Historia
Mało znana działalność Czarkowskiego i siedleckie zeznania Lewandowskiego

Mało znana działalność Czarkowskiego i siedleckie zeznania Lewandowskiego

Pod datą 14 kwietnia ref. ros. Pawliszczew zapisał: „W guberni siedleckiej grasowały drobne bandy. Jedynie w Olszewnicy było 200 ludzi, którzy na 45 podwodach pojechali dalej w kierunku Międzyrzeca… Szlachciankę Zalewską (spod Łukowa - J.G.) wysłano na osiedlenie do miasta Siedlec pod nadzór policyjny…

Urlopowani, wracając po świętach do lasu, przywiedli ze sobą jeszcze niemałą liczbę nowozaciężnych…”. Nie ulega wątpliwości, że owych 200 ludzi z Olszewnicy był to oddział Krysińskiego, który wkrótce połączył się z oddziałem Bończy Czarneckiego, dochodząc do 300 ludzi. 15 kwietnia zgrupowanie to znajdowało się już na płd. od Białej Podl., a część pokazała się w Wisznicach, gdzie skonfiskowano 100 rubli. W celu jego rozgromienia władze carskie wysłały z Białej wojsko w sile ok. 450 żołnierzy pod d-wem kpt. Derfeldena. W pobliżu Wólki Plebańskiej doszło do potyczki. D-cy partyzanccy, czując, że nie podołają przewadze, wydali rozkaz rozproszenia się i określili nowe miejsce zbiórki w rej. Janów Podl. – Łosice. Część zwolniono do domu. Rosjanie podali przesadnie, że powstańcy stracili 25 ludzi, a w Zaciszu Rosjanie znaleźli w dole zakopane 42 karabiny, 30 kos, proch i naboje. To, że oddział Krysińskiego zebrał się później w nie uszczuplonym stanie, zawdzięczać należy sprawnej pracy organizacyjnej 32-letniego dr. Władysława Czarkowskiego, który po śmierci Szaniawskiego i dekonspiracji Czapińskiego został mianowany przez RN naczelnikiem cywilnym pow. bialskiego. W nocy z 15 na 16 kwietnia oddział powstańczy Jankowskiego i pochodzącego z Konstantynowa byłego oficera armii ros. Adama Zielińskiego, w którym mieli znajdować się jako kapelani ks. Leonard Szymański z Gończyc i ks. Adam Rempalski z Miastkowa (u Zielińskiego), dokonał śmiałego ataku na garnizon ros. w Mińsku Maz. Walka trwała trzy godziny. Wojsko carskie straciło w strzelaninie ok. dziesięciu żołnierzy i nie odważyło się opuścić koszar. Powstańcy wycofali się bez strat. 17 kwietnia burmistrz Sarnak raportował, że pojawił się w okolicy oddział niejakiego Stasiukiewicza liczący ok. 80 ludzi. Stasiukiewicz vel Stasiakiewicz, były adiutant Rogińskiego, był 24-letnim klerykiem seminarium duchownego w Janowie Podl. i obecnie przybył z pow. brzeskiego. Po przejściu Bugu i zniszczeniu promów zatrzymał się w Mężeninie, a następnie w lasach k. Ruskowa. Po kilkudniowym odpoczynku oddział ten przesunął się w lasy w pobliżu Konstantynowa i Janowa Podl. Lekarzem u Stasiukiewicza był Kalinowski, krewny późniejszego błogosławionego Rafała, d-cą kosynierów Bryndza (prawdopodobnie z Woroblina), a kurierką Aleksandra Szaniawska, żona poległego pod Sycyną płk. Aleksandra Szaniawskiego. 17 kwietnia pojawił się w Lejnie k. Sosnowicy oddział mjr. Józefa Ruckiego, byłego adiutanta gen. J.Bema z okresu walk na Węgrzech. J. S. Liniewski zapisał; „Posiadam kwit od d-cy tego oddziału na dostawę (tytułował się d-cą oddziału 3) z dnia 17 kwietnia”. 