Między heroizmem a bestialstwem
Uroczystości rocznicowe odbyły się 27 września. Pierwszym punktem było odsłonięcie tablicy poświęconej wisznickim Żydom. Umieszczono ją nieprzypadkowo na tylnej ścianie budynku urzędu gminy. - To właśnie w tym miejscu znajdowała się boczna brama do getta. Napis na tablicy rozpoczyna się od cytatu: „Niech ich dusze mają udział w życiu wiecznym”. Te słowa widniały na jednej z macew odnalezionych przed laty przez śp. Aleksandra Szołuchę, dyrektora naszego liceum. Dalej czytamy: „Pamięci Żydów wisznickich oraz innych ofiar Holocaustu, zamordowanych przez Niemców w czasach zagłady, w Treblince i innych obozach, w 80 rocznicę Akcji Reinhardt. Samorząd i mieszkańcy Gminy Wisznice” - mówił podczas uroczystości wójt Piotr Dragan.
Podkreślał, że podobna tablica zostanie umieszczona także na miejscowym kirkucie, który w najbliższym czasie będzie ogrodzony. W swoim przemówieniu dziękował za przybycie licznym gościom. Wśród nich byli m.in. bp. Mieczysław Cisło, który przez dwie kadencje był przewodniczącym Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem z ramienia KEP, Tomasz Oleksy-Zborowski – kierownik Muzeum i Miejsce Pamięci w Sobiborze, historyk dr Tadeusz Doroszuk oraz rodzina ocalałej z zagłady Heleny Makaruk (Rozenwaks).
Ostatni moment
Na spotkanie zaproszono także potomków rodzin z gminy Wisznice, które ukrywały Żydów w czasie okupacji. Włodarz dziękował za przybycie państwu: Władyczukom, Zabielskim, Zającom, Furmanom, Niepogodzińskim i Haczkurom.
– Pierwsza wzmianka o obecności Żydów w Wisznicach pochodzi z 1676 r. Ich diaspora składała się wtedy ze 129 osób. Przed wybuchem I wojny światowej ludność Wisznic liczyła 3140 mieszkańców, z czego 1823 było Żydami. W 1940 r. Niemcy dokonali spisu ludności. Według pozyskanych informacji odnotowano 834 osób wyznania mojżeszowego. Polaków było wtedy ok. 1200. Do upamiętnienia wisznickich Żydów zmotywował nas T. Doroszuk. Bałem się tego trudnego tematu, ale wiem, że to ostatni moment, aby ich wspomnieć. Młode pokolenie nie ma już świadomości, jak liczną społecznością w Wisznicach byli Żydzi. Nie można pozwolić, by fakt dotyczący ich obecności został wymazany z naszej pamięci – podkreślał P. Dragan.
Wdzięczna Polakom
Tablicę odsłonił Stefan Makaruk wraz z córkami. Po uroczystym akcie zabrał głos. Opowiadał o swojej mamie Helenie, która do wisznickiego getta trafiła razem z rodzicami z Mławy. W momencie jego likwidacji miała 18 lat.
– Dziś moja mama ma 101 lat i jest chora na Alzheimera. Mieszkając w getcie, uciekała do mieszkańców Wisznic. Pracowała u nich w zamian za jedzenie dla siebie i swoich bliskich. W momencie likwidacji przebywała u państwa Władyczuków. Kiedy dowiedziała się o tym, co ma się stać, natychmiast chciała wracać do rodziców. Pani Władyczuk zatrzymała ją i nie wypuściła z domu. Dzięki temu dziś mogę być w Wisznicach – wspominał pan Stefan.
Dopowiadał, że traumatyczne wojenne przeżycia bardzo mocno odcisnęły się na jego mamie.
– Bojąc się o naszą przyszłość, całkowicie zerwała z żydowskim wyznaniem. Wychowała nas w wierze katolickiej. O tym, że jestem Żydem, dowiedziałem się, będąc już dorosłym człowiekiem. Mama całym swoim życiem zaświadczała o wdzięczność względem Polaków. Zawsze dopisywało jej szczęści i miała pieniądze. Pamiętam, że przychodzili do niej różni ludzie, prosząc ją o pożyczki lub wsparcie. Nikomu nie odmawiała. Kiedy pytałem, dlaczego daje pieniądze obcym osobom, mówiła: „Synku, bo ja kocham ludzi” – opowiadał S. Makaruk.
Wyczytane imiona
W trakcie uroczystości głos zabrał także bp M. Cisło. Hierarcha przypominał, że nasza ziemia przez lata była wspólnym domem dla Polaków i Żydów.
