Opinie
Źródło: M
Źródło: M

Misja do wypełnienia

Warszawa. Jedno z pomieszczeń Kurii Biskupiej przy Grochowskiej. Pod drzwiami kolejka. Kilku mężczyzn, jedna kobieta. Wchodzą po kolei. W ręku plik dokumentów. Kserokopie akt sądowych, zeszyty ze szczegółowymi notatkami. A w nich: dzieci widziałem ostatnio rok temu, żona nie pozwala zobaczyć się z synami, córka jest buntowana przeciwko mnie... Ojcowskie dramaty nie dają się łatwo zapomnieć. Porażają bezczelnością sądów i bezwzględnością matek.
Trudno uwierzyć, że z dnia na dzień można się tak zmienić. Jednego – podręcznikowe małżeństwo, a następnego – zaciekli wrogowie. A jednak, kiedy świat się wali na głowę, trudno myśleć racjonalnie. Brać pod uwagę przede wszystkim dobro dziecka, dzielić się rodzicielstwem, a nie tylko ochłapami – bo jak tu być ojcem, kiedy się widuje swoje dziecko raz w tygodniu przez godzinę. Zdarza się, że matkom włącza się w głowie diabełek, który nie pozwala się dogadać, każe robić na przekór, na złość, bez względu na koszty. W sądzie grają wszystkimi możliwymi kartami. Płaczą, panikują, nie przebierają w argumentach i środkach, by tylko wyjść na swoje. Odsądzają od czci i wiary, posądzają o rzeczy, które nigdy nie przyszłyby nawet na myśl. Najczęstsze argumenty, jakie padają, to te o znęcaniu się fizycznym, psychicznym bądź molestowaniu. Zdarzają się, niestety coraz częściej, posądzenia o pedofilię. – Nie zgadzamy się z wyrokami sądu, które chcą nas odseparować od naszych dzieci – powtarza prezes Centrum Praw Ojca i Dziecka Ireneusz Dzierżęga. – Jesteśmy dyskryminowani przez wymiar sprawiedliwości. ...

Edyta Daniluk

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł