Komentarze
Między psem a wilkiem

Między psem a wilkiem

Gdyby wziąć pod uwagę współczesną wiedzę biologiczną lub też rozważania na temat „wielości płci kulturowych”, przedstawiony w tytule dylemat stałby się bezwartościowy. Jednakże zawarta w nim dychotomia dotyczy czegoś zupełnie innego.

To najbardziej podstawowy dylemat moralny. Kim mam być lub kim chcę być? Wilkiem czy psem? Jedno i drugie stworzenie posiada własną wartość i własne piękno. Najlepiej świadczą o tym nasze emocje, gdy z lubością głaszczemy domowego pupila lub też ze strachem myślimy o ewentualnym spotkaniu z panem leśnych kniei. Obie emocje zawierają znaczną dozę szacunku. A jednak wspomnienie „Ballady pozytywnej” Jacka Kaczmarskiego wyraźnie pokazuje różnicę pomiędzy oboma stworzeniami. To różnica pomiędzy wolnością i zaakceptowaną niewolą. Dylemat pomiędzy szyją bez obroży w permanentnej niepewności swojego losu a akceptacją łańcucha przy budzie z gwarancją pełnej miski. W tyle głowy majaczy pewna myśl, iż być może taki dylemat jest cokolwiek fałszywy, ale codzienność coraz bardziej przekonuje mnie, że zawarta w nim treść - prawdziwa.

Ten tydzień przyniósł szereg wieści o odejściach z rządu urzędników zajmujących stanowiska ministerialne i wiceministerialne. Oczywiście, najwięcej społecznego odzewu niosła rezygnacja ministra zdrowia. Nie tylko w kontekście podejmowanych działań przygotowujących do przewidywanej drugiej fali pandemii (choć mam nieodparte wrażenie, iż jej pojawienie uzależnione jest od wyników wyborów w Stanach Zjednoczonych albo też od zachowań rynku światowego), ale chyba bardziej w kontekście pewności zdrowotnej naszych obywateli oraz podważanej ostatnio sensowności działań ochronnych w czasie pierwszej fali pandemicznej. I nawet jeśli z determinacją lwicy bronić będziemy ich zasadności, to samego faktu krytyki nie sposób pominąć, ani też z łatwością tę krytykę deprecjonować. Minister Łukasz Szumowski, dzięki w miarę dobremu przekazowi medialnemu, w opinii publicznej stał się symbolicznym gwarantem ochrony zdrowia Polaków. Nawet zacięci jego krytycy temu przeświadczeniu Polaków zaprzeczyć nie mogą. Oczywiście, przesadne „uwielbienie” dla jego poczynań nie przysporzyło mu zwolenników (słynne już kazanie pewnego biskupa o „nowych ewangelistach”), może jednak być odczytane jako przyczynek do postrzegania pozytywnego. Sama jednak dymisja stanowi zagwozdkę. Znam wszystkie tłumaczenia istniejące od wtorku w przestrzeni publicznej, jednak nie stanowią one dla mnie wystraczającego uzasadnienia. Zmęczenie, potrzeba wdrażania nowych, świeża krew w resorcie etc. nie są wystarczającym dla mnie uzasadnieniem. A to powoduje stawianie pytań, z których zapowiadana rekonstrukcja rządu jest chyba najważniejsza. Odchodzenie z ministerialnych stanowisk ludzi sprawdzonych zarówno w pracy, jak i w zwarciach medialno-politycznych, powoduje zasadność pytania o cele owych zmian. Słabością PiS, co już wcześniej wskazywałem, był rozbuchany etatyzm, w którym urzędnicza brać miała zastępować wolność obywateli. To opieranie się na biurokratycznej armii, która skutecznie przetrwała wszystkie zmiany polityczno-ideologiczne w naszym kraju, powodowało nieustanną konserwację urzędników niższego szczebla, dla których dylemat pomiędzy wolnością a niewolą (zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i ogólnospołecznym) jest po prostu bajką. Oni wszak nie rozróżniają pomiędzy carską gubernią, komunistyczną republiką, polskim województwem czy też europejskim regionem. Dla nich wsio rawno. Na tym właśnie wykładała się każda polska władza po 1989 r., jak bez przymierzania każdy interes na wkopanym kablu w filmie „Pieniądze to nie wszystko”.

 

Logika wolności

Przypadek ministra Szumowskiego zapewne ukaże jeszcze niejedno, ale pośród tego przyniesie dodatkową falę zmasowanej krytyki jego osoby i poczynań. Pozbawiony tarczy ochronnej w postaci premiera, rządu i rządzącej partii, będzie doskonałym kąskiem dla wszelkiej maści krytyków zmian w Polsce. To jednak może stać się przyczynkiem do rozpoznania (być może tylko dla nielicznych) istoty samej wolności, o ile dymisja ministra była w pełni jego wolną decyzją. Wolność jednostki w dzisiejszej mentalności najczęściej utożsamiana jest z przysługującymi jej uprawnieniami lub przywilejami. Tymczasem zasadnicze dla mnie znaczenie wiąże wolność z odpowiedzialnością, tzn. z umiejętnością przyjęcia wszystkich konsekwencji mojego działania. Niezależność od czynników zewnętrznych nie jest zawarta tylko w braku ich wpływu w czasie procesu decyzyjnego (co z natury jest w ogóle niemożliwe, bo każda decyzja zawiera w sobie motywację związaną z jakimś oglądem świata), lecz zawiera się przede wszystkim w tym, że nie mam lęku przed przyjęciem konsekwencji wszelakich mojego działania. Rozumnie poznany cel powoduje, iż nie interesuje mnie krytyka ze strony cioci Zosi czy wujka Lutka. Parodię rozumienia wolności pokazała nam ostatnio zadyma zwolenników sodomistycznego ujęcia świata, którzy najpierw łamali prawo, a potem płakali nad uciemiężeniem, gdy prawo wobec nich egzekwowano. Postawa ministra Szumowskiego, a także jego zaplecza politycznego może stać się doskonałym punktem wyjścia do ukazania i uprawomocnienia w mentalności społecznej zdroworozsądkowego rozumienia wolności. Rozumienia, którego potrzeba nie tylko w przestrzeni publicznej, ale i w innych obszarach ludzkiego życia, także formacji religijnej. W tej ostatniej promowany od ponad pół wieku prymat pastoralności nad dogmatycznością jest odzwierciedleniem wspomnianego wyżej dylematu. Przyciąganie ludzi do Kościoła musi być związane z prawdą, a nie tylko ze zwykłą statystyką.

 

Będziesz mógł tylko wyć i wyć

I tylko na koniec warto wspomnieć, że fałszywe rozumienie wolności wcześniej czy później kończy się zwykłym poddaństwem. Poddaństwem, które oryginalność jednostki roztapia w tyglu wyżej stojącej społeczności. Anarchistyczne grupy są w tym przypadku najlepszym przykładem, gdyż głosząc całkowitą wolność pod przymusu państwa, społeczności, kierują się pewnymi ustalonymi dla danej grupy zasadami, które same z siebie są już prawem normującym poczynania jednostek. Niestety, o charakterze totalnym. Dlatego ewangeliczna fraza: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” jest jak najbardziej dzisiaj aktualna.

Ks. Jacek Świątek