Region
Minister w archiwach bezpieki?

Minister w archiwach bezpieki?

Pomówienie i wyjątkowa nieuczciwość - tak działacze siedleckiej opozycji niepodległościowej komentują informacje dotyczące pojawienia się nazwiska ministra energii w dokumentach Służby Bezpieczeństwa.

Krzysztof Tchórzewski w 1980 r. pracował jako kontroler robót energetycznych Oddziału Zasilania Energetycznego PKP Siedlce. Był jednym z założycieli Solidarności w PKP węzeł Siedlce, a od listopada 1981 r. pełnił funkcję przewodniczącego Oddziału Siedlce NSZZ Solidarność. W stanie wojennym współdziałał z organizacjami charytatywnymi współpracującymi z Kościołem oraz uczestniczył w kolportażu prasy opozycyjnej.

O rzekomej współpracy Krzysztofa Tchórzewskiego z komunistyczną bezpieką poinformowała Gazeta Finansowa. Tygodnik opublikował ksero odtajnionego przez Instytut Pamięci Narodowej dokumentu, na którym z jednej strony widnieją dane obecnego ministra energii (imiona rodziców, adres zamieszkania, nazwa zakładu pracy), a z drugiej notka o treści: „Pismem (…) z dnia 26.06.1984 r upoważniony do prac tajnych” oraz pieczątka z adnotacją „Zarejestrowano” w sekcji „C” Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych Siedlce pod nr 690/m dn. 29.06.84 r. Na stronie jest także pieczątka kierownika sekcji zabezpieczenia operacyjnego KWMO w Siedlcach. Według „GF” dokument ma stanowić dowód na kontakty ministra ze Służbą Bezpieczeństwa, chociaż tygodnik nie przesądza o ich charakterze.

Sprawa powielacza

K. Tchórzewski w 1980 r. pracował jako kontroler robót energetycznych Oddziału Zasilania Energetycznego PKP Siedlce. Był jednym z założycieli „Solidarności” w PKP węzeł Siedlce, a od listopada 1981 r. pełnił funkcję przewodniczącego Oddziału Siedlce NSZZ „Solidarność”. W stanie wojennym współdziałał z organizacjami charytatywnymi współpracującymi z Kościołem (był członkiem Diecezjalnego Komitetu Charytatywnego Diecezji Siedleckiej) oraz uczestniczył w kolportażu prasy opozycyjnej. Przez trzy lata stanu wojennego dostarczał papier lokalnym wydawnictwom, który wcześniej zdeponował u sióstr sakramentek.

Na rzekomą współpracę aktualnego ministra energii z SB mogłoby rzekomo wskazywać zdarzenie z drugiego dnia stanu wojennego. Jak wynika z odręcznie sporządzonej notatki MO, z siedleckiego oddziału „Solidarności” na milicje trafił powielacz. Dostarczyli go tam dwaj solidarnościowi działacze – Marek Biały i Krzysztof Tchórzewski. Sprawę zna Tomasz Olko, działacz Solidarności i prezes zarządu Fundacji Gazety Podlaskiej, która od ponad dziesięciu lat prowadzi działalność badawczą mającą na celu przywrócenie pamięci o siedleckiej opozycji niepodległościowej oraz ujawnienie tajnych współpracowników komunistycznej bezpieki z terenu dawnego województwa siedleckiego. – Według mojej wiedzy powielacz przeniesiono z siedziby Solidarności na ul. Kochanowskiego do sióstr sakramentek przy ul. Rawicza w Siedlcach. Jeden z konfidentów poinformował o tym bezpiekę. Do jej siedziby wezwano Krzysztofa Tchórzewskiego i Marka Białego. Usłyszeli: „Panowie, albo oddajecie powielacz, albo wejdziemy do sióstr sakramentek”. Przekazując urządzenie, dokonali lepszego wyboru, dzięki ich decyzji nie doszło do sprofanowania zakonu. Ja na ich miejscu zrobiłbym to samo – wyjaśnia T. Olko.

W zainteresowaniu służb

Później M. Białego aresztowano i więziono, z kolei K. Tchórzewski nie był ani internowany, ani nie siedział jako więzień polityczny. – W związku z tym w przestrzeni publicznej krążyły jakieś niedomówienia. Jednak sugestie, że Krzysztof współpracował z SB, to wyjątkowe plugastwo – mówi Bogusław Olszewski, działacz Solidarności, który pracował z K. Tchórzewskim na kolei. – Przeżyliśmy najtrudniejsze lata, współdziałając. Był taki okres, kiedy Krzysztof, wówczas naczelnik zakładu energetycznego na PKP, nie mógł być tak aktywny, jak większość z nas, z bardzo oczywistych względów – był w sposób specjalny nadzorowany – tłumaczy B. Olszewski. I stwierdza: – Co do jego pryncypiów, jego zaangażowania, szczerości działania – nie mam żadnych wątpliwości.

Podobne zdanie o Tchórzewskim ma T. Olko. – Nie byłem wielkim przyjacielem Krzyśka. Zadałem sobie jednak trud i sprawdziłem dokumenty SB bardzo dokładnie, bo krążyły różne plotki. Mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że w aktach bezpieki nie ma nic na jego temat, nie mógł być konfidentem – stwierdza prezes Fundacji Gazety Podlaskiej. – K. Tchórzewski był w zainteresowaniu służb. Tajni współpracownicy musieli raportować na jego temat. Jedyne ślady to karta osobowa w biurze „C” MSW, gdzie wszyscy byli rejestrowani i znajdowały się dane osobowe oraz dotyczące rodzin. Jeżeli doszłoby do jakiejkolwiek współpracy z SB, to przez grupę, która ze mną bada akta, byłoby to niewątpliwie odnalezione. Nie ma nic, co by negatywnie rzutowało na jego osobę – stwierdza T. Olko. I dodaje, że pierwszym, który zweryfikował K. Tchórzewskiego, był w 1992 r. Antoni Macierewicz.

Przez kilka lat na tajnego współpracownika był za to rozpracowywany brat K. Tchórzewskiego – Jerzy. – Po paru latach SB, widząc, że nic od niego nie wydobędzie, zaprzestała działań – informuje T. Olko i na dowód pokazuje decyzję o zaniechaniu rozpracowywania J. Tchórzewskiego. Znalazła się w niej informacja, że odmawiał udzielania informacji, ponieważ jego brat był przewodniczącym siedleckiej Solidarności.

Zaangażowany w działalność opozycji

Obaj działacze siedleckiej Solidarności podkreślają zaangażowanie K. Tchórzewskiego w działalność opozycji niepodległościowej. – Pamiętam go z lat 80, może nie działał na „pierwszej linii”, nie rzucał się w oczy, ale niezbitym faktem jest to, że pomagał załatwiać papier, pożyczał swojego poloneza do różnego rodzaju wyjazdów, sam m.in. woził rodzinę do więzionego Marka Białego. Pamiętam, jakie miał kłopoty, kiedy użyczył kolejowego sprzętu do budowy ołtarza na Boże Ciało przy katedrze – opowiada T. Olko. – Jak nie byłem sympatykiem Krzysztofa, tak w tej chwili znam go lepiej i uważam za jednego ze swoich przyjaciół. Jest osobą bardzo uczciwą, słowną – dodaje. Na dowód swoich słów pokazuje m.in. ksero certyfikatu wystawionego przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego o dopuszczeniu K. Tchórzewskiego do informacji niejawnych NATO.

– Krzysiek nie mógł być na fali szczytowej ze względu na sprawowaną funkcję, co jednak nie wpływało na jego zaangażowanie chociażby w organizację pierwszej pielgrzymki kolejarzy do Częstochowy – dodaje B. Olszewski, który zajmował się dystrybucją prasy podziemnej. Działacz „S” odnosi się także do dokumentu upublicznionego przez „Gazetę Finansową”. – Nie było kiedyś Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a K. Tchórzewski został pełniącym obowiązki naczelnika działu energetycznego i musiał mieć dostęp do informacji niejawnych. Chodziło o kwestie bezpieczeństwa na kolei, wypadków. Stąd sugestia, że współpracował z SB. Tymczasem jako zwierzchnik musiał mieć tego typu zaświadczenie. Nie wynikało to z żadnego podpisania dokumentu o współpracy – tłumaczy B. Olszewski.

Nie bronić, ale świadczyć prawdę

Skąd zatem sugestie dotyczące rzekomych kontaktów ministra energii ze Służbą Bezpieczeństwa?

– Te pomówienia mogą wynikać z kilku kwestii. Minister energii nadzoruje ważne spółki energetyczne: Lotos, Orlen. To sól w oku grupy osób, która została oderwana od koryta. Będą używali wszelkich środków, żeby daną osobę pomówić. Niestety, jeśli mówimy na kogoś coś złego i dobrego, to wiadomo, że większość ludzi uwierzy w to, co złe – tłumaczy T. Olko. – Po drugie mamy w Siedlcach kilku pieniaczy, a właściwie jednego, który pierwszy uciekł zagranicę, a teraz robi z siebie wielkiego działacza. Jego wrogami są wszyscy, którzy nie chcą potwierdzić jego wersji – uzupełnia. – Jest grupa adwersarzy, którzy zamiast cieszyć się, że mamy kogoś na wysokim stanowisku, osobę wyeksponowaną w skali kraju, odpowiedzialną za niesamowicie strategiczny resort, próbują znaleźć jakieś haki – dodaje B. Olszewski. I podsumowuje: – Nie jesteśmy po to, żeby bronić Krzyśka, bo sam się obroni, ale żeby świadczyć prawdę.

Kinga Ochnio