Maczkiem na firmowym papierze
Oba pisma zostały zakupione na aukcji antykwarycznej w Warszawie. Muzeum zapłaciło za nie łącznie 5 tys. zł. Listy adresowane są do Wacława Aleksandra Maciejowskiego, sędziego trybunału apelacyjnego województwa mazowieckiego i historyka kultury. - List z 1849 r. jest odpowiedzią na pismo A. Maciejowskiego i na przesłane przez niego artykuły do czasopisma „Ateneum”, w którego redakcji pracował J.I. Kraszewski. Drugi list dotyczy spraw spadkowych związanych z dworem w Romanowie. Pisarz przedstawia w nim ich stan i prosi sędziego Maciejowskiego o pomoc. Proces spadkowy rozpoczął się w 1845 r., po śmierci Wiktora Malskiego, wuja J.I. Kraszewskiego - mówi Mariola Jeruzalska, adiunkt Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Romanowie.
W. Malski własny udział ze spadku po rodzicach, jakim był dwór w Romanowie, zapisał swojej siostrze Józefie Szwejkowskiej. – Pozostałym dwóm siostrom przekazał tylko niewielkie kwoty i jednocześnie nie uwzględnił dożywocia swojej matki na Romanowie. Anna Malska, babka pisarza, zwróciła się więc o pomoc do swego zięcia Jana Kraszewskiego, a ten zaapelował o wsparcie do syna Józefa Ignacego, który w tamtym czasie był już osobą znaną i cenioną w Warszawie. Sprawa o spadek toczyła się przez kilka lat. Ostatecznie, w 1852 r. zadecydowano, że dwór pozostanie w rękach Kraszewskich – wyjaśnia M. Jeruzalska, dodając, że pisarzowi bardzo zależało na romanowskim dworze.
Oba listy są w bardzo dobrym stanie – napisane wyraźnie na firmowym papierze z nadrukiem „Ateneum”, zawierają też pieczęcie lakowe.
– Ta korespondencja stanowi jedną z ważniejszych pamiątek po pisarzu. Rękopisy zawsze stanowią cenną pozostałość po literatach. Dlatego cieszymy się z ich zakupu, bo to prawdziwe perełki – podkreśla adiunkt muzeum.
Pisał gęsim piórem
Obecnie placówka w Romanowie dysponuje 27 oryginalnymi listami J.I. Kraszewskiego pisanymi do różnych osób.
– Nasz literat miał bardzo specyficzny charakter pisma. Do końca życia posługiwał się gęsim piórem, mimo że stalówki były już w powszechnym użyciu. Kraszewski pisał maczkiem i robił to bardzo szybko. Żeby odczytać jego pismo, trzeba mieć trochę wprawy. Początkowo jest to dość trudne. Aby się o tym przekonać, na ekspozycji pokazujemy zwiedzającym kopię strony rękopisu powiastki „Stary zamek”, która powstała w Romanowie. Zachęcamy turystów do rozszyfrowania pisma. Rezygnują już po pierwszym wersie. J.I. Kraszewski często pisał całymi nocami, nawet do rana. Nie korzystał z pomocy sekretarza. Wszystko zapisywał osobiście. W jednym z listów do przyjaciela Konstantego Podwysockiego zauważył, że „przyczepia się jak pijawka do papieru i pędzi do końca”. Pisząc jakąś powieść, nigdy nie wiedział, jaki będzie los jej bohaterów. Skupiał się raczej na faktach historycznych, które opisywał. Dzieje bohaterów były budowane i rozwijały się w trakcie pisania – zaznacza M. Jeruzalska.
Nie tylko pisma i książki
Rocznie romanowskie muzeum odwiedza około pięciu tysięcy zwiedzających. Zazwyczaj są to uczniowie okolicznych szkół i członkowie klubów seniora. Sporo jest też turystów indywidualnych. Co jest warte szczególnej uwagi?
– Zwiedzający zatrzymują się przy porcelanowej budce z pieskiem, która była ulubioną zabawką pisarza, oglądają też jego papierośnicę, fajkę i filiżankę. Cennym eksponatem jest również osobiste biurko J.I. Kraszewskiego, które pokazujemy dzięki życzliwości Muzeum Narodowego w Krakowie. Warto wspomnieć także o namalowanych przez pisarza ośmiu obrazach olejnych i kolekcji 150 rysunków jego autorstwa – wylicza adiunkt.
Najnowsze listy uszczegóławiają dotychczasową wiedzę o pisarzu i o historii dworu. Tak jak pozostała korespondencja pisarza nie będą prezentowane stale, ale tylko na wystawach czasowych. Ciągła ekspozycja, nawet mimo zapewniania odpowiednich warunków, przyczyniłaby się do szybkiego niszczenia pism. Zbyt mocne naświetlenie wpływa negatywnie na czytelność zapisanych ręcznie stron.
Przy wsparciu powiatu
– Naszą kolekcję chcemy uzupełniać na bieżąco. W 2022 r. kupiliśmy dwa autentyczne listy, napisane przez J.I. Kraszewskiego. O tego typu pamiątkach dowiadujemy się dzięki informacjom nadsyłanym z antykwariatów. Gdy dany przedmiot dotyczy tematyki naszego muzeum i, oczywiście, jeśli nas na to stać, przystępujemy do kupna. Nasza placówka utrzymuje się dzięki dotacjom z powiatu bialskiego i środkom własnym, wypracowanym m.in. ze sprzedaży biletów i pamiątek oraz z prowadzonych lekcji muzealnych. Jeśli jest taka potrzeba, możemy też ubiegać się u władz powiatu o dotacje celowe, a więc przeznaczone na konkretne zadania. Nigdy nie odmówiono nam takiego wsparcia – podkreśla Krzysztof Bruczuk, dyrektor muzeum.
Jednym z najdroższych eksponatów, jakie ostatnio zakupiła placówka, jest obraz przedstawiający J.I. Kraszewskiego. Wylicytowano go w Warszawie za 44,5 tys. zł.
– Stale szukamy pamiątek po Kraszewskim. Ostatnio pytaliśmy o nie w muzeum w Rapperswilu. Czekamy na przeprowadzenie kwerendy – informuje K. Bruczuk, zapraszając jednocześnie na nowa wystawę, która zostanie otwarta 26 lutego. Ekspozycja ma dotyczyć tematyki łowieckiej.
AWAW