Macie się bać!
Patrząc dziś na tańce pandemicznego chochoła nad dogorywającymi w wielu częściach świata wolnościami obywatelskimi, zbesztanymi natarczywą propagandą społeczeństwami czy konającymi resztkami ludzkiego rozsądku, nie sposób się z tym nie zgodzić. Kryzys związany z królującym obecnie wirusem jest dla rządzących znakomitą okazją ku temu, by systematycznie wzmacniać wśród całych społeczeństw strach i histerię. Każde państwo, budując swoją rację bytu, argumentuje ją przede wszystkim ochroną obywateli przed wewnętrznymi i zewnętrznymi zagrożeniami. Powszechnie obowiązująca narracja głosi, że bez pomocy państwa człowiek byłby bezbronny wobec głodu, biedy, wojen, terroryzmu, klęsk żywiołowych, wypadków czy chorób.
W interesie państwa leży zatem wzbudzanie grozy przed teoretycznymi zagrożeniami, dzięki którym rządy – udając, że nad nimi panują – poszerzają obszary swojej władzy kosztem podstawowych praw obywateli do rozmiarów nieznanych w czasach normalnych (o ile można w ogóle o takich mówić).
Rok 2020, bez cienia wątpliwości, stał się punktem zwrotnym dla całej ludzkości. Świat raczej już nie wróci do dawnego stylu życia. Dziś przynajmniej nic na to nie wskazuje. Koncerny farmaceutyczne, zacierając ręce, liczą wielomiliardowe zyski i, jak widać, nie zamierzają poprzestać na trzech dawkach szczepionki. Nasze życie coraz bardziej powiązane jest z globalną siecią teleinformatyczną. Żadną tajemnicą nie jest już, co i gdzie kupujemy, dokąd jeździmy na wakacje, z kim się spotykamy, co robimy… Jesteśmy nieustannie inwigilowani, podsłuchiwani i obserwowani. Nie bez kozery wciska się nam różne nowoczesne usługi elektroniczne, wiążąc nasze personalia z kodami kreskowymi, kodami QR, chipami, elektronicznymi kartami czy identyfikatorami. Powszechne spisy ludności i mieszkań dawno przestały służyć tylko i wyłącznie celom statystycznym. Powstają kolejne centralne rejestry, katalogi i ewidencje, jak choćby wymyślona ostatnio przez zwolenników ratowania środowiska naturalnego przed globalnym ociepleniem ewidencja emisyjności budynków.
Wiele wskazuje na to, że ludzie „zatroskani” o nasz byt na Ziemi, wykorzystując niemal dwuletnie doświadczenia w prowadzeniu globalnej „walki” z pandemią, postanowili na tym samym ruszcie upiec jeszcze niejedną pieczeń. Jeśli ktokolwiek czuł w ostatnich miesiącach dyskomfort na myśl o segregacji sanitarnej czy paszportach covidowych, musi mieć świadomość, że „wielkie umysły” mają w zanadrzu coś nowego: paszporty węglowe i segregację klimatyczną. Wielki alarm o globalnym ociepleniu podnoszą lawinowo powstające organizacje ekologiczne (podpięte pod finansowe kurki międzynarodowych organizacji), które wyprowadzają na ulice dziesiątki „młodych, i świadomych”, nie mogą usiedzieć w miejscu, by nie ratować uciemiężonego globu. Fałszywie zielona kula zaczyna coraz szybciej toczyć się po specjalnie dla niej przygotowanym torze. „Ekologiczne” inicjatywy kontrolowane przez wiodących przemysłowców, bankierów, polityków i media mają zapewnić im jak największe zyski. A to będzie możliwe tylko wtedy, gdy uda się skutecznie przejąć kontrolę nad wszystkimi aspektami życia solidnie wystraszonych ludzi.
Leszek Sawicki