Młodzi kontra historia
Zlecone przez Instytut Pamięci Narodowej badanie „Edukacja dla pamięci” to pierwsze na tak dużą skalę przedsięwzięcie sprawdzające świadomość historyczną Polaków. Czego się o niej dowiadujemy?
Przede wszystkim, że jeszcze wiele pracy przed nami, przed IPN, ale i innymi instytucjami zajmującymi się historią najnowszą, w tym edukacją. Co istotne - nie mamy na ten temat badań porównawczych z innych państw. W krajach europejskich nie powstają tego typu ankiety socjologiczne. Gdyby były, można by je porównać z naszymi, co dałoby pełniejszy obraz postaw młodzieży, jej świadomości historycznej i wiedzy. Mamy jednak ważny punkt odniesienia, wiemy, jakie obszary edukacji historycznej wypadają dobrze, obiecująco i które wypadają źle.
Czy wyniki są dla Pana zaskoczeniem, jeśli chodzi o młodzież?
Nie są zaskoczeniem. Pracujemy w centrali IPN, w 11 oddziałach i pięciu delegaturach od 23 lat z dziećmi, młodzieżą, nauczycielami, wychowawcami. Nasze doświadczenie jest inne niż to, co odnajdujemy w badaniach prof. Krzysztofa Malickiego. Mamy jednak świadomość, że współpracują z nami ambitni pedagodzy i ich najwybitniejsi wychowankowie, którzy stają w szranki konkursów, odnoszą sukcesy i zazwyczaj nie mają kłopotu z dostaniem się na wymarzone kierunki studiów. Wspomniane badania jednak dają nam wyraźne podpowiedzi, co trzeba i warto rozwijać w nauczaniu historii, a z czego raczej należy zrezygnować.
O kiepskiej jakości nauczania historii w polskich szkołach mówią i nauczyciele, i rodzice, i uczniowie. Od lat.
Sytuacja jest niejednoznaczna, nie warto więc uogólniać. Szkoła była, jest i będzie najważniejszym miejscem, gdzie można się zapoznać z pełnym nauczaniem historii. Pytanie jedynie, jak się to dzisiaj realizuje? Praca Biura Edukacji Narodowej IPN to również wspieranie placówek oświatowych, uczniów i nauczycieli. ...