Rozmaitości
Źródło: Archiwum
Źródło: Archiwum

Moda na agro

Z agroturystyki najchętniej korzystają mieszkańcy dużych miast. Warszawiacy, ze względu na niewielką odległość i dogodny wyjazd, wybierają gospodarstwa nadbużańskie. Dla mieszkańców tych regionów to świetna okazja do zarobienia. Ale nie tylko.

Bugu zazdroszczą nam zachodni sąsiedzi. Bo dziki, nieuregulowany i taki piękny. Polacy też zaczęli doceniać jego uroki i od dobrych kilkunastu lat rezygnują z gór i morza na rzecz nadbużańskich miejscowości. Każdy znajdzie tu coś dla siebie – zarówno większe pensjonaty, jak i małe gospodarstwa z rodzinną atmosferą.

– Odwiedza nas rocznie blisko 100 osób – mówi Grażyna Hryciuk, właścicielka gospodarstwa „Dom gościnny” w miejscowości Bubel Granna. – Nasze gospodarstwo jest dość małe, bo jednorazowo przyjmujemy zaledwie osiem osób – zdradza Zofia Kalinowska z gospodarstwa „Pod czerwonym dębem”. – W ciągu roku odwiedza nas około 40-50 gości.

Jak w domu

Okolice, gdzie powstają gospodarstwa agroturystyczne, przyciągają turystów ciszą i piękną przyrodą. Daje to możliwość korzystania z różnych ciekawych i aktywnych form turystyki. Popularne są spływy kajakowe, rajdy piesze i rowerowe, odwiedzanie zabytków oraz miejsc pamięci, wędkarstwo, zbieranie owoców lasu. Właściciele gospodarstw, oprócz noclegu i wyżywienia, proponują też inne atrakcje. Jednak tym, co najczęściej skłania gości, by co roku powracać do konkretnego gospodarstwa, jest atmosfera, jaką tworzą właściciele.

Przyciąga ich gościnność domu. Letnicy i gospodarze znają się, nikt nie jest anonimowy. Wszyscy wczasowicze traktowani są jak domownicy i, jeśli tylko mają ochotę, uczestniczą w codziennych obowiązkach. Nawiązują się nawet dłuższe przyjaźnie. – Największą satysfakcją jest chyba to, że ludzie dzwonią do nas na święta, pamiętają o imieninach – przyznaje Z. Kalinowska.

Palce lizać

Tutaj można skosztować potraw regionalnych, ale i tych zwykłych, codziennych. Mieszkańcy dużych miast zazwyczaj nie mają czasu na przygotowywanie tradycyjnych posiłków i korzystają z gotowych mrożonek lub półproduktów. A tzw. produkty ekologiczne jakością nie mogą porównywać się do wiejskich. Bo na wsi jest inaczej.

– Moi domownicy na co dzień jedzą pełne posiłki, więc dla nich to normalne, że mama sama robi obiad. Gościom, którzy nie mają czasu ani dostępu do dobrych i świeżych produktów, wszystko smakuje o wiele bardziej – z uśmiechem mówi Zofia Kalinowska. – Jedna pani nie mogła się nadziwić, że tutaj jajecznica smakuje zupełnie inaczej – dodaje.

Nie tylko dla pieniędzy

Skąd pomysł na prowadzenie agroturystyki? Najczęściej z powodów finansowych, bo na wsi to jedna z niewielu możliwości dorobienia do skromnych dochodów. – Zbudowaliśmy za duży dom i żeby go utrzymać, potrzebowaliśmy dodatkowego źródła finansowego – wyjaśnia Grażyna Hryciuk.

Innych zmusza do tego trudna sytuacja życiowa lub chcą robić coś pożytecznego. – Mamy córkę, która od urodzenia wymaga stałej opieki – zdradza Z. Kalinowska. – Nasza sytuacja rodzinna nie pozwoliła mi więc pójść do pracy poza domem. Kiedy odchowałam dzieci, chciałam coś robić, żeby nie zwariować. Prowadzenie gospodarstwa daje mi radość, satysfakcję i szczęście. Czuję się doceniona, bo kobieta na wsi nie ma wielu możliwości. A goście potrafią docenić moje starania.

Uwaga na oszustów

Wybierając miejsce wakacyjnego pobytu, trzeba najpierw je sprawdzić. Najlepiej wybierać te polecane przez znajomych lub zrzeszone w grupach. Opinii o poszczególnych gospodarstwach można poszukać na forach internetowych lub stronach. Jedne z ciekawszych to www.agroturystyka.pl, www.nadbugiem.pl, www.krainabugu.pl i www.nawsi.pl. Oprócz bogatej oferty domów, znajdują się tutaj opisy miejscowych atrakcji turystycznych, planowanych imprez, a także galeria ze zdjęciami okolic. Niektórzy zadają sobie wiele trudu i tworzą fałszywe strony internetowe, które przedstawiają ofertę gospodarstwa. Dlatego zanim wybierzesz konkretne miejsce, najpierw je sprawdź.

– Goście dowiadują się o nas ze strony internetowej, jesteśmy w stowarzyszeniu, jeździmy na różne targi, festyny i tam się promujemy – wyjaśnia Zofia Kalinowska. – Jednak 70% moich gości wraca do nas co roku. To ludzie, którzy zwiedzili Polskę lub świat, a teraz chcą po prostu odpocząć i zjeść tradycyjną kuchnię. A my mamy swoje przetwory, wędliny, nalewki. W gospodarstwie jest dużo miejsca do aktywnego wypoczynku. I to im się podoba.

JAG