Sport
Źródło: BZ
Źródło: BZ

Mistrzostwa na wodzie

Przez dwa dni na Międzyrzeckich Jeziorkach można było podziwiać wyścigi motorowodniaków. Tegoroczne zawody miały większą rangę od poprzednich, bo ścigający się zawodnicy walczyli nie tylko w eliminacjach do Mistrzostw Polski, ale i w Mistrzostwach Europy.

Już w piątek, 12 lipca najlepsi zawodnicy Polski i Europy zjechali na stanicę Stowarzyszenia Rozwoju Żeglarstwa. W sobotę rano rozpoczęły się pierwsze treningi, a po uroczystym otwarciu zawodów odbyły się biegi poszczególnych klas, które przerwał deszcz. Zawody kontynuowano w niedzielę. Bolidy były przenoszone na brzeg przez mechaników lub dźwigiem stawiane na wodę. Sędzią głównym zawodów był Remigiusz Nowak, a to co się działo na wodzie komentował z wieży obserwacyjnej spiker Andrzej Radomski. Mieszkańcy miasta i przyjezdni mogli oglądać wyczyny ścigających się bolidów z każdego brzegu akwenu. Najwięcej ludzi zgromadziło się na cyplu przy stanicy, gdzie ustawiono dla nich ławeczki. W zawodach startowali motorowodniacy w różnym wieku. Najmłodsza, 11-letnia zawodniczka przyjechała na Mistrzostwa Europy z Łotwy.

Nie tylko męski sport

To nie jedyna kobieta wśród zawodników. Czwarte miejsce w klasie GT-30 zajęła Agata Sołtan z WKS Zegrze, a jako jedyna zawodniczka w klasie T-550 zaprezentowała się Maria Lech z Poznania, która po raz drugi gościła w Międzyrzecu. – Podoba mi się i trasa i jezioro. Dobrze mi się tu pływa. Organizacja też bardzo dobra, aleja serwisowa zamknięta, bezpiecznie, wszystko według regulaminu – mówi 19-latka, która pływa już od pięciu lat. Innym zawodnikom także podobało się w Międzyrzecu. – Organizacyjnie wszystko było w porządku. Dlatego, jeśli w przyszłym roku obędą się tu zawody, na pewno zasilimy ekipę – chwalił Jacek Kołpaczyński ze Szczecina, który w ciągu 12 lat swojej motorowodniackiej kariery brał udział w zawodach w całej Polsce.

Organizacją imprezy zajęło się SRŻ, wspierane przez urząd miasta, MOK i MOSiR oraz sponsorów. – Ostatnie dwa tygodnie ciężko pracowaliśmy. Jesteśmy zmęczeni, ale zadowoleni, że udało nam się to tak dobrze zorganizować. A takie zawody w naszym mieście to prestiż – mówi Anna Muszyńska, prezes stowarzyszenia.

Za rok powtórka

Podobnego zdania jest Jerzy Kalinowski, dyrektor biura Polskiego Związku Motorowodnego. – Było super żadnych pomyłek, błędów. Zawodnicy byli zadowoleni. Mam nadzieję, ze spotkamy się za rok – stwierdził. – Wszystko się udało. Jedyne, co było złe, to tylko pogoda – przyznał burmistrz Artur Grzyb, przewodniczący komitetu organizacyjnego, który w przyszłym roku też chce zorganizować zawody.

Po sobotnich zmaganiach uczestnicy wodnych zmagań wraz z widzami bawili się przy muzyce zespołu Hiszpańskie Dziewczyny, a w niedzielę po ostatnich biegach odbyła się uroczysta dekoracja zwycięzców. Laureaci trzech pierwszych miejsc w eliminacjach Mistrzostw Polski w każdej z kategorii otrzymali puchary. – Mam nadzieję, że na całym świecie podobnych zawodów będzie więcej, bo zawodnicy tej klasy są bardzo ważni dla przyszłości sportu motorowodnego – powiedział przedstawiciel międzynarodowej organizacji motorowodnej z siedzibą w Monaco.

Po zamknięciu zawodów mieszkańcy miasta i goście bawili się na VI Rodzinnym Festynie Żeglarskim. Towarzyszyło mu, podobnie jak i całym zawodom, zaplecze gastronomiczne, atrakcje i zabawy dla rodzin oraz występy zespołów muzycznych Miejskiego Ośrodka Kultury.


Zwycięzcy mistrzostw

W Mistrzostwach Europy pucharami uhonorowano sześć kolejnych miejsc, a trzech najlepszych zawodników otrzymało medale UIM (Światowa Federacja Motorowodna). Złoty medal zdobył Pikotkin Vladislav z Rosji. Na drugim stopniu podium stanął zawodnik z Litwy, trzecie i czwarte miejsce wywalczyli Rosjanie, piąte zawodnik z Łotwy, a na szóstym miejscu uplasował się Grzegorz Stępniak z „Wodnika” Warszawa.

W klasie GT-30 najlepiej popłynął Mateusz Opończyk z „Wisły” Warszawa. Drugi był Jacek Kołpaczyński („Ślizg” Szczecin), a trzeci Marcin Szymczyk z „Baszty” Żnin. Na kolejnych miejscach uplasowali się kolejno: Agata Sołtan, Mateusz Wojewódzki i Adrian Wincenciak.

W klasie OSY-400 wygrał Cezary Strumnik z KS „Przygoda” Chodzież, który w tym roku zdobył także brązowy medal Mistrzostw Europy w swojej klasie. Drugie miejsce zajął Maciej Wojewódzki (WKS ZEGRZE), a trzecie Thomas Trabizsch z Niemiec, który już od kilku lat startuje w zawodach w Polsce.


3 PYTANIA

Jerzy Kalinowski – dyrektora biura PZMiNW

Jak się rozwija sport motorowodny w Polsce?

Liczba uprawiających ten sport utrzymuje się od lat na tym samym poziomie. Staramy się ten stan utrzymywać, a także, aby w ramach tego sportu rozwijać rożne dyscypliny. Bardzo popularne są skutery wodne, narciarstwo. I już nie tylko to klasyczne za motorówką, ale i za wyciągiem. Na świecie i w Polsce rozwija się także wakebord. Oczywiście sport motorowodny to nie tylko małe łodzie, ale i duże bolidy z silnikami 1000, 2000 i 3000 cm.

Jak wyglądają nasi zawodnicy na tle światowego motorowodniactwa?

Myślę, że jesteśmy w czołówce. Nie ma praktycznie roku bez zdobycia ośmiu lub więcej medali. Stajemy na podium również w narciarstwie wodnym. Średnia za ostatnie lata to ok. 16 medali w mistrzostwach świata i Europy. Staramy się dotrzymać kroku czołówce. Ale nie są to tanie dyscypliny. Każdy sport techniczny wymaga wyłożenia pewnych środków. I co najważniejsze, nie jest tak, że zawodnik przyjeżdża, startuje i na tym kończy się jego praca. To wymaga wielu godzin treningów. Bez pomocy rodziny czy znajomych nie da się uprawiać tego sportu.

To dlatego zawodnikom towarzyszy tyle osób…

Tak, można powiedzieć, że jest to sport rodzinny, bo zawodnicy przyjeżdżają ze swoimi najbliższymi. Czasem ta pasja przechodzi z ojca na syna czy córkę. Bez pasji nie da się uprawiać tego sportu. Bo z tego nie ma pieniędzy, nikt się na tym nie dorobił. Trzeba mieć po prostu bakcyla.

BZ