Opinie
Źródło: 4ever
Źródło: 4ever

Mamo, ja też mam ręce!

Młode pokolenie buja dziś zbyt mocno w elektronicznych obłokach. Nieraz słyszałam przechwalania dziadków i rodziców, którzy pękali z dumy, że ich dwu-, trzyletnia pociecha sama obsługuje tablet, że przedszkolak gra na jakimś instrumencie albo zaczyna mówić w obcym języku. Bardzo dobrze! Pytanie: czy potrafi coś jeszcze?

Czy umie złożyć ubranie i schować je do szafki? Czy jedząc słodycze, wyrzuca po sobie papierki do kosza? Czy sprząta swoje zabawki? Czy potrafi jeść kulturalnie? Obserwując otoczenie i słuchając opowieści młodszych i starszych rodziców, możemy dojść do wniosku, że wychowanie młodych ludzi idzie w jakimś dziwnym kierunku. Kształtując malucha, wprowadzamy go od razu na wyższe poziomy, zapominając o podstawach, o sprawach zasadniczych, wręcz prozaicznych. Na początku stycznia wójt jednej z podlubelskich gmin pochwalił się, że razem z ośmio- i 11-letnim synem odśnieżył 30 m chodnika, dwa zjazdy i podwórko. Spadała na niego fala hejtu. Zarzucano mu, że zmuszanie dzieci do tak ciężkiej pracy jest nieetyczne. O podobnej sytuacji opowiadała mi koleżanka. Ludzie przechodzący obok jej synów, którzy razem z tatą oczyszczali chodnik, komentowali: „Do takiej ciężkiej pracy zagonili dzieci”. Nie mogli zrozumieć, że dla chłopaków była to przede wszystkim dobra zabawa.

– Dziś komórka i komputer zastępują dzieciom inne zainteresowania. Wielu chłopaków woli siedzieć samotnie przed ekranem niż z tatą w garażu. Kiedyś chodziło się zjeżdżać z górki na workach, a dziś dzieci licytują się o poziomy w grach. Tak mocno propagowane „bezstresowe wychowanie” sprawia, że wszystko mają podane na tacy, nic nie muszą robić, o nic zabiegać, oszczędzać. Pamiętam, jak zaczynałam brać moje dzieci do kuchni. Chciałam, by  razem ze mną gotowały, aby obierały ziemniaki i marchewkę. Mama mówiła” „po co bierzesz ich ze sobą? Zrobią tylko większy bałagan”. Pytałam ją wtedy: „A jak mają się tego nauczyć”? Nie wyobrażam sobie, by moi synowie (II i V kl.) nie potrafili zrobić sobie śniadania. Dla porównania: syn mojej siostry, będąc jeszcze w technikum czekał, aż posiłek zrobi mu mama; jeśli się nie doczekał, szedł do szkoły bez śniadania. Dziś moje dzieciaki mają ogromną frajdę np. z robienia naleśników. Podrzucają je nawet w powietrzu a ja spędzam z nimi fajnie czas i mogę robić inne rzeczy – uśmiecha się Agata.

 

Dzieci jak manekiny

Do rozmowy włącza się jej mąż. ...

AWAW

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł