Rozmaitości
Źródło: MS
Źródło: MS

Lekomania?

Chcesz być młody, piękny, szczupły… Zażyj pigułkę! Masz problem z koncentracją, brak ci energii? Zażyj pigułkę! Każdy problem da się zlikwidować, tylko - zażyj pigułkę! Prasa i media lansują leki niczym kolorowe cukierki mocy, dzięki którym wszystko może się zmienić. Co gorsza, większość z nas łapie się w tę pułapkę „cudownych” farmaceutyków.

Dane statystyczne wykazują, iż Polacy plasują się w czołówce narodów najczęściej (i najwięcej!) zażywających lekarstwa, a przede wszystkim – antybiotyki. W ubiegłym roku zakupiliśmy leki bez recepty za 4 mld zł. Zaskakujące informacje przekładają się jednak na rzeczywistość. Wciąż rośnie liczba nowych farmaceutyków wprowadzanych nie tylko do aptek, ale także do sklepów spożywczych. Pozostajemy pod wpływem nagonki medialnej, która osacza nas pokaźną ilością coraz to „skuteczniejszych” leków.

Moda na leki

Czy kupowanie leków, jak kosmetyków bądź ubrań, może być modne? Okazuje się, że Polacy lubią spożywać medykamenty, a w szczególności dbają o magazynowanie ich w domu. Tak na wszelki wypadek kupujemy coś od bólu głowy, brzucha lub niestrawności, gromadząc pokaźną kolekcję farmaceutyków. – Kupuję leki bez recepty dosyć często. Staram się mieć w szafce zapas tabletek przeciwbólowych, żeby w sytuacji kryzysowej były zawsze pod ręką. W moim wieku ciągle coś boli, a nie mogę przecież wiecznie czekać w kolejkach do lekarza. Pomagam sobie sama – przekonuje pani Maria, emerytowana nauczycielka.

Sprzedaż farmaceutyków bez recepty rozpowszechniła się ostatnimi laty również w marketach, kioskach z prasą czy na stacjach benzynowych. Sklepy czerpią z handlu tymi produktami ogromne korzyści finansowe, podczas gdy jedynie apteki dają nam stuprocentową pewność jakości zakupu. – Nie uważam za coś złego kupowania leków bez recepty w supermarketach. Moje obawy budzą jednak warunki przechowywania ich w takich miejscach. Niektóre lekarstwa wymagają na przykład odpowiedniej temperatury, jakiej często nie można „uzyskać” w sklepie. Apteki pod tym względem są pewniejszym źródłem pozyskiwania farmaceutyków – informuje Renata Gontarz, technik farmacji.

Wieść o nowo wprowadzanym na rynek leku rozpowszechnia się błyskawicznie dzięki reklamom w telewizji i prasie. Kuszą nas do zakupu znane osobistości świata mediów zachwalające ich skuteczność. – Polacy kupują parafarmaceutyki nie tylko dlatego, że chcą sami decydować o sobie, ale ponieważ mają ograniczony dostęp do lekarza, głównie z braku czasu. Ogromny wpływ na wybór „skutecznego” leku wywierają media oraz opinia innych. Bardzo często klienci przychodzą po konkretny lek polecony przez znajomego – dodaje R. Gontarz.

Przed zażyciem przeczytaj ulotkę…

Lekarstwa bez recepty, stosowane niewłaściwie, mogą stanowić ogromne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia. Większość z nas nie czyta ulotek zamieszczonych w opakowaniach medykamentów. – Często stosuję preparaty odchudzające, nie zastanawiam się jednak, co jest w ich składzie. Interesuje mnie jedynie skuteczność środka, niezależnie od tego, z czego jest zrobiony. Wydaję krocie na preparaty odchudzające, nawet jeśli są wręcz paskudne w smaku – opowiada Justyna, studentka polonistyki. Pochopność w wyborze medykamentu bez recepty możemy przypłacić zdrowiem. Pracownicy apteki służą informacją o przeciwwskazaniach w zażywaniu danego leku bądź kierują po poradę do lekarza. Tabletki kupione bez recepty są bezpieczne, pod warunkiem że łyka się je w umiarkowanych ilościach. Łączenie preparatów o innych nazwach, ale podobnych składach, może skończyć się dla nas tragicznie.

