Historia
Marsz generała Kniaziewicza

Marsz generała Kniaziewicza

9 września 1794 r. rosyjski gen. Suworow otrzymał w Kowlu wytyczne swego przełożonego feldmarszałka Rumiancewa odnośnie akcji propagandowej na zajmowanych terenach.

Winien był powiadomić polskie Komisje Porządkowe, a za ich pośrednictwem obywateli woj. podlaskiego i brzeskiego, że wojska carowej idą szukać jej wrogów i będą postępować po nieprzyjacielsku tylko z tymi „którzy działają na rzecz całkowitego wyniszczenia swojej ojczyzny”, a dobrze myślącym zapewnią opiekę monarchini.

Na Podlasiu tymczasem trwały gorączkowe prace organizacyjne. 10 września ks. Mikołaj Tomaszewski, pełnomocnik RNN, widząc, że Austriacy odchodzą na południe, objechał podległe sobie dozory ziemi łukowskiej, aby znów były gotowe do wydawania rekruta, podatków i żywności. Gen. Suworow przygotowywał się już do podboju woj. brzeskiego i 11 września wyruszył z Kowla w kierunku Kobrynia. 12 września niestrudzony ks. Tomaszewski polecił dozorcom zebranie na piśmie potwierdzeń od obywateli przyjęcia do wiadomości jego poprzedniego zarządzenia. 13 września Najwyższy Naczelnik Kościuszko otrzymał meldunek od gen. Mokronowskiego z Brześcia, że korpus gen. Suworowa maszerujący z południa połączył się z oddziałem gen. Markowa. Polski wódz naczelny ocenił bezbłędnie, że to zgrupowanie stanowi obecnie największe zagrożenie i że starcie jego z gen. Sierakowskim jest nieuniknione. Jeszcze tego samego dnia pod wieczór wezwał do siebie w Warszawie płka Karola Kniaziewicza. Zdumionemu oficerowi oświadczył, że mianuje go generałem i z wydzielonym oddziałem posyła na pomoc Sierakowskiemu pod Terespol. 14 września nastąpił wymarsz grupy gen. Kniaziewicza. Składała się ona z 10 regimentu tzw. „Działyńczyków” (3 bataliony, w sumie 690 żołnierzy), kawalerii brzeskiej (320 jeźdźców prawdopodobnie wystawionych przez właściciela Kodnia Kazimierza Nestora Sapiehę) i 5 armat (dwie sześciofuntowe i dwie trzyfuntowe), razem 1074 ludzi. Ponieważ otrzymano wiadomości, że Austriacy opuścili Lublin, urzędujący w Łukowie pełnomocnik Tomaszewski wydał do rozproszonych komisarzy lubelskich i łukowskich wezwanie, „aby nie tracąc chwili jednej pod odpowiedzialnością osób i majątków” wysłali przez dozorców wezwania do obywateli o ściągnięciu poboru i podatków. Termin zebrania podatków wyznaczono na dziesięć dni, a rekruta na pięć dni. Tego dnia doszły wiadomości, że Suworow gotuje się do zajęcia Kobrynia. Z polecenia Kościuszki gen. Mokronowski miał się udać do Grodna, ale przed odjazdem wydał rozkaz gen. Sierakowskiemu, aby wyszedł z Terespola w kierunku Kobrynia w celu powstrzymania Suworowa. Tego dnia nad Newą dowiedziano się, że król pruski odstąpił od oblężenia Warszawy i Petersburg przeżył z tego powodu szok. Poważnie myślano już o tym, że przed nadejściem zimy stolicy Polski zdobyć się nie da. 15 września, w obozie polskim pod Terespolem, o czwartej rano otrąbiono pobudkę i za godzinę rozpoczęto marsz do Brześcia i Kobrynia. Sierakowski nie wziął całej dywizji, pozostawiając na miejscu mniej sprawne oddziały. Łącznie wyszło 5 batalionów piechoty, 13 szwadronów jazdy i 26 dział, w sumie ok. 4000 tys. żołnierzy. Gen. Sierakowski jeszcze nie wiedział, że maszeruje mu na pomoc grupa z Warszawy. A tymczasem gen. Kniaziewicz był już 40 km na wschód od Warszawy.

W wydanej 48 lat temu popularnej jego biografii Karol Koźmiński pisze, że szedł prosto jak strzelił na Mińsk, Kałuszyn, Siedlce. Nie wydaje się to być zgodne z prawdą, bo tego dnia gen. Kniaziewicz był w Stanisławowie. Maszerował więc starym traktem na Stanisławów – Liw – Chodów. Człowiek ten miał nietypowy życiorys. Urodził się w Kurlandii. Matka pochodziła z rodu baronów Korffów, dawnych kawalerów mieczowych i zmarła młodo. W domu mówiło się tylko po niemiecku. Gdy ojciec przeniósł się do Warszawy, oddał syna do Szkoły Rycerskiej. Dopiero w tej szkole młody Karol nauczył się mówić po polsku i zrozumiał, co to jest patriotyzm. Do podstawowych obowiązków kadeta należało bowiem „Ojczyznę swą kochać i jej dobro nade wszystko i sposobić się do wypłacenia jej długu obywatelskiego, cenić swój honor, mieć przed oczyma miłość Boga i przywiązanie do religii katolickiej”. Dozgonną wdzięczność zachował wychowanek wobec późniejszego właściciela Siedlec, komendanta Szkoły Rycerskiej Adama Kazimierza Czartoryskiego. Wyraził to później w słowach „Od Ciebie Mości Książę być się uczyłem Polakiem”. Prawdziwą karierę od stopnia porucznika zrobił dopiero w powstaniu kościuszkowskim.

16 września gen. Sierakowski stanął 4 mile od Brześcia, we wsi Krupczyce. Rozkazał żołnierzom zająć pozycje obronne i oczekiwał Suworowa. Tego dnia w Łukowie pełnomocnik Tomaszewski wysłał oficera po odbiór kantonistów. Ponieważ starosta Dłuski, stojący na czele powstania łukowskiego nie dawał sobie rady ze szkoleniem rekrutów, sprawę tę przejął od niego płk Walenty Kwaśniewski. Do 16 września stan jego batalionu wolonterów wynosił już ok. 300 ludzi (część z nich otrzymała i przesiadła się na konie). 17 września, gdy Kniaziewicz zbliżał się do Siedlec, Suworow zaatakował Sierakowskiego pod Krupczycami. Mimo że Polacy mieli trzykrotnie mniejsze siły, przez siedem godzin dzielnie stawiali opór i wycofali się w zupełnym porządku. 18 września o godz. 5.00 rano powrócono do Terespola. Tego dnia gen. Kniaziewicz był już w Siedlcach. Miasto było mu bliskie i znane, gdyż w latach 1792-93 stacjonował tu wraz z regimentem fizylierów. Księżna Ogińska chciała go serdecznie przyjąć, ale bardzo się spieszył i jeszcze tego dnia podjął marsz do Mordów. Było to jego pierwsze dowodzenie samodzielnym oddziałem. Tak przemożna chęć działania i miłość Ojczyzny doprowadzi go w przyszłości na wyżyny sławy, a nazwisko zostanie uwiecznione na Łuku Triumfalnym w Paryżu. Jego marsz przez Podlasie stał się symbolem ofiary z życia i marszu dla świętej sprawy.

Józef Geresz