Komentarze
Modlitwa o pieniądze?

Modlitwa o pieniądze?

W minionym tygodniu media pasjonowały się rosnącą kumulacją w Lotto. Wielu zapewne choć na chwilę oddało się marzeniom z cyklu „Co by było, gdyby…”, widząc oczami wyobraźni na swoim koncie tę ogromną sumę.

Przy okazji jednak warto się zastanowić, czy aby na pewno ta wygrana rzeczywiście uczyniła kogoś szczęśliwym? Pozornie tak… ale statystyki są niestety bezlitosne – bardzo niewielu spośród tych, którzy wygrywali miliony potrafiło odnaleźć się w życiu. Zwykle bywało odwrotnie. Z jednej strony ogromna presja rodziny, która potrafiła nagle się „odnaleźć” i przypomnieć o sobie, oczywiście z żądaniami i roszczeniami. Z drugiej strony – kłótnie z najbliższymi, rozpadające się małżeństwa, alkohol, narkotyki. Do tego pojawiające się prośby o wsparcie od ludzi, którzy czasem naprawdę potrzebują pomocy, a czasem są zwykłymi naciągaczami. Jak odróżnić jednych od drugich? Komu pomóc, a komu odmówić? Tego rodzaju dylematy na pewno nie należą do łatwych, ani przyjemnych. Ale to pół biedy – bo różnego rodzaju mafie również mogą złożyć „propozycję nie do odrzucenia” – „ochrona” w zamian za haracz. Zmyślam? Niestety, nie. To wszystko było udziałem tych, którzy łatwo wygrali miliony, ale nie byli w stanie udźwignąć ich ciężaru.

O tym, że sława i pieniądze mogą być ciężarem trudnym do uniesienia, mogą świadczyć pojawiające się od czasu do czasu wiadomości z życia sławnych osób. W zeszłym tygodniu zmarła w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach Whitney Houston – piosenkarka o genialnym głosie. Zmarła, nie mając nawet 50 lat i mając za sobą dwie terapie odwykowe i – prawdopodobnie – ruinę finansową. I znów dochodzimy do gorzkiej prawdy, że w świetle reflektorów wszystko wygląda inaczej: piękny uśmiech, euforia, radość… a co po zejściu ze sceny?

Cóż zatem? Czy to oznacza, że nie wolno modlić się o pieniądze? Myślę, że odpowiedź tkwi w słowach Jezusa: „Szukajcie wpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam przydane”. Pieniądze nie mogą stać się celem samym w sobie, centrum życia człowieka. Nawet posiadając obiektywnie niewielkie kwoty, można pieniądz uczynić swoim bożkiem. Z drugiej strony jest wiele przykładów tego, że bogactwo nie musi psuć, że wszystko zależy pod człowieka… najczęściej w tym kontekście przywołuje się nazwisko amerykańskiej listonoszki, Bernadette Gietka, która – jak sama opowiada – bardzo chciała przygotować musical, promujący ochronę życia, ale nie miała na to środków. Po zdecydowanej i „męskiej” rozmowie z Bogiem w katedrze w Baltimore okazało się, że wygrała na loterii ponad 100 milionów dolarów. Dziś wspiera swymi pieniędzmi walkę z aborcją, a sama… nadal pracuje jako listonoszka.

Na zakończenie wypowiedź z jednego z katolickich forów na pytanie, czy można modlić się o pieniądze: „…staramy się pokładać nadzieję wyłącznie w sobie, dlatego rolę Boga staramy się ograniczyć do roli dostarczyciela potrzebnych nam do realizacji szczątkowych fragmentów naszego planu środków, zamiast zawierzyć Mu całe nasze przedsięwzięcie. Próbuj zatem odwrócić role: nie będę prosić Boga o pieniądze, ale powierzę Mu los tego co zamierzam, a On niech uczyni to, co będzie najlepsze”. A podsumowaniem niech będą słowa Fundamentu Ćwiczeń Duchownych św. Ignacego Loyoli: „Tak więc chodzi o to, byśmy ze swojej strony nie pragnęli bardziej zdrowia niż choroby, bogactwa niż ubóstwa, szacunku niż pogardy, życia długiego niż krótkiego; i – co za tym idzie – byśmy spośród wszystkich pozostałych rzeczy pragnęli tylko tego i to tylko wybierali, co nas bardziej prowadzi do celu, dla którego zostaliśmy stworzeni”. A tym celem jest chwała Boża i nasze zbawienie. To jest najważniejsze. Czy również dla nas?

Ks. Andrzej Adamski