Miny na polach
Okazuje się, że ziemia w naszym regionie wciąż kryje sporo wojennych pozostałości. Na początku kwietnia niewybuch znalazł rolnik z Kolembród (gm. Komarówka Podlaska). 19 kwietnia mieszkaniec miejscowości Biała (gm. Radzyń Podlaski) zaalarmował policjantów, że podczas prac polowych natrafił prawdopodobnie na pocisk artyleryjski. Saperzy potwierdzili zgłoszenie. Niewypał został zneutralizowany.
W środę, 27 kwietnia, tym razem w miejscowości Brzozowy Kąt (również gm. Komarówka Podlaska) mężczyzna wyorał kolejny niewybuch. – Okazało się, że to pocisk artyleryjski z czasów II wojny światowej – mówi asp. Barbara Salczyńska-Pyrchla z radzyńskiej policji, dodając, iż niewypał został zabezpieczony do czasu przybycia saperów. Jeszcze tego samego dnia patrol rozminowania z jednostki wojskowej w Chełmie zneutralizował znalezisko. Ze statystyk wynika, że największa liczba takich odkryć ma miejsce wiosną i jesienią, kiedy na polach trwają intensywne prace.
Po pierwsze: powiadomić policję
Policjanci przypominają: znalezionych, wykopanych z ziemi niewybuchów czy niewypałów nie należy ruszać, dotykać oraz przenosić. Trzeba natomiast powiadomić najbliższy komisariat. Funkcjonariusze zabezpieczą teren, a niebezpiecznym znaleziskiem zajmą się odpowiednio przeszkoleni ludzie. – Pomimo że znajdowane przedmioty przeleżały „bezczynnie” w ziemi przez długie lata, nadal stanowią śmiertelne zagrożenie. Pod żadnym pozorem nie wolno ich dotykać ani próbować przenosić. Ważne jest również, aby do czasu przybycia właściwych służb miejsce odnalezienia niewypału zabezpieczyć przed dostępem osób nieświadomych zagrożenia – dodaje asp. B. Salczyńska-Pyrchla.
Po drugie: nie dotykać
Na to, jak duże niebezpieczeństwo stanowi znaleziony przedmiot, wpływa wiele czynników. – Z niewybuchami nie ma żartów. Pociski, które zostały wystrzelone, rzucone lub ułożone, lecz nie eksplodowały, mogą być wciąż sprawne technicznie. Wiele z nich ma zapalniki, większość także materiał wybuchowy, zazwyczaj proch lub trotyl. Dlatego czasami wystarczy niewielkie uderzenie, aby „obudzić” pocisk – tłumaczy Dawid Stec, wiceprezes Stowarzyszenia Eksploracyjnego na rzecz Ratowania Zabytków SAKWA. – Szczególnie niebezpieczne są pociski moździerzowe, ponieważ zasada działania tego typu broni wymusza stosowanie zapalników typu niezabezpieczonego. W efekcie iglica cały czas znajduje się w położeniu bojowym. Dlatego jeżeli znajdziemy jakiś pocisk, nie dotykajmy go, lecz jak najszybciej wezwijmy policję, której zadaniem jest pilnowanie znalezionej amunicji do czasu przyjazdu saperów – przestrzega.
Bywa też tak, że niektórzy, natrafiając na niewybuch, zakopują go ponownie, gdyż obawiają się, iż będą musieli zapłacić za jego wywóz i neutralizację. Tymczasem koszty ponosi gmina i to bez względu na to, czy amunicja została znaleziona na czyjejś posesji, w lesie czy w polu. Przy okazji warto pamiętać, że wydobywanie i przechowywanie ładunków wybuchowych jest zabronione. Za ich nielegalne posiadanie grozi kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Z pomocą detektorystów
Do obowiązków wojskowych saperów należy zabranie niewybuchu z pola i sprawdzenie najbliższej okolicy. Jeśli zatem istnieje podejrzenie, że na większym obszarze znajduje się więcej powojennych pamiątek, można zgłosić się do zajmujących się rozminowywaniem firm. Na terenie kraju działa ich kilka. Niestety takie usługi są dość i mogą pozwolić sobie na nie jedynie największe podmioty. Sprawdzają one głównie teren w miejscach, gdzie powstać mają m.in. autostrady. Działają jednak stowarzyszenia eksploracyjne, których członków określa się niekiedy mianem detektorystów. Posiadają oni odpowiedniej jakości sprzęt, a nierzadko w ich szeregach znajdują się także saperzy. Choć zajmują się najczęściej poszukiwaniem starych monet i innych skarbów, mogą skontrolować dany grunt i upewnić się, że nie zalega w nim żaden niewybuch, bądź zaznaczyć podejrzane miejsca. Do rolnika należy wówczas zawiadomienie policji. – Zdarzało nam się już sprawdzać, czy na danym terenie znajdują się niewybuchy – mówi D. Stec, dodając, iż Stowarzyszenie Eksploracyjne na rzecz Ratowania Zabytków SAKWA działa na terenie całego kraju i zgodnie ze statutem za swoją pracę nie pobiera pieniędzy. – Jednak osoba zgłaszająca się do nas powinna uzasadnić, dlaczego szuka pomocy – podkreśla.
Ku przestrodze
– W 2011 r. w miejscowości Głęboki Rów 57-letni mężczyzna zginął wskutek eksplozji niewybuchu, który znalazł w pobliżu swojego miejsca zamieszkania. Zamiast zawiadomić policję i odpowiednie służby, zabrał znalezisko do garażu, gdzie doszło do eksplozji.
– Pod koniec 2015 r. we wsi Piękne Łąki w mazurskiej gminie Gołdap 61-letni mężczyzna, wykonując prace przy niwelacji gruntu wokół stawu, najechał na niewybuch z czasów II wojny światowej, w wyniku czego doszło do detonacji. Rolnik zmarł w szpitalu.
MD