Moc śpiewu
Powstał w 2003 r. z inicjatywy ks. Zbigniewa Nikoniuka - ówczesnego wikariusza parafii św. Zygmunta w Łosicach. - Uczyłem wtedy religii w Zespole Szkół Rolniczego Centrum Kształcenia Ustawicznego. Wśród nauczycieli i władz szkoły panowała wspaniała atmosfera. Zaprzyjaźniłem się z nimi - wspomina. Pomysłem utworzenia chóru ks. Zbigniew podzielił się podczas wizyty duszpasterskiej. - Chodząc po kolędzie, trafiłem do rodziny Odoszewskich. Zaczęliśmy rozmowę. Stwierdziłem, że w mieście jest tylu zdolnych ludzi, a nie ma chóru - opowiada kapłan.
Zbyszku, znasz nuty?
Mirosław Odoszewski, dyrygent chóru Adoramus, który był wtedy dyrektorem Łosickiego Domu Kultury, dobrze pamięta słowa ks. Zbigniewa. – Usłyszałem od niego zachętę: „Może byśmy zrobili chór w parafii”. Wtedy kończyłem studia na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej na kierunku prowadzenie zespołów muzycznych i dyrygowanie. Tak to się zaczęło – mówi M. Odoszewski.
Ks. Zbigniew przyznaje, że realizację pomysłu musiał uzgodnić z ówczesnym proboszczem parafii św. Zymunta śp. ks. Henrykiem Rzeszotkiem. – Prałat słuchał z zainteresowaniem. Bardzo się ucieszył. Po chwili jednak dodał: „Zbyszku, a ty znasz się na chórze? Znasz nuty?”. Odpowiedziałem, że nie, bo słoń mi nadepnął na ucho, ale mam ludzi, którzy się znają. Proboszcz przyklasnął mojemu pomysłowi – stwierdza kapłan.
Na początku członkami chóru byli nauczyciele i pracownicy oświaty z lokalnych szkół. – Jako pierwsi rekrutowali się nauczyciele z „Rolnika”, a potem z innych placówek. Ksiądz prałat kupił od szkoły pianino, żeby chórzyści mieli na czym próbować – mówi ks. Z. Nikoniuk, który dwa lata później odszedł z parafii i aktualnie jest proboszczem parafii Wniebowzięcia NMP w Niwiskach W międzyczasie M. Odoszewski został zatrudniony jako organista w parafii Trójcy Świętej – tam też przeniósł się chór.
Z biegiem czasu szeregi zespołu zasiliły nowe osoby, a inni zrezygnowali z uczestnictwa. Obecnie chór zrzesza ludzi różnych profesji. – Są wśród nich osoby, które kiedyś należały do scholi. Wyrośli z niej, ale dalej chcieli śpiewać – zwraca uwagę M. Odoszewski.
Od 20 lat do chóru należy Ewa Bazyluk. O poszukiwaniu chętnych dowiedziała się w pracy. – W pokoju nauczycielskim toczyły się rozmowy na temat chóru, bo z tego grona rekrutowali się pierwsi członkowie. Zachęcano, informowano, kiedy odbędzie się próba chóru. Dołączyłam kilka miesięcy po jego powstaniu – wspomina.
Występ przed prymasem
Zespół jest klasycznym czterogłosowym chórem mieszanym. – Przeważa repertuar sakralny, wykonywany w języku ojczystym i łacińskim, choć nie brak utworów patriotycznych i ludowych – podkreśla dyrygent. Chór uświetnia Msze św. oraz uroczystości kościelne i świeckie. – Był czas, że żadna uroczystość w Łosicach nie odbyła się bez występu naszego zespołu – zaznacza M. Odoszewski.
Zapytany o wyjątkowe występy w pierwszej kolejności wymienia koncert z okazji dziesięciolecia chóru z towarzyszeniem artystów scen warszawskich: Filharmonii Narodowej, Teatru Wielkiego Opery Narodowej oraz Teatru Wielkiego z Łodzi. – Dużo pracy włożyliśmy w przygotowanie tego koncertu. Zaraz po nim w Siedlcach odbył się konkurs chórów z diecezji siedleckiej. Byliśmy rozśpiewani i zdobyliśmy złoty medal – wspomina dyrygent. Do najważniejszych występów zalicza oprawę Mszy św. pod przewodnictwem kard. Józefa Glempa, prymasa Polski, w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela, czy kilkukrotne występy podczas spotkań wielkanocnych z abp. Henrykiem Hoserem w kurii biskupiej w Warszawie. – Byliśmy zapraszani do Pratulina, na dożynki diecezjalne do Woli Gułowskiej. Trochę tego było – zaznacza M. Odoszewski.
– Wielokrotnie śpiewaliśmy podczas Mszy św., którym przewodniczył bp Zbigniew Kiernikowski. Chwalił nas, co było dla nas ważne, ponieważ biskup ma dobry słuch. Owszem, miał też uwagi. Przyjmowaliśmy je z pokorą i staraliśmy się do nich zastosować – dodaje E. Bazyluk.
