Małżeństwo to znak od Boga
Małżeństwo nie jest sposobem na przedłużenie ludzkości, to znak od Boga dla świata; w małżeństwie mamy widzieć Trójcę Świętą, z którą utożsamiamy miłość przekraczającą siebie, oddanie, pasję i nowe życie. My jesteśmy świadkami tej prawdy! - przekonywał dziennikarz.
Przypominał, że w momencie ślubu bierzemy sobie za męża/żonę zupełnie inną osobę niż my sami, choć może się wydawać że jesteśmy bardzo podobni. Mówił o różnicach między mężczyznąi kobietą, o tym, jak zrozumieć drugą połówkę.
– Jedyną osobą, którą można zmienić w związku, jestem ja sam. Pochodzimy z różnych rodzin, mamy różne doświadczenia i trzeba to zaakceptować – dodał.
Budować na Panu
Potem mówił o potrzebie wybaczania sobie nawzajem. Przekonywał, że miłość nie jest tym samym, co zakochanie.
– Zakochanie to stan emocjonalny, który mija. On musi minąć i trzeba być tego świadomym. Miłość to decyzja, że będę z tą drugą osobą do końca, na dobre i złe. Podejmuję ją przed Bogiem! Niewierność jednej ze stron nie unieważnia małżeństwa. Można je porównać do miłości Boga do człowieka. Czegokolwiek byśmy nie zrobili, On i tak zawsze będzie nas kochał. W małżeństwie ma być tak samo. Mamy walczyć o związek. W niebie Bóg nie zapyta mnie o grzechy mojej żony, ale o moje zło – tłumaczył T. Terlikowski.
Wspominał też o kilku elementach, na których trzeba budować małżeństwo. Jednym z tych fundamentów jest Bóg.
– Sami tego nie udźwigniecie, to zawsze będzie ponad wasze siły. Nie mamy możliwości, by zbudować coś dobrego tylko na sobie. Uznajmy wreszcie naszą bezsilność i oddajmy kierownictwo Bogu! Drugim elementem jest modlitwa – zarówno indywidualna jak i wspólna. Nie mów, że nie masz czasu. Jak nie masz, to go sobie weź! Każdy rodzaj modlitwy jest dobry. Ja zachęcam do uwielbiania, i to w każdej okoliczności życia. Może nie zmieni się przez to nasza sytuacja, ale na pewno zmieni się nasze patrzenie na pewne sprawy – mówił dziennikarz.
Ostatni punkt zaczepienia
T. Terlikowski zachęcał też do praktykowania modlitwy różańcowej, do modlitwy przez wstawiennictwo świętych, do szukania pomocy u swego Anioła Stróża. Na koniec zapraszał do odważnego przyjęcia swojego powołania.
– Nie mów, że nie poradzisz. Nie będziesz umiał być mężem czy księdzem, zanim nim nie zostaniesz! Nie odkładaj wyboru stanu życia. Za kolejnych pięć lat na pewno nie będziesz lepiej przygotowany niż teraz – motywował gość NCM.
Po przerwie młodzi wzięli udział w Eucharystii. Przewodniczył jej i kazanie wygłosił ks. Piotr Witkowicz, pomysłodawca i główny organizator czuwań. Nawiązując do Ewangelii o ubogiej wdowie, mówił: „Ile jesteśmy w stanie poświęcić, dać z siebie, by nasze życie się zmieniło? Każdy wysiłek włożony w budowanie czegoś z Bogiem jest bardzo ważny. Trzeba przełamywać w sobie kłamstwo, że nie jesteśmy w stanie czegoś zrobić, że już nie warto się starać. Bóg często przychodzi do nas w ostatniej chwili, wtedy gdy wyciągamy ręce, kiedy oddajemy Mu nasz ostatni punkt zaczepienia”.
NCM zakończyło się adoracją. Najbliższe czuwanie już we wrześniu!
AWAW