– Łączenie „Paracetamolu” od bólu głowy i „Apapu” od bólu zębów niesie ryzyko przedawkowania dopuszczalnej dawki paracetamolu znajdującej się w obu lekach. Farmaceuta może poinformować o przeciwwskazaniach w stosowaniu tabletek oraz ich łączeniu. Warto również czytać informacje na ulotkach – doradza R. Gontarz.

Zapotrzebowanie na medykamenty bez recepty wzrasta w sezonie zimowym i wiosennym. Narażeni na przeziębienie, grypę czy katar szukamy wówczas pomocy w aptekach. Od domowych sposobów leczenia ziołami bądź stawiania baniek większość nas odeszła już dawno temu. – Choruję najczęściej późną jesienią. Stosuję leki przeciwgorączkowe, wspomagam się witaminą C, a kiedy jest już naprawdę źle, lekarz przepisuje mi antybiotyk. Rocznie zażywam ich średnio pięć. Poszukuję z roku na rok nowych, lepszych leków i zauważam, że wydaję na ten cel coraz więcej pieniędzy – kwituje Sebastian, urzędnik. Ceny lekarstw bez recepty plasują się na różnych poziomach. Istnieje możliwość uzyskania w aptece odpowiedniego zamiennika medykamentu na tańszy a równie skuteczny. – Na życzenie klienta farmaceuta ma obowiązek zaproponować mu polski zamiennik. Zainteresowanie nimi nie jest jednak tak duże, jakby można byłoby się spodziewać. Wynika to prawdopodobnie z niesłusznego przekonania, iż polski zamiennik znaczy gorszy. Leki o ogólnie przyjętej nazwie wzbudzają większe zaufanie – podsumowuje farmaceutka.

„Cudowne” działanie wspomagaczy

Wystawy aptek czy sklepów zielarskich wypełniają głównie preparaty wspomagające. Wszelkiego rodzaju środki wielowitaminowe podobno mają zapewnić witalność i odporność na choroby. Nie szkodzą przyjmowane prawidłowo, jednak z pewnością nie zastąpią diety bogatej w witaminy oraz zdrowego trybu życia.

Sezonowość wiąże się ze zwiększonym popytem na określony typ farmaceutyków. Tylko na wspomagacze zawsze jest sezon: tak zimowy, jak i wiosenny. – W ciągu całego roku zauważa się zapotrzebowanie na leki usprawniające procesy pamięciowe, z magnezem lub miłorzębem japońskim. Tendencja ta widoczna jest zwłaszcza tuż przed sesjami studenckimi i maturami. Przyjmując wspomagacze, większość ludzi nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że preparaty te działają skutecznie dopiero po dłuższym czasie ich przyjmowania, a nie trzy dni przed egzaminem – stwierdza R. Gontarz. Tradycyjne wspomagacze tworzone na ziołach muszą być stosowane rozsądnie. Nie są też sposobem na nasze problemy. – Stosuję leki wspomagające wówczas, kiedy mam nawał w pracy i muszę być cały czas aktywny. Niestety, często rozczarowuję się nimi, gdy zwyczajnie zaczynam odczuwać zmęczenie. Nie wierzę w cudowne działanie wspomagaczy – deklaruje Sebastian.

Na polskim rynku głośno zrobiło się ostatnio o nietypowych środkach pobudzających zwanych dopalaczami. Skuteczniejsze niż normalne leki wspomagające zawierają substancje będące pochodnymi narkotyków. Wpisane, niestety, na listę dozwolonych środków w Polsce stanowią obiekt zainteresowania nieletnich. Ministerstwo Zdrowia obiecuje przygotowanie przepisów zabraniających legalnego obrotu dopalaczami. Tymczasem środki te można bez problemu kupić w sklepach zwanych funshopami lub przez internet za niewielkie pieniądze. Farmaceuci i lekarze podnoszą alarm. Niewiadomego pochodzenia substancje znajdujące się w dopalaczach mogą stanowić ogromne zagrożenia dla życia, a na pewno zdrowia.

Reasumując: popularność leków w naszym kraju z pewnością wzrosła, napędzając produkcję farmaceutyków. Czy poddaliśmy się modzie zażywania obojętnie czego, aby działało? Na to pytanie możemy odpowiedzieć sobie sami wglądem we własne sumienie, a także biorąc pod lupę domową apteczkę.

Aneta Gontarz