Ma być zielono – i już?
Paradoksalnie osoby żyjące na tzw. prowincji, zwłaszcza rodzimi mieszkańcy polskiej wsi mają bardziej ekologiczny styl życia. Gdybyśmy policzyli ich ślad węglowy, to prawdopodobnie będzie on dużo niższy niż przeciętnego mieszkańca miasta, który częściej podróżuje, więcej konsumuje i zużywa. Bo tak naprawdę za tożsamością ekologiczną często nie idą realne wyrzeczenia, tylko pewna moda, która polega np. na kupowaniu zielonych gadżetów. W ten sposób sami siebie oszukujemy, że działamy proekologicznie. A tak naprawdę ilość produkcji CO2, jaka za tym idzie, jest większa niż osób na wsi, które niejednokrotnie wykorzystują wszystko, co się da, często w ramach oszczędności i gospodarności.
Pana opracowania i wypowiedzi po części burzą narrację, jaką proponuje nam głównie Unia Europejska i najbardziej medialni działacze ekologiczni, a o czym po cichu szepczą naukowcy czy biolodzy. Czy mamy do czynienia z ekoterroryzmem?
Na pewno mamy do czynienia ze zmianą myślenia o rozwoju gospodarczym w całym świecie Zachodu, który polega na tym, że dużo większą wagę przykładamy do zrównoważonego rozwoju definiowanego jako taki, który nie zaburza naszego środowiska. Oczywiście termin środowisko należy rozumieć bardzo szeroko, a jednym z jego elementów jest globalne ocieplenie. To powszechny trend, choć podzielany przez społeczeństwo na różnym, najczęściej teoretycznym poziomie. Bo na pytanie, czy popierasz ochronę środowiska, większość osób odpowie: „tak”. Ale już zapytani o praktykę, czyli czy są w stanie za nią zapłacić, mają problem z jednoznaczną deklaracją. Moim zdaniem ta kwestia będzie jednym z silniejszych czynników podziałów politycznych czy społecznych w krajach UE. Duża część obywateli nie zachce obniżenia standardu życia z powodu ekologii. Tym bardziej, że niektóre przykłady zwiększenia kosztów budzą kontrowersje, bo rodzą pytanie, czy one rzeczywiście do tej ochrony środowiska się przyczyniają. ...
JAG