Satysfakcję członkom chóru przynoszą także nagrody zdobyte podczas licznych konkursów. Do najważniejszych sukcesów można zaliczyć: grand prix na XVII Podlaskim Festiwalu Pieśni Maryjnej czy pierwszą nagrodę na Przeglądzie Chórów i Zespołów Śpiewaczych w Polubiczach.
– Trzymają formę, grają i śpiewają pięknie. Serce rośnie – potwierdza ks. Z. Nikoniuk.
Nie tylko śpiew, ale i wsparcie
Jakość występów chóru mówi wiele o ilości godzin spędzonym na próbach. Wszystko po to, aby wzruszać i radować serca słuchaczy. – Spotkania odbywają się raz w tygodniu. Patrzę na chórzystów z podziwem, że potrafią pogodzić swoją pracę zawodową, życie rodzinne z próbami, a potem występami – podkreśla dyrygent.
Pani Ewa przyznaje, że przynależność do chóru to stały element jej życia. – Tak organizuję codzienne obowiązki, żeby zarezerwować czas na próby – przyznaje. I zwraca uwagę na inny ważny aspekt. – Chór to nie tylko śpiewanie, ale grupa osób, na które można liczyć. Znajomości przenoszą się poza spotkania na próbach czy wspólne występy. Jeśli ktoś z chórzystów potrzebuje wsparcia, zawsze ktoś jest gotowy do pomocy. Odczułam to po śmierci męża. Chór bardzo mi pomógł, bo musiałam wyjść z domu. Mimo że przez kilka prób nie dawałam rady śpiewać, bo miałam ściśnięte gardło, to głowa w tym czasie była zajęta czymś innym. Sama obecność wśród ludzi bardzo mi pomogła w czasie żałoby – zaznacza E. Bazyluk.
Obecnie chór liczy 22 osoby. Większość z nich śpiewa w nim od początku istnienia. – Rotacja jest, ale niewielka. Starzejemy się, brakuje nam młodych osób. Oczywiście są ogłoszenia, że chór prowadzi nabór. Każdy może przyjść na próbę, jeśli komuś się spodoba i nasz mistrz, który ma bardzo dobry słuch, uzna, że jest w porządku, to taka osoba może zostać. Zdaję sobie jednak sprawę, iż młodzi wyjeżdżają z miasta, nie mają czasu – zauważa pani Ewa. – To już nie te czasy, że ogłosimy z ambony i ustawia się kolejka chętnych. Trzeba podejść i powiedzieć konkretnie: „gościu, śpiewasz super, przyjdź na próbę” – zauważa ks. Nikoniuk. Z kolei M. Odoszewski zdaje sobie sprawę, że młodzi chcą śpiewać inną muzykę. – Warto jednak dodać, iż z naszym chórem związane były osoby, które później zawodowo zajęły się muzyką, działają w branży muzycznej, nagrywają płyty, pracują ze znanymi artystami – zaznacza dyrygent. I podkreśla: – Ważne, że nadal jest spora grupa osób, które chcą śpiewać. I dopóki Bóg daje nam zdrowie, mamy siły i chęci, to będziemy to robić.
W pełnym składzie
W ramach uroczystości jubileuszowych w sobotę, 18 listopada, w kościele Trójcy Świętej odbył się koncert z okazji 20-lecia chóru Adoramus. Pod batutą M. Odoszewskiego zespół zaprezentował się w pełnym składzie solistów oraz sekcji sopranów, altów, tenorów i basów. Gościnnie wystąpili kwartet smyczkowy Ad libitum oraz muzycy akompaniujący na instrumentach klawiszowych, gitarze, gitarze basowej, instrumentach perkusyjnych oraz saksofonie. W trakcie koncertu publiczność miała okazję usłyszeć wyjątkowe aranżacje, które przygotował Paweł Odoszewski. Repertuar obejmował różnorodne utwory, które podkreśliły bogactwo artystyczne chóru. Wydarzeniu towarzyszyła wystawa zdjęć prezentująca historię i osiągnięcia chóru przez 20 lat.
Jubileuszowy koncert stał się okazją do życzeń i podziękowań. A czego można życzyć chórowi Adoramus? – Abyśmy dalej się trzymali i by nie doszło do zmęczenie materiału. Bo za nami wszakże 20 lat. Przez tyle lat śpiewamy i cały czas robimy to z ochotą – podkreśla dyrygent chóru. Z kolei E. Bazyluk zaznacza, że to uznanie słuchaczy daje im satysfakcję i motywuje do dalszej pracy. – Adoramus z łacińskiego oznacza: czcimy. W naszym przypadku czcimy śpiewem Boga. Śpiew ma tę siłę, która jednoczy w uwielbieniu Boga – podsumowuje chórzystka.
HAH