– Pisarz Konstanty Michalski w swojej książce zauważył: „Człowiek to istota zawieszona między heroizmem a bestialstwem”. Historia zagłady Żydów zrodziła się z bestialstwa inspirowanego przez obłąkańczą filozofię sięgającą jeszcze Fryderyka Nietzschego, mówiącą o nadludziach i podludziach. Naród żydowski był skazany na całkowitą zagładę. Pamiętajmy, że Żydzi są naszymi starszymi braćmi w wierze, że chrześcijaństwo wyrosło z judaistycznych korzeni i każda forma antysemityzmu jest grzechem ciężkim – zaznaczał bp M. Cisło. Na końcu swojego wystąpienia odmówił w intencji pomordowanych Żydów Psalm 130. Potem Psalm 23 odczytał wisznicki dziekan ks. kan. Jan Pieńkosz.
Kolejnym punktem obchodów było przejście wzdłuż ulic, między którymi mieściło się getto. W trakcie przemarszu dr T. Doroszuk wskazywał, gdzie w Wisznicach mieściła się bożnica i mykwa (rytualna łaźnia). Wspominał też o warunkach, jakie panowały w getcie. W trakcie przemarszu czytano imiona i nazwiska żydowskich mieszkańców Wisznic, którzy zginęli w obozach.
Za drutami
Wiszniccy Żydzi mieszkali w okolicach rynku. Tu, wzdłuż głównej ulicy, mieli swoje zakłady rzemieślnicze i sklepy. Budynki mieszkalne mieściły się na tyłach. Tutejsza żydowska gmina posiadała drewnianą bożnicę, mykwę, rzeźnię rytualną, szkołę wyznaniową, przytułek i kirkut. Polacy powszechnie korzystali z usług osób wyznania mojżeszowego. Często zaglądali do ich sklepów, zakładów krawieckich i szewskich, wyszynków oraz kramów. Te pokojowe współżycie zniszczyła II wojna światowa i okupacja. Niemcy pozbawili Żydów pozycji i statusu społecznego. W ramach represji konfiskowali ich majątki, zakazali kultu, zamknęli bożnicę i zniszczyli kirkut, nakładali też wysokie kontrybucje. Potem kierowali Żydów do przymusowej pracy. W maju 1940 r. zabrano im krowy, konie i wozy. Budowę getta rozpoczęto 22 września tego samego roku. Zamkniętą dzielnice zorganizowano w obrębie ulic Krótkiej, Fabrycznej, Żabiej i Rowińskiej.
– W getcie było kilkanaście domów mieszkalnych, w których łącznie znajdowało się 50 izb. W szczytowym momencie żyło w nich ok. 2. tys. osób. Dzielnica była otoczona kolczastym drutem, głębokim rowem i wałem z urobku utworzonego z kopania rowu. Brakowało tam studni, dlatego wodę dowożono beczką na jednokółce. Do celów pozaspożywczych korzystano z wody na tzw. glinkach. W getcie funkcjonował tylko jeden publiczny szalet. Początkowo do getta można było swobodnie wejść, więc Polacy dalej korzystali z usług żydowskich rzemieślników. Potem wstępu zabroniono. Mieszkańcy dzielnicy mogli ją opuszczać tylko za okazaniem przepustki – wyjaśniał T. Doroszuk.
Głód i choroby
W grudniu 1940 r. do Wisznic przywieziono ponad 900 Żydów z Mławy. Skierowano ich do getta. Miejscową ludność wyznania mojżeszowego odesłano do swoich domów, aby na powrót zgromadzić ich w getcie w lutym 1942 r. W izolowanej przestrzeni panowały głód, choroby i śmierć. Jakakolwiek pomoc ze strony Polaków była surowo zabroniona.
– Bożnica stała na terenie dzisiejszej masarni. Została spalona przez samych Żydów. Decyzję o podpaleniu podjęto po tym, gdy Niemcy postanowili urządzić w świątyni pralnię. Żydzi w ten tragiczny sposób chcieli zapobiec profanacji. Zdjęcia z getta mamy dzięki odwadze Edwarda Michalczuka, który pracował w miejscowym zakładzie fotograficznym Jana Koca. Niemcy wywoływali tu swoje fotografie, a E. Miszczuk po kryjomu robił odbitki. Niestety został aresztowany przez NKWD. Większość zdjęć została po tym wszystkim zniszczona przez jego krewnych – opowiadał historyk.
Wisznickie getto zlikwidowano 12 sierpnia 1942 r. Jego mieszkańców deportowano do obozu tranzytowego w Międzyrzecu Podlaskim, a stamtąd wywieziono do Treblinki, gdzie zginęli w komorach gazowych. Ok. 120 Żydów, którym kazano wykonywać usługi na potrzeby wojska, w listopadzie tego samego roku zaprowadzono do Dubicy i rozstrzelano nad rzeką Zielawą.
Zainteresowanych projektem „Upamiętnienie likwidacji getta w Wisznicach” odsyłamy do filmu „Żydzi w Wisznicach”, dostępnego na kanale YT i strony internetowej:
https://pamietamyogetcie.gokiowisznice.pl.