Leworządni
Nawet niewprawne oko zauważy, że na taką decyzję mocno zapracowali nasi rodzimi „patrioci”. Nieustannie lżąc Polskę, bez wątpienia przyczynili i przyczyniają się do jej wizerunku w świecie. Jak przystało na „obrońców wolności i sprawiedliwości”, maszerowali w jednym szeregu - a nawet wychodzili przed szereg - z tymi, którzy oskarżali Polaków nie tylko o antysemityzm, o współudział w Holokauście, ale też o to, że bez Polaków Holokaust nie byłby możliwy. Nieważne, że w Ogrodzie Sprawiedliwych w Yad Vashem najwięcej właśnie polskich drzewek, nieważne świadectwa uratowanych przez Polaków Żydów. Najważniejszy - zmasowany atak. Wolność w Polsce, zdaniem jej obrońców, jest zabierana także kobietom. A powiązana jest głównie - czy nawet przede wszystkim - z brakiem aborcji na życzenie. I brakiem seksualnego uświadamiania - w tym głównie dzieci.
Nikt z obrońców wolności nawet się nie zająknie, że może uświadamianiem należałoby też objąć te skore do aborcji kobiety. Nic szczególnego – tylko pokazać im, czym ona tak naprawdę jest. Niech przed ostatecznym podjęciem decyzji obejrzą film z tego „zabiegu”. Niechże się uświadomią, skoro tak bezpardonowo o uświadomienie walczą. Ale im nawet zdjęcia z „zabiegów” przeszkadzają, zaś ustawa zakazująca aborcji to „niezwykłe okrucieństwo Kościoła, które doprowadziło do legalizacji torturowania kobiet”. A winni tego są już nie tylko „pedofile w sutannach”, nie tylko „ukrywający ich biskupi i wyżsi hierarchowie Kościoła”, ale także, a w zasadzie przede wszystkim papież Jan Paweł II. Bo skoro „cały świat go potępia”….
Macie rację, orędownicy wolności! Szermierze sprawiedliwości! To trzeba wyjaśnić. Okradł czy go okradziono – jakie to ma znaczenie… Był zamieszany w kradzież!
O petycji w sprawie pozbawienia Jana Pawła II honorowego obywatelstwa Warszawy donosi i dopytuje o innych hierarchów ta sama „opiniotwórcza” gazeta, którą przed kilku laty francusko-niemiecki liberalny europoseł Cohn- Bendit zaszczycał swoimi opiniami na temat przyszłości Unii Europejskiej. Człowiek, który zachwycał się tym, że „seksualność dziecka jest czymś wspaniałym”, że „uczucie rozbierania przez 5-letnią dziewczynkę jest fantastyczne, bo to jest gra, to jest gra… absolutnie erotyczna, maniakalna…”. Na jego opisane w autobiografii doświadczenia z pracy w alternatywnym przedszkolu spuśćmy zasłonę milczenia. Zresztą… Wyjaśnił przecież, że robił to w ramach szerszego społecznego trendu eksperymentów, w tym badań nad „dziecięcą seksualnością”.
To tego chcecie „obrońcy wolności”, to dajecie w zamian?!
A co do dyskryminacji… Czy fakt, że to kobiety, a nie mężczyźni rodzą, jest argumentem na dyskryminację kobiet czy mężczyzn?
Anna Wolańska