Kultura
Źródło: bs
Źródło: bs

Licealny „Szołbiznes”

Pewnego dnia dyrektor agencji reklamowej dostaje zlecenie: znaleźć pomysł na czołówkę do serialu, którego bohater to „zdolny do wszystkiego swoisty nieudacznik, „taki bezrobotny James Bond”.

Zadanie utrudnia fakt, że ma ona pasować do każdego odcinka i każdego zawodu, jakiego podejmie się ta postać… To punkt wyjścia musicalu „Szołbiznes”. Jeśli nie brzmi dostatecznie intrygująco, warto dodać, że tworzą go – od początku do końca – siedleccy licealiści. Przewodzi im reżyser, autor scenariusza i wykonawca jednej z głównych ról, 18-latek Michał Matlengiewicz. Jak sam mówi, musical to forma, którą jest zafascynowany od dawna. – Jeżdżę praktycznie na wszystkie tego typu spektakle, mam wiele nagrań, obejrzałem 3 wersje „Notre-Dame de Paris” z różnych państw… – wylicza z pasją. – Już wcześniej miałem pomysł na formę teatralno-muzyczną, musical z piosenkami Marka Grechuty. Ale ponieważ nie udało się go zrealizować, wymyśliłem nowy, dopasowany do możliwości sceny „Podlasie” – dodaje.

Do fascynacji gatunkiem Michał dorzucił pomysł (- Rodzice pokazali mi świat biznesu, a ja połączyłem to z innymi swoimi obserwacjami – mówi) oraz zaangażowanie znajomych. – Od razu pomyślałem, że nie ma sensu robić castingu. Potrzebowałem ludzi, na których mogę liczyć w 100%. 2 lub 3 osoby to debiutanci, ale mnie nie zawiodą, bo pokazały talent aktorski – wyjaśnia. Po czym zdradza, że wśród aż 40 aktorów w „Szołbiznesie” znajdą się, jako statyści, członkowie Młodzieżowej Rady Miasta. – Zostali przeze mnie zaproszeni i zgodzili się z przyjemnością – informuje.

Co więc czeka tych, którzy 15 lutego o 10.00 pojawią się w Sali „Podlasie” na premierze „Szołbiznesu”? Zabawne perypetie, sporo piosenek (znanych, ale w większości z nowymi tekstami, napisanymi przez Michała), tańca, a nawet… leżenia na scenie. Brzmi intrygująco?


Nie boję się krytyki

Michał Matlengiewicz, reżyser i autor scenariusza

Jak odnajdujesz się w roli reżysera? I jak odbiera Cię zespół?

Nie jest łatwo. Na szczęście w szkole podstawowej i gimnazjum brałem udział w tego typu przedsięwzięciach. A czy mi to wychodzi? O to już trzeba by zapytać aktorów (śmiech). Wydaje mi się, że nie ma napięcia, układu szef-pracownik. Nie narzucam swojego zdania, ponieważ aktor wie lepiej, jak grać.

Nie boisz się, że widownia będzie bezlitosna dla amatorów?

Nie, bo krytyka szlifuje. Oczywiście zawsze jest obawa, że coś się nie uda. Ale nie boję się złych słów na temat tego musicalu, bo w naszym mieście nie ma go z czym porównać. Siedlczanie na tego typu przedstawienia jeżdżą do stolicy, więc my postanowiliśmy być pierwsi.

Plany na przyszłość?

Zaczynamy małymi kroczkami. Nie prosimy o pomoc fachowców, nie zabiegamy o żadne fundusze. Nie mówię, że ten musical to sztuka z prawdziwego zdarzenia, raczej zalążek, który może się rozwinąć. Na razie myślimy o premierze. Dyrektor MOK-u wyraził zgodę, by później „Szołbiznes” wystawić dla uczniów szkół średnich. Wydaje mi się, że kolejne pomysły, które rodzą się w mojej głowie, także zostaną zaprezentowane na deskach Sali „Podlasie”. A co dalej – pokaże przyszłość…

Bartosz Szumowski