Rozmowy
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Mam własną stację benzynową

Rozmowa ze Stanisławą Celińską, aktorką filmową, teatralną, pieśniarką, autorką tekstów

Wcześniej chyba chciałam bardzo mocno zaistnieć, może stąd taki wrzask: halo, halo, jestem. Na pewno miała na mnie wpływ praca z Jerzym Satanowskim, którego muzyka jest dosyć mocna, ekspresyjna. I ja też byłam ekspresyjna, ponieważ tę ekspresję i siłę posiadam. Jednak już od dawna nie chciałam jej prezentować i sama potrzebowałam wyciszenia. Pamiętam, że duże wrażenie zrobiła na mnie Cesaria Evora. Być może wcześniej bym jej nie doceniła, bo wtedy podobał mi się na przykład chór Raya Charlesa, bardzo mocno śpiewające w tym chórze Murzynki. Ale kiedy posłuchałam Cesarii, doceniłam po latach taki spokój przekazu, odważyłam się zaśpiewać to, czego potrzebowałam, to znaczy zrzucić tamtą maskę silnej krzyczącej baby, a być sobą. Ja w sumie - tak jak każda z nas - głęboko w środku jestem małą wrażliwą dziewczynką, i o tym chciałam opowiedzieć. Ale też podziałać na ludzi ciepłem, spokojem - tym bardziej że głównie jestem na nich nastawiona. Nie na siebie, by się popisać, bo już parę razy w życiu się popisałam. Chodzi mi o to, żeby być dla odbiorców balsamem, czymś uspokajającym.

W 1969 r. na festiwalu w Opolu piosenką „Ptakom podobni” wyśpiewała Pani nagrodę za debiut. Potem były jednak głównie filmy i teatr, teraz znów Pani śpiewa. W śpiewaniu Pani najbardziej się spełnia?

 

Ostatnio tak. Tak się stało, że spotkałam Macieja Muraszko, który napisał „Atramentową rumbę”. W 2009 r. pojechałam z tą piosenką do Opola. Otrzymaliśmy czwarte miejsce w głosowaniu publiczności, mimo że piosenka była inna niż wszystkie, bardzo spokojna. To był przełom. Wydana po sześciu latach, w 2015 r., płyta „Atramentowa” odniosła niebywały sukces, co było dla nas absolutnym zaskoczeniem, bo w zasadzie nagrywaliśmy ją troszeczkę dla siebie. Okazało się, że ludzie bardzo takich utworów potrzebują. Teraz z kolei płyta „Malinowa” spełnia terapeutyczną rolę. Jest na niej 14 utworów które działają tak uspokajająco – 12 moich tekstów, dwa Dorotki Czupkiewicz. Staram się, żeby to było bardzo prosto śpiewane, rodzaj rozmowy ze słuchaczem. Zależy mi na delikatnym, spokojnym przekazie, mądrych treściach. Kiedyś po koncercie przyszła do mnie pani i spytała, jak to robię, że mój głos działa tak uspokajająco i kojąco. To rzeczywiście jest zupełnie inny głos niż w „Uśmiechnij się”, czy „Songu sprzątaczki”.

 

No właśnie. ...

Anna Wolańska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł