Mamy rewelacyjną historię
Jak przyznała dr Małgorzata Grupa, odkrycie okazało się na tyle ciekawe i bogate, iż pochodzącymi z podziemi eksponatami można zapełnić kilka muzealnych sal, o czym można było przekonać się podczas konferencji. Na towarzyszącej jej wystawie znalazły się przedmioty wydobyte z krypt - także radzyńskich - częściowo zrekonstruowane i zakonserwowane: kobiecy jedwabny płaszcz, pas kontuszowy, dziecięcy bucik, poduszeczka, stuła. W kościele pw. Świętej Trójcy naukowcy natknęli się także na dwa czechmany (był to pochodzący z XVIII w. męski strój - podobny do żupana. Archeolodzy uważają, iż to szczególnie ważne, gdyż świadczy o popularności polskiego stroju narodowego.
Na spotkanie licznie przybyli przedstawiciele świata nauki, sztuki, kultury, władz samorządowych, instytucji oświatowych. Z wykładami wystąpili: Dorota Dzięga z bialskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie, reprezentujący Grajewską Izbę Historyczną dr Tomasz Dudziński, dr hab. M. Grupa i dr hab. Wiesław Nowosad z UMK w Toruniu, dr Joanna Kowalik-Bylicka z Archiwum Państwowego w Lublinie – oddział w Radzyniu oraz Dominika Leszczyńska (Stacja Muzeum w Warszawie). Spotkanie poprowadził Mariusz Barszcz z Białegostoku.
Ks. kan. Andrzej Kieliszek, inicjator i główny organizator konferencji, podkreślił, że kościół Świętej Trójcy stanowi serce Radzynia i jest przestrzennie oraz historycznie związany z pałacem Potockich. – W kryptach pochowano ważne dla lokalnej społeczności osoby, mamy powinność oddać im szacunek poprzez troskę o ich groby, które zastaliśmy zdewastowane – zaznaczył proboszcz najstarszej radzyńskiej parafii.
Konstancja prowadzi na Podlasie
Cykl wykładów rozpoczęła D. Dzięga, która przedstawiła przebieg i efekty pierwszego naukowego otwarcia krypt przeprowadzonego 2005 r. przy okazji remontu kościelnej posadzki. Badania te zostały zwieńczone notatką opublikowaną m.in. w „Wiadomościach Konserwatorskich”.
Grupa naukowców z Torunia w latach 2012-14 prowadziła prace w kryptach kościoła w Szczuczynie, gdzie spoczywa Stanisław Antoni Szczuka, właściciel Radzynia w latach 1680-1710. Odnaleźli tam także szczątki jego trzech synów, którzy zmarli w młodym wieku. Pojawiło się wówczas pytanie: gdzie jest żona Stanisława – Konstancja? Jak wynikało ze źródeł (korespondencji małżonków), nie lubiła ona Szczuczyna, wolała mieszkać w Radzyniu.
Po odnalezieniu wspomnianej notatki o radzyńskich kryptach – dzięki zaangażowaniu Mariusza Barszcza i życzliwości proboszcza parafii ks. A. Kieliszka – archeolodzy trafili do Radzynia.
Co archeologowie zastali w kryptach? Jeden wielki bałagan: trumny pootwierane, większość we fragmentach, porozrzucane i przemieszane szczątki ludzkie. Jednak, jak uspokoił kolejny prelegent dr T. Dudziński – taki stan jest charakterystyczny dla kościelnych krypt. Ze względu na bogatą dekorację malarską w postaci tańca śmierci najbardziej oryginalną stanowi ta usytuowana pod kaplicą Pana Jezusa (południową). O tym, że znajdująca się tam trumna zawiera szczątki Konstancji, świadczą wybite ćwiekami na inskrypcje określające datę śmierci – 7 marca AD 1733, oraz litery KS PWXL, które zostały rozszyfrowane jako Konstancja Szczuka Podkanclerzyna Wielkiego Xięstwa Litewskiego.
W trakcie prac znaleziono cenne skarby. – Nie jest to złoty pociąg, nie ma tam złotych monstrancji, kielichów, ale są elementy wyposażenia grobowego, ubiorów (bucik dziecięcy, but z oderwaną cholewą, fragmenty wstążek, kawałki materiałów, czechman, pas kontuszowy) – powiedział T. Dudziński.
Podczas kwietniowego rekonesansu naukowcy rozpoczęli prace inwentaryzacyjne. Uporządkowali krypty, zebrali luźne szczątki, zinwentaryzowali zawartość trumien. Kolejne działania podejmie zespół interdyscyplinarny, który zajmie się opisem i interpretacją znaleziska.
Odkrywanie przeszłości miasta
Czego można się dowiedzieć się o przeszłości podstawie badania takich krypt? Wiele ciekawych informacji o zwyczajach związanych z dawnymi pochówkami przekazała dr hab. M. Grupa, która od 20 lat bada i rekonstruuje stroje. Szczególnie interesuje ją pielęgnowanie tradycji stroju polskiego. Jak się okazuje, jeszcze na początku XIX w., już w dobie niewoli narodowej, na wschodzie Polski przeważał strój narodowy. Do podobnych wniosków prowadzi badanie krypt radzyńskiej świątyni.
