Misja Jamajka
Po opuszczeniu samolotu udałem się do urzędu migracyjnego, a tam zamiast klimatyzacji były zwykłe wiatraki. Ustawione na maksa przewracały urzędnikom papiery. Nieznośny upał, powietrze wymieszane z ludzkim potem i ogromna kolejka osób chcących dostać się do kraju - to pierwsze, co zobaczyłem. Po dokonaniu wszystkich formalności wyszedłem z lotniska i natychmiast dopadła mnie grupa taksówkarzy, hotelarzy i handlarzy oferująca swoje usługi. Dopiero jak wyszedł z lotniska kolejny pasażer, zdołałem odeprzeć ich natrętny atak. Z lotniska odebrał mnie ks. Wojciech Szpylma, misjonarz pochodzący z diecezji przemyskiej, jeden z czterech polskich księży pracujących na Jamajce i jedyny w mojej nowej diecezji - Montego Bay. Wsiedliśmy do poobcieranego ze wszystkich stron samochodu i pojechaliśmy do misji. Było tak gorąco, że aż nie dało się oddychać. Termometr w cieniu wskazywał 32°C. „Na razie jest jeszcze zima” - pocieszył mnie ks. Wojtek. Nie chcę sobie wyobrażać, co będzie, jak przyjdzie lato... Jechaliśmy drogą wzdłuż wybrzeża. Z jednej strony góry porośnięte buszem, a z drugiej - Morze Karaibskie. Na skrzyżowaniach dróg i ulic stali ludzie sprzedający jedzenie, jakieś chińskie rzeczy, marihuanę czy po prostu proszący o pieniądze bezdomni.
Prawie przez siedem lat był Ksiądz misjonarzem w Boliwii. Od marca posługuje Ksiądz na Jamajce. Dlaczego akurat Karaiby?
Jamajka nie ma powołań. Przez ostatnie lata seminarium było zamknięte. Nie było chętnych do kapłaństwa. Wprawdzie w ostatnim roku seminarium zostało reaktywowane i jest w nim kilku kleryków, ale większość to obcokrajowcy z Afryki. Owszem, mieszkają w seminarium, lecz studiują teologię na protestanckich uczelniach, bo katolickich po prostu tutaj nie ma. Jakiś czas temu rozmawiałem z polskim misjonarzem z Jamajki i z ciekawości zapytałem go, czy nie potrzebują księży. Odpowiedział, że bardzo. Powiedział o mnie swojemu biskupowi i dał mu mój numer telefonu. Niemal natychmiast otrzymałem zaproszenie na Jamajkę. Biskup tłumaczył, że ma dwie parafie, w których nie ma kapłana. Poprosiłem biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdę o zgodę na wyjazd. Odpowiedź była pozytywna. I tak znalazłem się na Jamajce.
Gdyby miał Ksiądz wymienić różnice między posługą w Boliwii a na Jamajce?
W Boliwii 80% ludności to katolicy, tymczasem na Jamajce stanowią oni zaledwie 3%. Wspólnoty parafialne są tu bardzo małe, ale mam wrażenie, że ludzie czują większą odpowiedzialność za Kościół niż mieszkańcy dawnego kraju Inków. Świadczą o tym chociażby komisje, które odpowiadają za poszczególne działalności wspólnoty, np. za pomoc ubogim, przygotowanie liturgii, sprzątanie świątyni itd. Są też różnice geograficzne. ...
MD