Historia
List pasterski bp. Jana Marcelego Gutkowskiego

List pasterski bp. Jana Marcelego Gutkowskiego

Sekwestry obejmowały nieraz także dobra właścicieli nieuczestniczących bezpośrednio w spotkaniu. Na początku 1832 r. ks. Konstanty Czartoryski - poprzez swojego plenipotenta - wystąpił o anulowanie decyzji dotyczącej konfiskaty dóbr Woskrzenice, Witoroż i Janówka, które w księgach hipotecznych zapisano na nazwisko jego brata - Adama.

Od kilkunastu lat były one jednak zarządzane przez właściciela Międzyrzeca. Jak wiadomo, dobra ks. A. Czartoryskiego zostały zabrane przez cara i przekazane feldm. Paskiewiczowi.

Obok problemów z konfiskatami, występowały trudności w znalezieniu pracy. Podlasiak Ignacy Radziejowski, były powstaniec, który na początku 1832 r. powrócił z Prus Wschodnich do Warszawy, zapisał: „Do biur rządowych wstępu nie miałem jak ci wszyscy, którzy służyli w wojsku rewolucyjnym. Położenie było bardzo smutne…”. Uciążliwy stał się także nadzór inwigilacyjny. Były poseł Ignacy Wężyk, który w drugiej połowie grudnia 1831 r. wrócił do swej posiadłości między Łosicami a Konstantynowem, już na początku 1832 r. musiał stawić się do władz rosyjskich. Jak zanotował jego 15-letni wówczas syn: „Razu jednego (w parę tygodniu po powrocie ojca) ujrzał Władysław oddział Kozaków wjeżdżający na dziedziniec (w Wólce Nosowskiej – J.G.). Dowódca oddziału Kozaków wręczył p. Ignacemu Wężykowi piśmienny rozkaz udania się niezwłocznie do Siedlec, przez gen. Korffa, wojennego naczelnika prowincji, podpisany. Pan Ignacy pojechał jeszcze dnia tego do Siedlec w asystencji oddziału Kozaków”. 11 stycznia 1832 r., w wyniku donosu Stefana Borejszy, naczelnika wojennego powiatu bialskiego, profesorowie Akademii Bialskiej: Paweł Leśniewski i Tomasz Retzel otrzymali od komisji wyznań religijnych i oświecenia publicznego dymisję, co było równoznaczne z relegowaniem ich – za poprzednie popieranie powstania – z zawodu nauczycielskiego.

Podobne sprawy nie interesowały bynajmniej gen. Krasińskiego, którego misją stało się ulżenie rodakom… 12 stycznia zakończył on swą podróż inspekcyjną po kraju i tak pisał do feldm. Paskiewicza: „Knyszyn 31 grudnia/12 stycznia 1832 r. W chwili opuszczenia Polski, aby zdać sprawę cesarzowi z mojej misji, pozostaje mi jeszcze podziękować Waszej Wysokości za opiekę w okresie mojej misji… Uważam się za szczęśliwego, jeśli moje środki polepszenia bytu mieszkańców trafiły Mu do przekonania. Uważam, że nie ma nic pochlebniejszego dla starego wojaka jak ja, zasłużyć na aprobację sławnego wodza, którego nieśmiertelne zwycięstwa wywołały uwielbienie całej Europy”.

Nie było to wazeliniarstwo udawane. Nie wiedział raczej, że Paskiewicz obawiał się szturmować 4 września Warszawę i proponował Polakom kompromis. Około 15 stycznia, niespodziewanie, do swej posiadłości powrócił z Siedlec Ignacy Wężyk. Przed eksmisją i Sybirem uratował go paszport wystawiony wiosną 1831 r. w Krakowie, co posłużyło za dowód, że nie znajdował się z innymi posłami w Zakroczymiu ani że nie wyszedł z wojskiem za granicę. Miał pozostawać pod wojskową obserwacją i dostał zakaz nieoddalania się (o trzy mile) od Wólki Nosowskiej bez pozwolenia wojennego naczelnika z Siedlec. Podobnym restrykcjom, mimo złożenia przysięgi na wierność carowi, zostali poddani inni oficerowie powstańczy. Gen. Teodor Szydłowski był trzymany pod obserwacją w swych dobrach Patrykozach, poeta Franciszek Wężyk w Witulinie, a jego krewny Michał – w Bukowicach.

26 stycznia 1832 r. przez Siedlce, Międzyrzec i Białą przejechał – wywożony do Rosji – zwycięzca spod Igań – gen. Ignacy Prądzyński. Towarzyszyła mu żona, a eskortowali ich huzarzy. Generał zanotował wówczas: „Mając skromne fundusze i w towarzystwie żony po porodzie, z sercem krwawiącym tysiącami ran, opuszczając ojczyznę zanurzoną we krwi i we łzach i mając tylko przed sobą przyszłość złowrogą i nieznaną, ruszyłem w pełni zimy do Moskwy”. Począwszy od Pragi, aż do Terespola, widział on wielkie zniszczenia wojenne. Pewnie nic nie zmieniło się od września, kiedy to hr. Skarbek zanotował podczas podróży przez Podlasie, że „po obu stronach traktu brzeskiego sterczały kominy po spalonych w zupełności wioskach, a nigdzie nie było śladu upraw i pracy ludzkiej”.

Wielkie wrażenie na wiernych wywarł ogłoszony 30 stycznia 1832 r. w Janowie Podlaskim list pasterski biskupa podlaskiego Jana Marcelego Gutkowskiego. Znalazły się w nim m.in. słowa: „Sprawiedliwy Pan w gniewie swoim wylał czarę nieszczęść na ziemię, a duch zawrotu i furii piekielnych ogarnął zepsutych i podnieśli świętokradzką dłoń przeciw Prawemu Monarsze”. List kończył się zaś wezwaniem: „Módlcie się także o długie i szczęśliwe panowanie N. Króla i Pana naszego Najmiłościwszego Mikołaja I”. Długą drogę musiał przebyć bp Gutkowski, zanim był zdolny przeciwstawić się carowi, a tym samym stał się nieugiętym obrońcą swych owiec. Wydaje się, że najszybciej rozszyfrował dobroć owego „prawego monarchy” syn gen. Wincentego Krasińskiego – wielki poeta Zygmunt. W liście do swego przyjaciela tak pisał o płaszczących się rodakach: „Czyżby ufali w szlachetność truciciela ludów, tego, który zawarł przymierze z zarazą, rzucił je na swoich poddanych, na swych przyjaciół, na Europę, bez wyboru na wszystkich i na każdego i który z wysokości swojego tronu nasyca się rozkoszą temi odległemi spustoszeniami, na które nie śmiałby się narażać, lecz o których lubi słuchać? To jest jego muzyka”. W innym liście przyszły wieszcz pisał: „Jakżeż uwielbiam teraz tę ziemię skrwawioną, tak świętą przez tyle klęsk i bólów posianą kośćmi męczenników… Wszystko dla niej, życie, wysiłki, dni, noce moje, smutki i radości moje… Mam złamane serce i oczy ku niebu podnoszę, by błagać Matkę Boską, Królową Polski”.

Józef Geresz