Region
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Lodowe szaleństwo

Lodowisko można porównać do stoku narciarskiego. Poruszanie się na łyżwach nie jest łatwe, a sam lód twardy, wiec o wypadek nietrudno. A obowiązujące przepisy łamane są z częstotliwością porównywalną do prędkości, z jaką jeżdżą niektórzy.

W ostatnich tygodniach na siedleckim lodowisku dochodziło do wypadków, które po wizycie w szpitalu okazywały się groźne w skutkach. – Mam skomplikowane złamanie ręki w dwóch miejscach  – mówi Anna, która wyprawę z dzieckiem na lodowisko zakończyła zderzeniem z postawnym młodzieńcem. – Tak skomplikowane, że musiałam przejść operację, a samo leczenie potrwa kilka miesięcy. Nie wiem, co by było, gdyby ten chłopak wjechał z moją córkę – dodaje z przerażeniem.

Czy na pewno?

Na lodowisku działającym przy Szkole Podstawowej nr 1 w Białej Podlaskiej, zdaniem jej władz, nie odnotowano żadnych poważnych wypadków. – Każdorazowo na obiekt wpuszczamy ograniczoną liczbę łyżwiarzy. Nad uczestnikami czuwają dwie osoby, jedna z nich cały czas jest na lodowisku i pilnuje, aby panował porządek, druga sprzedaje bilety i wypożycza łyżwy – wyjaśnia Kazimierz Wojtaszek, dyrektor SP nr 1.

Bialski „Biały Orlik” cieszy się wielką popularnością, zarówno wśród dzieci, jak i młodzieży. Obiekt oblegany jest przez wszystkie dni tygodnia. W czasie ferii zimowych, od 10.00 do 14.00, dzieci i młodzież ucząca się mogą korzystać z obiektu za darmo. Aby na niego wejść, wystarczy okazanie legitymacji szkolnej. Każdy, kto przyjdzie na lodowisko po 16.00, będzie już musiał zapłacić za bilet.

Zadbaj sam

W Siedlcach jest podobnie – z tafli stale korzysta znaczna liczba osób, jednak wiele wciąż skarży się na brawurową jazdę młodych ludzi, którzy nie zwracają uwagi na pozostałych użytkowników lodowiska. Niektórzy po prostu zrezygnowali z korzystania z tej formy zimowej rozrywki. Stłuczenia, złamania, lekkie urazy – to najczęstsze i najłagodniejsze skutki zderzenia z szybko jadącym łyżwiarzem, ale są też groźniejsze wypadki. Nikt nie prowadzi statystyk, jak często dochodzi do stłuczeń czy złamań. By zapobiegać tym poważniejszym, dzieci zobowiązane są do noszenia na lodowisku kasków. Ich zakładanie sugeruje się również dorosłym, ale nawet one nie uchronią przed ewentualnym twardym lądowaniem na tafli. Lodowisko nie zatrudnia lekarzy, ale gdy tylko obsługa zostanie powiadomiona o wypadku, wzywa karetkę pogotowia.

Rano bezpieczniej

OSiR pilnuje, by na tafli jednorazowo nie przebywało zbyt dużo osób. 312 szafek, które są na zapleczu, nigdy nie było wykorzystane w całości. Jednak chcąc zapewnić maksimum bezpieczeństwa, władze lodowiska apelują, by osoby, które przychodzą ślizgać się z małymi dziećmi, korzystały z tafli w godzinach porannych. Wtedy ruch jest mniejszy, a bezpieczeństwo większe. Dzięki kamerom internetowym, na stronie OSiR można sprawdzić, jakie jest w danej chwili natężenie ruchu na tafli i zdecydować, czy warto się wybrać.

By zwiększyć bezpieczeństwo, siedleckie lodowisko zatrudniło instruktora, który w każdy wtorek i czwartek, od 15.00, czeka na osoby chcące podnieść swoje umiejętności jazdy na łyżwach. Oferta skierowana jest nie tylko do dzieci, ale również osób dorosłych. Usługa wliczona została w koszt biletu i za lekcje nie płaci się dodatkowo. Instruktor, oprócz tego, że omawia zasady bezpieczeństwa, podpowiada, w jaki sposób upadać, by nie zrobić sobie krzywdy.

JAG