Łowcy nagród i recepta na szczęście
Pan Waldemar twierdzi, że ten jego bzik na punkcie wszelkiego rodzaju konkursów to piętno przeszłości i ciągłego poczucia niedosytu „za komuny”. Piotr, przeciwnie – startuje po nagrody, bo pod nos podsuwa mu je współczesność: internet, radio, operator telefonii komórkowej. Agnieszka mawia, że konkursy to jej hobby, pożyteczny sposób na zabicie czasu, którego ma dużo.
Zaszłości z przeszłości
– Gram, bo lubię – mówi stanowczo pan Waldemar, odżegnując się od jakiejkolwiek ideologii.
Zaczęło się w latach 80, kiedy zamiłowanie do intelektualnych rozrywek, jak rozwiązywanie krzyżówek, zaczęło przynosić drobne zyski. – Raz dostałem jakąś książkę – coś z klasyki, którą wytropić na rynku było wtedy marzeniem ściętej głowy. Wygrałem też kalkulator i radiomagnetofon Grundig. ...
KL