Milczenie i mowa Maryi
- w rozmowie z o. Wawrzyńcem Marią Waszkiewiczem, misjonarzem Matki Bożej Anielskiej, rekolekcjonistą, autorem książek o tematyce maryjnej. „Bądź jak Maryja!” - często słyszymy w życzeniach. Piękny ideał! Oddajemy się Jej w matczyną opiekę, chcemy, by była naszą przewodniczką i nauczycielką. Być jak Maryja, czyli...? Proszę Ojca, jak można „zdefiniować” Matkę Boga? W jaki sposób określić ten niedościgły wzór świętości?
Najświętsza Panienka jest pełna paradoksów, bo - z jednej strony - oczywiście ma pani rację: jak można Ją zrozumieć? Trzeba by pojąć sens dwóch słów: „Matka” i „Bóg” - słów, w których zawiera się największa miłość ziemi i nieba.
Z drugiej jednak strony – ten niedosiężny ideał wydaje się nam tak bardzo bliski! Maryja jest tak bardzo uniwersalna: arystokratka z królewskiego rodu, a zarazem bardzo uboga; dziewica i matka, wzór osób konsekrowanych i żyjących w małżeństwie. Ona najdoskonalej wcieliła w życie to, co zalecał swoim wychowankom św. Jan Bosko: czynić z niezwykłą miłością rzeczy najzwyklejsze. Takie było Jej życie i w tym możemy – i powinniśmy! – Ją naśladować, oczywiście bez absurdalnej ambicji dorównania Niepokalanej.
O Maryi czytamy na kartach Ewangelii. Jesteśmy z Nią w scenie Zwiastowania i Nawiedzenia, w grocie Betlejem – przy narodzinach Jej Syna i pod Jego Krzyżem. A jednak słowa św. Łukasza o Matce Bożej: „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu”, niezmiennie nas intrygują, a przy tym wywołują niedosyt. Zastanawiamy się, co też mogła myśleć młoda Miriam, słysząc, że będzie Matką Syna Bożego? Co czuła, towarzysząc Mu na drodze krzyżowej? Skoro mamy Ją naśladować – proszę o podpowiedź, jak wejść w Jej myślenie i odczuwanie? W jaki sposób możemy próbować przenikać tajemnicę Jej serca?
Na kartach Ewangelii Maryja jest bardzo małomówna – św. ...
Agnieszka Warecka