Miłosierdzie dla grzesznika
Jestem grzesznikiem. Wśród wielu słów, jakie możemy wypowiadać na swój temat, te zawsze i na pewno będą prawdziwe. I nie chodzi tu o wtrącanie kogokolwiek w poczucie winy, tylko o stanięcie w prawdzie. Miłosierdzie Boże i jego działanie nie polega na udawaniu, że grzechu nie ma, ale na jego uleczeniu. A żeby uleczyć ranę, trzeba mieć odwagę pokazać ją lekarzowi.
Dlaczego grzeszymy? Bo jesteśmy słabi. Bo nasza natura została skażona grzechem. Tylko Maryja – jako jedyna z ludzi – została od tej skazy zachowana. Natomiast każdy z nas musi się z tym zmagać. Łatwiej nam czynić zło, niż dobro – łatwiej burzyć niż budować, łatwiej niszczyć, niż tworzyć… Żyjemy w świecie, który jest wewnętrznie, duchowo przechylony. Słabość ściąga nas w dół. Jakikolwiek krok w górę wymaga wysiłku.
Historia upadków
Biblia jest pełna historii ludzkiego grzechu. Król Dawid – tak szczodrze obdarowany przez Boga – splamił swe sumienie pożądaniem, cudzołóstwem, a następnie zabójstwem. Piotr Apostoł mimo swych deklaracji i obietnic trzykrotnie, pod przysięgą wyparł się Jezusa. Upadli, mimo że kochali. Ale ich miłość była słaba, skażona, oparta na ludzkim sposobie myślenia i emocjach. Upadali, bo w pewnym momencie pozwolili, by w ich życie wkradł się nieład. Dawida grzech dopadł w momencie bezczynności – gdy jego żołnierze walczyli, on sam nudził się w pałacu. Piotr upadł, bo nie potrafił czuwać w Ogrójcu z Jezusem. Zło niepokonane na modlitwie zawsze poddaje nas pustce moralnej. W tej pustce szybko pojawia się coś, co ją chce wypełnić. ...
Ks. Andrzej Adamski