na cmentarz kościelny, gdzie stał krzyż prawosławny, wzniesiony przed trzema laty na pamiątkę przyłączenia Chełmszczyzny i spalili. Ks. Ciepichałł głosił słowo Boże. Jego słowom wtórował powszechny płacz. – Panie ukochany! – dał się słyszeć głos – My pójdziemy zobaczyć, czy „on” [prawosławny Moskal] Obrazu Cudownego nie ruszył. Ja pamiętam jeszcze przed 35 laty, jak to się otwierał ten obraz. – Idźmy, bracia! – padła komenda. Bocznym przejściem ruszyli w kilkunastu za carskie wrota. W napięciu tkwiły oczy zebranych na zasuwie zakrywającą niszę Cudownego Obrazu. Z wolna przesunęła się w bok i ukazała się wnęka ziejąca pustką, wyłożona czerwonym pluszem. – Zabrali, ukradli nasz obraz! – rozległy się głosy. – Zabrali! Już nie ma! Już nas opuściła Matka Boża! Wam, panowie, Bóg pobłogosławi! Odbierzcie im obraz – mówił jakiś Podlasiak. – Wróci on tu, do swego klasztoru”.
Józef Geresz