Mniejsze plony
Roślinom zaszkodziły również przymrozki i grad. Ze wstępnego szacunku głównych ziemiopłodów rolnych i ogrodniczych opublikowanego przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że tegoroczne zbiory pszenicy, żyta, jęczmienia, owsa i pszenżyta mogą osiągnąć poziom 25,6 mln t wobec 26,5 mln t w ubiegłym roku, czyli o 4% mniej. Szacowane zbiory pszenicy wyniosą 12,3 mln t (13,2 mln t w 2023 r.), co oznacza spadek o 6%.
Mniejsze będą także zbiory owoców.
Przymrozki i grad
W powiecie łosickim na terenie południowego Podlasia uprawia się zboża, kukurydzę, a także aronię, drzewa owocowe i pieczarki. W tym roku, w wyniku wiosennych przymrozków ucierpiały szczególnie sady. – Do urzędu wpłynęły 53 wnioski o szacowanie strat w uprawach sadowniczych i krzewach owocowych. Objęły one obszar upraw na powierzchni ok. 255 ha i kształtowały się na poziomie od 30 do 80% – wyjaśnia burmistrz Miasta i Gminy Łosice Mariusz Kucewicz.
W gm. Huszlew zbiory nie były urodzajne i słabsze w porównaniu do poprzedniego roku. Wystąpiły przymrozki wiosenne, które zaszkodziły 77 gospodarstwom. – Gminna komisja szacowała straty głównie w takich uprawach, jak: truskawki, aronia, porzeczki czarne i czerwone, ale też borówki, jagoda kamczacka, wiśnie oraz rzepak – informuje Ewelina Szewczuk, podinspektor ds. rolnictwa i ochrony środowiska Urzędu Gminy Huszlew. – W związku z tym, że w części gminy spadł grad, niszcząc pola truskawek, gorczycy, pszenicy, aronii i porzeczki czarnej, rolnicy składali wnioski o oszacowanie szkód. Wpłynęły cztery pisma w tej sprawie – dodaje.
A do tego susza
Przymrozki spowodowały także szkody w uprawach na terenie gm. Platerów. Tutaj najbardziej ucierpiały jabłonie, wiśnie, czereśnie, śliwy, maliny, brzoskwinie, borówki, orzechy laskowe i winogrona. – Największe straty dotknęły rolników z miejscowości Mężenin, Lipno i Michałów oraz w mniejszej skali z Platerowa, Kamianki, Chłopkowa, Falatycz czy Czuchowa – informuje Sylwia Jasińska z Urzędu Gminy Platerów, do którego wpłynęły 164 wnioski z prośbą o oszacowanie strat. Komisja powołana przez wojewodę mazowieckiego po oględzinach upraw w terenie sporządziła protokoły, które rolnicy będą mogli okazać w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Szkody w uprawach przyniosła również susza. – Od 26 kwietnia do 1 czerwca nie spadł ani jeden milimetr wody na metr kwadratowy. To okres, kiedy zapotrzebowanie na nią jest największe. Sześciotygodniowa susza w moim gospodarstwie spowodowała duże straty, sięgające nawet do 50% w przypadku jęczmienia ozimego – mówi Marcin Marczuk z gm. Platerów. Rolnik zakładał, że przy prawidłowym nawożeniu uzyska plon w granicach 8 t ziarna, a zebrał nieco ponad 4 t. Nieco lepsze żniwa były w przypadku pszenżyta, jednak i tu straty sięgają do 40%. M. Marczuk planuje zrezygnować w kolejnym roku z uprawy jęczmienia, już rozpoczyna wysiew pszenżyta.
Problemy sadowników
Olgierd Runkiewicz, który prowadzi gospodarstwo w Niemojkach koło Łosic, ocenia, że tegoroczna zima spowodowała większe szkody tylko w niektórych sadach na terenie powiatu. – Przymrozki zaobserwowano w uprawach sadowniczych w części Lubelszczyzny, np. w Opolu Lubelskim, gdzie praktycznie nie będzie owoców. W rejonach nadbużańskich, tam, gdzie stanowiska drzew i krzewów są położone nisko, także narażone są one bardziej na przymrozki. W gm. Łosice straty będą m.in. w Nowosielcu. Spadek temperatur nie wpłynął bardzo negatywnie na jabłonie czy grusze, ponieważ w tym roku zakwitły one wcześniej. Wzrost roślin był na takim etapie, że przymrozki nie przyczynią się do dużo mniejszych zbiorów, raczej jakość owoców będzie słabsza – zauważa O. Runkiewicz. Sadownik z Niemojek twierdzi, że w sadach pojawia się coraz więcej instalacji przeciwprzymrozkowych, które są wprawdzie kosztochłonne, ale w przypadku spadków temperatur niezbędne, podobnie jak inwestycja w chroniące przed suszą systemy nawadniania. Bo coraz większym problemem jest niewystarczająca ilość wody. – Studnie, z których korzystamy, mają małą wydajność, przydałyby się zbiorniki do gromadzenia wody na potrzeby naszych gospodarstw – zauważa. – Pogłębiająca się z roku na rok susza sprawia, że powinny być podjęte działania samorządów idące w tym kierunku. Rolnicy, którzy chcą zabezpieczyć swoje uprawy, mogą ubiegać się o dotacje na takie inwestycje, jednak dokumentacja jest bardzo rozbudowana, co nam utrudnia zadanie – żali się sadownik. Mówi także o wysokich kosztach produkcji. Jabłka i inne owoce z polskich, także łosickich sadów trafiają na rodzimy rynek, ale część jest eksportowana. Kiedyś kierunkiem dominującym był wschód. Od 2014 r., tj. czasu zajęcia Krymu i wprowadzenia przez Rosję embarga, przedsiębiorcy rolni muszą znaleźć odbiorcę w odleglejszych terenach, co wiąże się z większymi kosztami. W sadach brakuje też rąk do pracy. – Ludzie nie chcą być zatrudniani przy zbiorach, a osoby narodowości ukraińskiej wyjeżdżają raczej na zachód Europy, gdzie zarobią znacznie lepiej – podkreśla.
Joanna Szubstarska