
Matka Boża wyprasza cud potrzebującym
Wzięło w nim udział ok. 600 osób: zelatorów i zelatorek z dekanatów: łaskarzewskiego, garwolińskiego, żelechowskiego, ryckiego i osieckiego. Spotkanie rozpoczęło zawiązanie wspólnoty, po czym proboszcz ks. kan. Jan Spólny scharakteryzował gończycką parafię. Dużo miejsca poświęcił Grobowi Dzieci Utraconych znajdującemu się na miejscowym cmentarzu. W 2020 r. pochowano w nim 640 dzieci zmarłych w wyniku aborcji lub poronień. - Coraz więcej ludzi tu przybywa: świeccy, księża, nawet kilku biskupów. Przyjeżdżają ludzie, którzy nie mogą mieć dzieci, ale też ci, którzy zmagają się z syndromem poaborcyjnym - podkreślał.
Wskazał na trzy etapy w wychodzeniu z tej ciężkiej choroby duszy. Najpierw jest to prośba do Pana Boga o przebaczenie i dobrze odbyta spowiedź. Kolejny to zwrócenie się do utraconego dziecka z prośbą o przebaczenie, nadanie mu imienia i odbycie duchowego chrztu. Najtrudniejsze jednak staje się przebaczenie samemu sobie i tym, którzy skłonili do aborcji. – Przebaczenie jest drogą do jedności z Panem Bogiem. Ważne jest też wynagrodzenie, np. duchowa adopcja dziecka poczętego, dzięki której można ocalić wiele dzieci – podsumował ks. J. Spólny.
Widoczne owoce peregrynacji
Zelatorka diecezjalna KŻR Agnieszka Chudzik mówiła o widocznych już dziś owocach peregrynacji relikwii bł. Pauliny Jaricot w diecezji siedleckiej. – Ks. Maciej Będziński, krajowy dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych, podkreślił niedawno, że peregrynacja w naszej diecezji jest szczególna – mówiła. Podziękowała kołom za wspieranie misji. – W ubiegłym roku zebraliśmy ponad 230 tys. zł, co było wielką pomocą dla misjonarzy z naszej diecezji. W przekazywaniu ofiar do Papieskich Dzieł Misyjnych zajmujemy jako diecezja czołowe miejsce – dodała. Wyraziła też wdzięczność za ofiary złożone w czasie peregrynacji relikwii bł. P. Jaricot, dzięki którym możliwy był zakup tabernakulum do kaplicy w Tanga w Tanzanii.
Cud na stepach Kazachstanu
Świadectwem pracy misyjnej podzielił się ks. Wojciech Matuszewski, który ponad 25 lat spędził na misjach na Wschodzie. Ostatnią jego placówką było sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju w Oziernoje w Kazachstanie znane z wydarzeń w 1941 r., kiedy miał tu miejsce „cud ryb”. – Oziernoje jest wioską powstałą na stepie w 1936 r. w wyniku zesłania przez Stalina Polaków z Podola. Miało to być miejsce śmierci. Nikt z zesłańców nie wierzył, że przeżyje. Nikt nie marzył, że zobaczy księdza ani że będzie mógł tam uczestniczyć w codziennej Mszy św. Zesłańcom pozwolono zabrać ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy; okazało się, że każdy z nich wziął ze sobą różaniec – mówił ks. Wojciech. Wskazywał, iż ich sytuacja była tragiczna: zostawiono ich w środku stepu, bez żywności, narzędzi, odzieży, w klimacie, w którym temperatury zimą dochodzą do minus 50 st. – Radzili sobie, jak mogli, ale marzec 1941 r. okazał się dramatyczny; silny mróz i brak żywności zbierał śmiertelne żniwo. To właśnie wtedy, mimo surowego zakazu modlitwy, zaczęli modlić się nocami na różańcu o ratunek przed śmiercią. 25 marca, w uroczystość Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, ziemia skuta lodem zaczęła gwałtownie rozmarzać, tworząc wielkie rozpadlisko, które wypełniła woda. Powstało ogromne jezioro i wbrew zdrowemu rozsądkowi pojawiła się w nim nagle wielka ilość ryb. W ten sposób zesłańcy zostali uratowani – opowiadał misjonarz. Dziś w Oziernoje jest niewielkie sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju. Najpierw wybudowano tu kościół, potem utworzono parafię. Matka Boża została ogłoszona patronką Kazachstanu i Środkowej Azji. Swój klasztor mają tu siostry karmelitanki. W Oziernoje znajduje się również jeden z 12 ołtarzy wieczystej adoracji w intencji pokoju na świecie. Jest to inicjatywa „12 gwiazd w Koronie Maryi Królowej Pokoju”, w którą włączone są też takie miejsca jak Jerozolima czy Kibeho.
Różańcowe świadectwa
Był też czas na świadectwa. Ewa Nowina-Konopka, redaktor naczelna „Naszego Dziennika”, mówiła o roli modlitwy różańcowej w jej życiu: – Dla mnie Różaniec jest bronią. Kiedy przychodzą trudne chwile – czy to w życiu osobistym, czy w życiu naszego narodu – pamiętajmy o tej broni. Powinniśmy z miłością modlić się za naszych wrogów, ale nie poddawać się. My jesteśmy na ziemi Kościołem walczącym – podkreślała. Sygnalizowała też, w jaki sposób modlitwa towarzyszy życiu jej rodziny, jak i pracy dziennikarskiej, szczególnie gdy trzeba pisać o trudnych sprawach Kościoła.
Z kolei Marian Kosiec opowiedział, jak odkrył modlitwę różańcową, kiedy na chorobę Alzhaimera zachorowała jego żona. Sytuacja zmusiła go do oddania jej do specjalistycznego ośrodka leczniczego. – Nie mogłem spać, cierpiąc z tego powodu. Któregoś razu wziąłem do ręki różaniec. Poczułem ulgę i od tego czasu odmawiam go codziennie – zaznaczył. Dodał, iż rozważania różańcowe i wskazówki w nich zawarte bardzo przemawiają do jego stanu ducha. – Najważniejsze jest to, by powtórzyć za Maryją: „Oto Ja służebnica Pańska”, a następnie za Jezusem: „nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” – podsumował.
Centralnym punktem spotkania była Msza św. pod przewodnictwem ks. prałata Sławomira Niewęgłowskiego, dziekana dekanatu łaskarzewskiego. Po wspólnej agapie uczestnicy spotkania udali się procesyjnie na cmentarz, by modlić się przy Grobie Dzieci Utraconych.
Małgorzata Kołodziejczyk