Kościół
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Matka niewidomych i widzących

Choć z ludzkiej perspektywy utrata wzroku w wieku 22 lat jest tragedią, dla Róży Czackiej była Bożą łaską, na której zbudowała wielkie dzieło. Stała się nie tylko pionierką nowoczesnych metod wychowania i pomocy niewidomym w Polsce, ale jednocześnie osobą, która, opierając swe życie całkowicie na Bogu, wywarła wpływ na wielu ludzi.

Zwrócona ku człowiekowi. Słuchająca. Patrząca tak, że rozmówca często nie wiedział, iż jest niewidoma. Emanowała Bożym pokojem i radością. A ci, którzy ją spotykali, mówili, że jest taka prawdziwa, serdeczna, uśmiechnięta, rozumiejąca. Widząca serce i duszę. Przez to już za życia była uważana za świętą. R. Czacka przyszła na świat w rodzinie arystokratycznej 22 października 1876 r. w Białej Cerkwi (obecnie Ukraina) jako czwarte i najmłodsze z dzieci hrabiego Feliksa Czackiego i Zofii z Ledóchowskich. Jej pradziadem był Tadeusz Czacki, założyciel Liceum Krzemienieckiego, natomiast stryjem, bratem rodzonym ojca, kard. Włodzimierz Czacki, dyplomata watykański, sekretarz Piusa IX i doradca Leona III. Kard. Wyszyński, mówiąc o przodkach m. Czackiej, podkreślał, że: „Przez tyle wieków ani ród Czackich, ani jego członkowie nie splamili się zdradą ojczyzny, tchórzostwem, nie splamili się czynem niemoralnym, a odznaczali się wiernością, miłością, gotowością służby, ofiary, poświęcenia Kościołowi i ojczyźnie”.

– Wyznawane w rodzinie i przekazywane z pokolenia na pokolenie wartości stały się naturalnym fundamentem, na którym dojrzewała wiara i osobowość R. Czackiej, przyszłej matki Elżbiety – podkreśla s. Alberta Chorążyczewska ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, współautorka Positio w procesie beatyfikacyjnym m. E. R. Czackiej.

 

Wzroku pani nie odzyska

Z. i F. Czaccy dbali o edukację swoich dzieci, zatrudniając najlepszych nauczycieli. Róża wyrosła na pełną wdzięku, utalentowaną młodą damę. Mówiła biegle trzema językami obcymi, grała na fortepianie, poznała wszystkie dziedziny edukacji młodej arystokratki, a także nauczyła się zarządzania majątkiem. Prawdziwą radością i pasją Róży były konie. Jej starsi bracia przyznawali, iż była znakomitą amazonką. Kochała przestrzeń i ruch, a także pokonywanie przeszkód. Kilkakrotnie spadała z konia, ale raz zdarzyło się, iż młoda klacz zrzuciła Różę tak niefortunnie, że odkleiły się w jej oczach siatkówki. Po operacji, którą przeprowadzono w Warszawie, konsylium orzekło, iż powinna szukać ratunku za granicą. Po pobycie w jednej ze znanych w zaborze pruskim klinik lekarz zapewnił, że wzrok hrabianki nie jest zagrożony. Róża wróciła zatem do bywania w świecie. ...

MD

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł