Miodu jak na lekarstwo
Tegoroczne zbiory miodu nie należą do udanych. Do tej pory pozyskano już miody z rzepaku i innych roślin kwitnących, m.in. z mniszka lekarskiego, rzeżuchy łąkowej i roślin sadowniczych. W ubiegłych latach, o tej porze roku, pszczelarze mieli już po kilkanaście kilogramów słodkiego płynu od jednej pszczelej rodziny. Teraz – o połowę mniej.
– Ten rok należy do bardzo słabych, a może okazać się najsłabszym w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Niektórzy pszczelarze odwiedzający nasz ośrodek, w tym sezonie nawet nie widzieli miodu – mówi Małgorzata Lewandowska, główny specjalista ds. pszczelarstwa z Ośrodka Szkoleniowo-Wystawienniczego w Grabanowie.
Niekorzystna aura…
Na tegoroczny sezon miała wpływ zła pogoda. Zima co prawda nie poczyniła większych szkód w ulach, ale późniejsze chłody i wilgoć odbiły się niekorzystnie na nektarowaniu roślin. Lipa kwitła tylko kilka dni, podobne było z akacją. Ciepłych dni, które sprzyjałyby lotom pszczół, było jak na lekarstwo. Dopiero od tygodnia mamy w miarę ustabilizowaną pogodę, niestety okres kwitnienia wielu roślin już się zakończył, więc miodu nie przybędzie. – Ten sezon był bardzo krótki. Nie odczuliśmy nawet, że się na dobre rozpoczął, a już dobiega końca. Takie warunki pozyskiwania miodu odbiją się na jego ilości i cenie – tłumaczy M. Lewandowska.
…korzystna cena
W tym roku za kilogram miodu rzepakowego i wielokwiatowego w prywatnej pasiece trzeba będzie zapłacić 20 zł, a za miody odmianowe, np. lipowy, wrzosowy czy spadziowy, nawet 10 zł więcej. Hodowcy pszczół coraz częściej rezygnuje z pośredników w obrocie miodem. Korzystne jest to zarówno dla nich, jak również dla potencjalnych odbiorców, którzy znają źródło pochodzenia produktu i mają pewność, że kupowany miód jest najwyższej jakości.
Po miód nie warto sięgać na półki marketów. Nie dajmy się zwieść niskiej cenie! Ten, który trafia do sklepów wielkopowierzchniowych, pochodzi m.in. z Chin, Indii i Białorusi. Niestety, bywa, że etykiety na słoikach wprowadzają w błąd, informując, że produkt sprowadzono z krajów UE. Importowany miód ma nie tylko słabą jakość. Może zawierać „specjalne dodatki”, m.in. ołów czy antybiotyk, stosowany w zwalczaniu wirusów u pszczół. Lepiej zapłacić trochę więcej i mieć pewność, że to, co jemy jest naprawdę zdrowe.
Pszczele problemy
Lubelszczyzna należy do jednych z najbardziej napszczelonych regionów Polski, nie oznacza to jednak, że właściciele pasiek nie borykają się z kłopotami. Do grabanowskiego ośrodka docierają sygnały o padaniu całych rodzin pszczelich. Normą jest spadek wynoszący 10%; jeśli pada więcej owadów, wtedy zjawisko zaczyna niepokoić. A zdarza się, że ginie nawet połowa pasieki. Jakie są przyczyny tego stanu rzeczy?
– Składa się na to wiele czynników. Istotnym problemem jest warroza, czyli pasożyt pszczół, który żywi się ich limfą i przy okazji roznosi różne infekcje. Ciągle pojawiają się też nowe, niebezpieczne wirusy. Niektórzy twierdzą, że zły wpływ na te pracowite owady ma telefonia komórkowa, która zakłóca ich rytm rozwojowy. Pszczołom szkodzą także środki ochrony roślin – tłumaczy M. Lewandowska. Wiadomo, że nie można dokonywać oprysku, gdy pszczoły odbywają swoje loty. Pomimo wielu szkoleń oraz informacji na etykietach środków chemicznych, rolnicy nie zawsze stosują się do tych zaleceń. Ci, którzy mają większe areały, nie mogą pozwolić sobie na opryskiwanie roślin wieczorem, kiedy pszczoły już nie latają. Zapomina się, że to właśnie od tych owadów w dużej mierze zależy wydajność plonów. Szczególnie powinni pamiętać o tym ci, którzy uprawiają rośliny miododajne. Środki ochrony rośli są przyczyną zatruć a w konsekwencji śmierci pszczół.
Idzie zima…
Pszczoły przynoszą one jeszcze nektar z chwastów, gorczycy czy facelii. Po ostatnim odwirowaniu miodu zaczną się przygotowania do zimy. Pszczelarze będą podkarmiać rodziny i sprawdzać, czy pszczele matki właściwie czerwią. – Owady muszą być silne i odpowiednio podkarmione, by wiosną mogły być aktywne. Należy też uwolnić je od wszelkich pasożytów. Kiedy w ulach nie będzie już miodu, można zastosować środki, które pomogą zwalczyć różne choroby- wyjaśnia M. Lewandowska.
Potrzebne wsparcie
Pszczelarze mogą korzystać z różnych form dofinansowania swoich pasiek. Amatorzy, czyli ci, którzy mają do 80 rodzin pszczelich, mogą ubiegać się o środki, o których jest mowa w Krajowym Programie Wsparcia Pszczelarstwa, a specjalizujący się w hodowli pszczół korzystać z programów wsparcia dla rolnictwa i np. unowocześniać swoje pasieki. Hodowcy zrzeszeni w organizacjach, związkach i stowarzyszeniach oraz grupach producenckich ubiegają się o pieniądze na konkretne działania i wydaja je m.in. na szkolenia, zakup matek pszczelich, urządzeń pszczelarskich czy leków.
Polacy zaczynają doceniać miód, szczególnie ten krajowy, jego walory odżywcze i lecznicze. Jeszcze kilka lat temu statystyczny Polak spożywał rocznie kilkanaście dekagramów miodu, teraz jemy go do 30, a niektórzy twierdzą, że nawet do 50 dkg. Bursztynowy płyn dostarcza nam przede wszystkim łatwo przyswajalnych cukrów prostych, które szybko trafiają do krwioobiegu i wzmacniają organizm. Jest dobry dla każdego, niezależnie od wieku. Zachłyśnięci ekologią, sięgnijmy po naturalną słodycz!
Moim zdaniem
Małgorzata Lewandowska, główny specjalista ds. pszczelarstwa w Ośrodku Szkoleniowo-Wystawienniczym w Grabanowie
Grabanowska pasieka powstała w 1981 r. Została przeniesiona z PGR w Rozkoszy, zarówno wyposażenie, jak i pracownicy. Na terenie ośrodka pobudowano pawilon pszczelarski i zagospodarowano nowe pasieczyska. Pierwszym kierownikiem był dr Walerian Maksymiuk.
Nasza pasieka służy przede wszystkim celom hodowlanym i dydaktycznym. Obecnie, naszym głównym celem jest zaopatrywanie w matki pszczele pszczelarzy z regionu. W sezonie pracujemy więc głównie w pasiece. Mamy tu ponad 300 ulików weselnych, w których sprawdzamy czerwienie matek. Mamy dwa pasieczyska terenowe i jedno przy ośrodku. W sezonie jesiennym produkujemy wyroby z wosku pszczelego. Przez cały rok prowadzimy też doradztwo, a zimą szkolenia dla pszczelarzy. Przygotowujemy wiele wystaw, które prezentujemy podczas imprez rolniczych. Odwiedzają nas wycieczki szkolne i grupy pszczelarzy. Współpracujemy z Instytutem Sadownictwa i Kwiaciarstwa Oddziału Pszczelnictwa w Puławach, z SGGW oraz Uniwersytetem Przyrodniczym w Lublinie.
Agnieszka Wawryniuk