Region
Likwidacja szkół

Likwidacja szkół

Podczas ostatniej sesji radni gminy Międzyrzec Podlaski zdecydowali o likwidacji dwóch szkół podstawowych. Placówki w obecnej formie będą funkcjonować do czerwca, potem albo staną się niepublicznymi, albo przestaną istnieć.

Od ponad 10 lat wójt Roman Michaluk próbuje reformować gminną oświatę. Jak wyjaśnia, powodem likwidacji szkół nie jest jego niechęć do nauczycieli, a tym bardziej dzieci, ale postępujący niż demograficzny. W 1992 r. urodziło się w gminie 196 dzieci, a w 2004 r. tylko 108. Obecnie w dziewięciu szkołach podstawowych uczy się 787 dzieci, do trzech gimnazjów uczęszcza 474 uczniów, a placówki zatrudniają aż 140 nauczycieli. Łatwo policzyć, że na jednego nauczyciela przypada dziewięciu uczniów. To zbyt mała liczba, aby subwencja mogła wystarczyć na pokrycie kosztów utrzymania szkół i nauczycielskich wynagrodzeń. Tym bardziej, że – jak informuje wójt – na ten rok gmina otrzyma 8 mln 163 tys. zł, czyli o 100 tys. zł mniejszą subwencję niż w roku ubiegłym.

Brakowało na pensje

Radni gminy już w maju zeszłego roku planowali likwidację trzech szkół, jednak pod presją blisko setki mieszkańców obecnych na sesji zagłosowali przeciw uchwałom. Wójt zaproponował inne rozwianie. Chciał zlikwidować podstawówkę w Maniach, dzieci przenieść do Rogoźniccy, a tamtejsze gimnazjum umieścić w Maniach. Pozwoliłoby to na stworzenie liczniejszych klas i oszczędności na płacach nauczycieli. – Jelnica miała taki sam problem, ale mieszkańcy zrozumieli, że przy tak małej liczbie dzieci nie będą w stanie utrzymać szkoły podstawowej. Sami poprosili, żeby gmina zlikwidowała podstawówkę i przeniosła gimnazjum z Miś do Jelnicy, a utworzyła tam szkołę podstawową. Dziś obie placówki dobrze funkcjonują i nie mają problemów finansowych. Manie tego nie chciały – informuje R. Michaluk.

Skutki tej decyzji widać było już we wrześniu, kiedy w kilku szkołach zabrakło pieniędzy na wynagrodzenia. Potem i inne placówki miały finansowe kłopoty, a radni musieli przesunąć środki z zaplanowanej kanalizacji w Halasach, aby wypłacić pedagogom pensje. – Nie stać nas na to, żeby utrzymywać tylko szkoły. W tych uwarunkowaniach prawnych nie potrafię zarządzać dalej tymi szkołami. Bo skąd mam brać na to środki? – pyta.

Dlatego władze gminy postanowiły o likwidacji szkół podstawowych w Maniach i w Tuliłowie.

Nie chcą zabrać, tylko oddać

– Celem działania rady nie jest faktyczna likwidacja szkół, ale przekazanie ich podmiotom, które podejmą się ich prowadzenia jako społeczne, najchętniej lokalnym stowarzyszeniom. Wójt i rada poprze inicjatywę lokalną i czynnie włączy się w uspołecznianie szkół – odczytał stanowisko rady gminy jej przewodniczący Andrzej Pietruk. – Nie rozumiem mieszkańców, którzy twierdzą, że chcę im zabrać szkołę. Ja niczego nie chcę zabrać, chcę ją wam oddać – przemawiał wójt do zgromadzonych na sesji mieszkańców. – Kiedy przejmowałem od państwa szkołę w Maniach, wszyscy pamiętamy, jaka była. Teraz oddaję ją wam w dobrym stanie, doinwestowaną. W Tuliłowie też wymienię okna i ocieplę – mówi. – Bierzcie tę szkoły, zatrudniajcie nauczycieli jakich chcecie i ilu chcecie. Dam wam nie tylko 6 tys. zł subwencji na dziecko, ale, tak jak w przypadku naszych gminnych szkół, dołożę jeszcze tysiąc. Społeczne szkoły funkcjonują już w wielu gminach i działają bardzo dobrze. Jednak jest to uzależnione od ludzi. Jeśli jest zgoda i zrozumienie, to i na pomoc ze strony gminy można liczyć – przekonywał.

Co postanowią mieszkańcy, okaże się niebawem. W Maniach już powstało stowarzyszenie, które zapewne zajmie się prowadzeniem szkoły.

Halasy zagrożone

Przy okazji zamieszania w związku ze szkołami w Maniach i Tuliłowie, do gminy wpłynęło pismo mieszkańców Zaścianek – rodziców dzieci uczęszczających do szkoły w Maniach. Piszą w nim, że nie zgadzają się na likwidację placówki. Zastrzegają jednak, że gdyby do tego doszło, to życzą sobie, żeby ich dzieci były dowożone do szkoły w Rogoźnicy, z którą łączy ich m.in. wspólna parafia, a nie, jak planował wójt, do placówki w Halasach.

Oznacza to, że kolejnym etapem reformy oświaty w gminie będzie likwidacja szkoły w Halasach, w której liczba dzieci również spada, a wiadomo już, że nie zasilą jej uczniowie z Zaścianek, obecnie dojeżdżający do Mań. Dlatego zapewne już w przyszłym roku władze gminy przymierzą się do likwidacji tej placówki w celu przekazania jej do prowadzenia lokalnemu stowarzyszeniu.

Mieszkańcy wsi boją się likwidacji. – Gdy jest szkoła, to wieś żyje, gdy zabierze się nam szkołę, to we wsi nie będzie już nic – mówi jedna ze starszych mieszkanek gminy.

Najwięcej stracą nauczyciele

Skoro gmina nie daje sobie rady z prowadzeniem szkoły, to jak poradzi sobie z tym stowarzyszenie składające się z mieszkańców wsi? W obecnej formie szkoła się nie utrzyma. Aby mogła funkcjonować, potrzebne są zmiany. Przede wszystkim w zasadach zatrudnienia nauczycieli. W placówkach prowadzonych przez samorządy obowiązuje karta nauczyciela, czyli zbiór pewnych praw, przynależnych tej grupie zawodowej, m.in. ściśle określone pensum godzin i pensja. Gmina nie ma prawa zatrudnić nauczyciela na innych zasadach, natomiast stowarzyszenie tak. Pedagog zostanie zatrudniony na podstawie umowy o pracę, a pensję będzie mu ustał pracodawca, czyli stowarzyszenie. I da tyle, na ile będzie go stać. Dlatego najbardziej stracą na zmianach nauczyciele. A co zmieni się dla uczniów? Miejmy nadzieję że nic, bo nauczyciel z powołania pozostanie nim, nawet gdy będzie musiał zostać w szkole kilka godzin dłużej.

BZ