Strój odzwierciedlał pozycję społeczną. Ściśle określone i bardzo szczegółowe były też przepisy dotyczące pochówków. Tylko nieliczni mogli być ubrani na tę ostatnią drogę w jedwab, innym należały się stroje z lnu, bawełny i wełny. Zasady te sprawiły, że w niewielu trumnach zachowały się stroje, bo kilka stuleci może przetrwać jedynie jedwab. Ponieważ w kościołach byli chowani najbogatsi, stąd w ich kryptach znajduje się najwięcej materiału do badań dla archeologów.
I jeszcze inna konkluzja wynikająca z rekonesansu grobów: olbrzyma śmiertelność dzieci. – Do połowy XIX w. na dziesięć urodzeń tylko trzy osoby miały szansę dożyć wieku dojrzałego. Siedmioro dzieci umierało w okresie okołoporodowym oraz w wyniku chorób wieku dziecięcego – dodała prof. Grupa, zauważając, iż źródłem informacji o strojach z epoki jest również nagrobek Mniszchów.
– Mamy rewelacyjną historię. Takie miejsca, jak Radzyń i Szczuczyn, opowiadają nam przeszłość, jakiej absolutnie nie znamy. Mam nadzieję, że te badania przyniosą takie informacje, iż będziemy mogli je z całym zespołem opowiedzieć barwniej i pokazać w kulturze materialnej – podsumowała swoje wystąpienie prelegentka.
O początkach parafii, historii radzyńskiego kościoła i jego fundatorach mówił prof. W. Nowosad z Instytut Historii i Archiwistyki UMK. Z kolei dr J. Kowalik-Bylicka dokonała próby identyfikacji osób pochowanych w trumnach odnalezionych w kryptach. Prelegentka podkreśliła, że temat wymaga dalszych badań, jednak uzyskane informacje układają się w opowieść o mieszkańcach Radzynia i okolicznych miejscowości należących do parafii. – Badania pokazują, że nie da się oddzielić historii parafii od historii miasta. Podobnie nie da się oddzielić losów ludności od kościoła. Jedna historia przenika się z drugą – zwróciła uwagę J. Kowalik-Bylicka.
Historyk sztuki D. Leszczyńska omówiła motyw tańca śmierci, jaki znajduje się także w południowej krypcie kościoła. Wskazała jego przykłady zarówno w malarstwie zachodnim, jak i polskim, począwszy od pierwszego takiego obrazu w kościele oo. bernardynów w Krakowie, a skończywszy na obiektach z terenu diecezji siedleckiej. – W porównaniu z omówionymi przykładami sposób przedstawienia tańca śmierci w krypcie radzyńskiego kościoła jest uproszczony. Kostuchy nie prowadzą zmarłego za rękę, ale groźnie wymachują swoimi atrybutami: klepsydrą, siekierą, kosą i łopatą. Z kolei korona na głowie jednej postaci pokazuje, że władza i zaszczyty są niczym wobec nieuchronności śmierci – zauważyła, zwracając uwagę również na inny aspekt. – Umieszczenie dwóch kościotrupów po obu stronach obwiedzionego czarnym pasem świetlika robi wrażenie, że są one strażnikami bramy wieczności strzegącymi przejścia do innej rzeczywistości. Gdy ktoś okazjonalnie wszedł do krypty, oświetlając ciemne, mroczne wnętrze ruchomym płomieniem lampki, świecy czy pochodni, mógł mieć wrażenie, że kościotrupy rzeczywiście tańczą. Musiało to robić niesamowite wrażenie – podsumowała D. Leszczyńska.
Na tym nie koniec
Spotkanie zakończyło się dyskusją. Przedstawiciel marszałka województwa lubelskiego Marcin Czyżak zapewnił, iż władze Lubelszczyzny są przychylnie nastawione do działań w Radzyniu. Józef Korulczyk zaproponował publikację materiałów konferencyjnych w Radzyńskim Roczniku Humanistycznym. Burmistrz Radzynia Jerzy Rębek podziękował organizatorowi – ks. Kieliszkowi – i naukowcom za wielkie dzieło odkrywania historii miasta. Przypomniał, że samorząd stara się o środki na rewitalizację zespołu pałacowo-parkowego. Podkreślił ogromną rolę Janusza Maraśkiewicza, kierownika bialskiej delegatury Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Lublinie, który bardzo zaangażował się w sprawę przywrócenia świetności zabytkom Radzynia. Wyraził wolę współdziałania ze wszystkimi, którzy pragną odkrywać piękno polskiej ziemi i kultury.
Natomiast archeolodzy zapowiadali, że wrócą do Radzynia zimą 2018 r., prawdopodobnie na przełomie lutego i marca. Być może wtedy uda się zbadać dokładniej kolejne warstwy i odnaleźć szczątki Mikołaja Mniszcha juniora, którego nagrobek znajduje się w kaplicy. To byłaby prawdziwa rewelacja.
Anna Wasak