18 kwietnia przyjechał do Siedlec ekstrapocztą rtm. Aleksander Kierejew, osobisty adiutant W. Ks. Konstantego, który kazał sobie przedstawić sprawę Walentego Lewandowskiego i rozpoczął przesłuchiwanie tego ważnego więźnia. Tego dnia ref. Pawliszczew z ubolewaniem zanotował: „Nie wykonuje się znanego rozporządzenia rządu, aby sołtysi wraz z chłopami zatrzymywali po wsiach osoby podejrzane, a tym bardziej uzbrojone, a w niektórych miejscowościach np. w pow. radzyńskim chłopi tłumaczą się, że o tym nakazie nie słyszeli”. Miał rację. Tak było w Plancie (18 kwietnia) i Suchowoli (20 kwietnia), gdzie kilku powstańców po akcji spokojnie odeszło. 19 kwietnia nadjechało do Janowa Podl. od strony Terespola kilkudziesięciu konnych pod d-wem Karczewskiego z oddziału Stasiukiewicza. Zabawili do wieczora, a odjeżdżając, zabrali ze sobą dominikanina z klasztoru janowskiego o nazwisku Małopolski (został wkrótce kapelanem oddziału), a ze stadniny uprowadzili ogiera i sześć klaczy. 20 kwietnia burmistrz Janowa Podl. donosił znowu o pobycie powstańców w postaci jazdy i piechoty, uzbrojonych w lance, dubeltówki i pistolety. Tym razem był to prawdopodobnie koncentrujący się oddział Krysińskiego i Bończy-Czarneckiego (po pobycie w Dołdze 18 kwietnia), który połączył się z dawnym rozpuszczonym do domów oddziałem W. Czarkowskiego. W oparciu o organizację łosicką, ale nie tylko, dr Czarkowski dwoił się i troił, organizował zaopatrzenie w broń, żywność i odzież, rekrutował ochotników dla Krysińskiego. Jego pomocnikami byli m.in. były unicki administrator z Czołomyj, Hołubli i Mordów ks. Emilian Bańkowski, sprawujący funkcję kapelana oraz oficer Bolesław Śmiały. W okolicach Łukowa działał tego dnia oddział Rudolfa Różańskiego, liczący ok. 250 ludzi. Informował o nim ros. naczelnik pow. łukowskiego, że napada na pocztę i linię telegraficzną. 20 kwietnia kontynuował przesłuchiwanie Lewandowskiego w Siedlcach rtm. Kierejew. Były powstańczy naczelnik woj. podlaskiego zeznawał o przygotowaniach do powstania i wymienił niektórych działaczy, ale czynił to w porównaniu z Rogińskim bardzo oględnie. Wyrażał się np. „pan Zygmunt”, nie podając nazwiska, lub „jakiś gruby pan niewielkiego wzrostu”, „O Franciszku Godlewskim słyszałem, o Janie Bogdanowiczu tylko słyszałem, Grabowski – nie zdaje mi się, aby był członkiem komitetu”. W zeznaniach złożonych 21 kwietnia pojawiło się więcej nazwisk, ale bez niektórych księży i oficerów rosyjskich należących do spisku. O Radowickim, który jeszcze był na wolności wyraził się: „miał mieć oddział, lecz nic bliższego nie wiem… Jasieński zniknął z Deskurem”. O Lisikiewiczu stwierdził: „był niczym w organizacji”. Jest sprawą dyskusyjną, czy mógł się przyczynić do pogrążenia dr. Czarkowskiego, który aktywnie działał na wolności i był już wymieniony w zeznaniach Rogińskiego, a jego zniknięcie nie uszło przecież uwadze władz rosyjskich. Po bitwie siemiatyckiej Lewandowski nie znał już jego poczynań.

Józef Geresz