Luksus tankowania
Na wracających z wakacji czeka na stacji benzynowej niespodzianka – głosiły w ostatnim tygodniu sierpnia tytuły w kilku dziennikach i na portalach internetowych. Była nią oczywiście obniżka cen paliw. Czy jednak osiem-dziesięć groszy za litr benzyny bezołowiowej, chwilowe – jak można mniemać – wahnięcie, kogokolwiek pocieszy?
Baki z musu
– Kiedy mówię w pracy, że miesięcznie na paliwo wydaję minimum 500 zł, koledzy pukają się w głowę, że przesadzam – wyjaśnia pan Ireneusz. – Oboje z żoną pracujemy zawodowo, ja – na kilka zmian. Tak się składa, że aby dostać się do pracy, i ja, i ona, musimy przebić się przez całe miasto. Rano zazwyczaj żona rozwozi trójkę naszych dzieci – do przedszkola i do dwóch szkół. Po południu trzeba dzieciaki „pozbierać”, a dwa razy w tygodniu dwoje starszych dowieźć na dodatkowe zajęcia – wyłuszcza codzienny rozkład zajęć, związany – z musu – z używaniem dwóch samochodów. – Nie mogę sobie pozwolić na dojazdy rowerem do pracy, co na pewno odciążyłoby domowy budżet, ponieważ nie wyrobiłbym się z innymi obowiązkami. Żeby dostać się autobusem, musiałbym przesiadać się dwa razy, więc to też nie wchodzi w rachubę. A jak się jeździ po mieście i ile benzyny trzeba spalić, stojąc w korkach, wie tylko kierowca – dopowiada.
Płacimy wszyscy
Właśnie z powodu tego obciążenia domowego budżetu pan Irek zachęca do udziału w kampanii „Chcemy taniego paliwa!”, zapoczątkowanej przez dziennik „Polska” oraz portal Motofakty. Ma ona na celu zmuszenie polityków do działania na korzyść obywateli. Nie tylko tych zmotoryzowanych i wydających krocie na paliwo. Jak wyjaśniają autorzy akcji, wysokie ceny paliw odbijają się także choćby na cenach podstawowych produktów spożywczych, a w związku z tym, na portfelu każdego Polaka. – Droga benzyna czy olej napędowy to nie tylko problem kierowców. Cena transportu jest w bardzo dużym stopniu zależna od kosztów paliw. Wszystko, co kupujemy w sklepach, drożeje między innymi dlatego, że po prostu trzeba więcej zapłacić, aby dany produkt do nas dowieźć. Koszty transportu wpływają na ceny dóbr, które eksportują polskie firmy. Przez drożejące paliwa nasze produkty tracą na konkurencyjności. Chcemy taniego paliwa, bo skorzystamy na tym wszyscy! – uściślają pomysłodawcy akcji. W związku z tym zachęcają do podpisania petycji, która złożona zostanie na ręce premiera oraz marszałka sejmu RP.
Skąd te ceny?
Jak czytamy na stronie taniepaliwo.motofakty.pl, w ciągu dwóch lat ceny paliw wzrosły o prawie 40%. Podwyżki uzasadniane są a to wzrostem cen surowców, a to znów zmianą kursów walut. – Niestety, w drugą stronę nie działano nigdy tak sprawnie i szybko. Ceny wchodziły na coraz wyższe poziomy i teraz mamy na stacjach droższe paliwa niż w czasie kryzysu paliwowego, gdy ropa była prawie 30% droższa niż dziś. Chcemy aktywnej polityki skierowanej na stabilizację cen na rynku paliwowym na realnych, niższych poziomach!
Jak wynika z obliczeń autorów akcji, około połowy ceny paliwa stanowią: podatek VAT, akcyza i opłata paliwowa. – W tej chwili na każdym litrze paliwa budżet państwa zarabia tyle samo, co wytwórcy i dystrybutorzy razem wzięci. Stawka VAT wzrosła z początkiem roku. Akcyza jest wyższa od minimalnego poziomu wymaganego przez Unię Europejską. Co więcej, do ceny wliczana jest opłata paliwowa, która miała być przeznaczana na budowę dróg, ale za ich użytkowanie dodatkowo pobierane są pieniądze w postaci opłat za przejazd autostradami. Chcemy obniżenia podatku na paliwa oraz zniesienia podwójnego obciążenia na budowę dróg! – czytamy w apelu.
Czy uda się zebrać podpisy pod petycją i zmusić rząd do dostrzeżenia tego problemu – pokaże czas.
KL